piątek, 21 września 2012

Rozdział 8- "I tyle było z mojego sprzeciwu"

- Gdzie my kurwa jesteśmy?- krzyczał Max w niebo głosy a w mojej głowie słychać to było mniej więcej tak jakby 70 tonowe ciężarówki spadały mi na czaszkę.
- Przymknij japę!- powiedziałam szeptem o dziwo zrozumiał. Rozejrzałam się dookoła i powiedziałam- Jesteśmy w samolocie… Co my robimy w samolocie?- Nie spaliśmy tylko my. Czy innych nie obudził jego obłędnie głośny krzyk? Ledwo wstałam i prawie, że nie upadłam na moją dupę. Przytrzymałam się szafki. Poszłam do kabiny pilota a tam na krześle siedział Harry, bez spodni z różnymi rysunkami wszędzie… Nawet miał chuja na chuju… Ktoś ma artystyczne poglądy na kolegę Hazzy. Na głowie miał czapkę pilota.. Coś mi się jednak nie zgadzało.. Cholera! Harry ma proste włosy.. Oj chyba się wkurzy… Dobra nie ważne.. Jakieś kondomy.. jeden zużyty.. Ojoj. Vicky ma rozpiętą sukienkę a Louis się ślini do jej cycków. Lea była w dziwnej pozycji koło Liam ’a i Zayn ’a. A Niall ’a nigdzie nie widziałam. Ciekawe gdzie jest. No dobra to potem.. Muszę się dowiedzieć gdzie jesteśmy. Powoli otworzyłam drzwi kabiny powoli. Skrzypiały a w mojej głowie brzmiało to jak krzyk. Wyszłam na dwór, słońce grzało i świeciło nie miłosiernie. Po chwili przyzwyczaiłam się do niego. Rozejrzałam się w koło i zobaczyłam jakieś drzewa, jezioro i chwila.. To Niall. Leżał przywiązany do dachu samolotu z postawionym członkiem do góry. Ciekawe co mu się śniło. Usiadłam na łączce, na której stał samolot. Nie wiedziałam co robić, nie wiedziałam gdzie jesteśmy i co robiliśmy zeszłej nocy. Chciałam zadzwonić ale nie miałam komórki. Musiałam gdzieś zostawić, a może ktoś im ukradł? Kto to wie.  Po jakiś 5 minutach dołączyła do mnie Victoria
- Hej co tu tak siedzisz?- spytała jakaś taka wesoła jak na okoliczności
- No wiesz.. Nie wiem gdzie jesteśmy, co robiliśmy i do kogo należy zużyta gumka.
- Oj dziewczyno.. Sama chętnie bym chciała wiedzieć dwie pierwsze rzeczy.
- Jak to dwie pierwsze?- spojrzałam na nią dziwnie. Ona się trochę zarumieniła, pierwszy raz ją taką widziałam. Bez namysłu rzuciłam się na nią i szepnęłam „Gratuluje”. Ona odwzajemniła uścisk i dała mi buziaka w policzek. Po chwili doszedł do nas Max z trzema szklankami
- Macie na kaca- powiedział i podał nam szklanki
- Dzięki braciszku.- cmoknęłam go w policzek. Wzięłam łyk i całą zawartość buzi wyplułam na niego
- Co ty zrobiłaś?- powiedział
- Dałam Ci znak że cię kocham? Tak to jest to- powiedziałam jak głąb i wyszczerzyłam się na niego. On zrobił facepalm’a i poszedł do samolotu. Poszłyśmy z Vick się przebrać, miałyśmy jakieś ubrania w samolocie.. Chłopaki jednak o tym pomyśleli. Ja wzięłam sobie to a Vicky wybrała ten zestaw. Było nam już lepiej. Wyszłyśmy na dwór i postanowiłyśmy zdjąć Niall’ a z dachu. Kiedy zaczęłyśmy go odwiązywać jego członek znów się naprężył. Boże… Gorzej niż Harry. Gdy byłyśmy już przy końcu on się obudził i zaczął wrzeszczeć. Przestraszyło nas to i spadłyśmy na ziemię. No przynajmniej ja spadłam bo Victorie złapał Louis i pocałował ją w usta. Leżałam na tej ziemi, wszystko mnie bolało, nie mogłam się ruszyć. Zamknęłam oczy i czekałam aż ból przeminie. Nagle ktoś mnie podniósł i szepnął mi na ucho
- Zaraz będzie lepiej.- otworzyłam oczy i zobaczyłam Zayn’ a. Był bez koszulki, jego włosy były roztrzepane a kakaowe oczy miały mocniejszy odcień. Co prawda pachniał wódką a jednocześnie jego perfumami ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Przeniósł mnie na kanapę i delikatnie mnie położył. Nachylił się nade mną, patrzyliśmy sobie w oczy, zbliżał się do mnie, byliśmy coraz bliżej siebie. Już prawie mnie pocałował gdy Louis i Vicky weszli do środka
- Alex nic Ci nie.. Oj sorry chyba przeszkodziliśmy- powiedziała Victoria kiedy Zayn ode mnie odskoczył. Nerwowo przeciągnął  ręką po włosach i odpowiedział
- Raczej nic jej nie jest. Trochę ją tylko plecy bolą. Prawda Alex?
- Tak.. Tak właśnie- powiedziałam podnosząc się co trochę bolało ale zignorowałam to. Usiadłam na tej małej kanapie i akurat reszta się obudziła. Harry wparował do nas jak jakiś obłąkany i krzyknął
- Kto do cholery wyprostował mi włosy!! Przyznać się!
- A nie wolisz o tym czemu masz chuja na chuju?- odpowiedziałam patrząc na jego członka. Z dziwnych powodów nie mogłam odwrócić wzroku. Może jestem nie wyżyta seksualnie? Kto to wie.. W sumie Zayn też się gapił. Po chwili Harry tez się spojrzał, wziął go do ręki i stwierdził
- To mnie nie dziwi bo sam o to poprosiłem. Niezła robota Zayn- kiwnął do bruneta
- Ja tego dotykałem- wskazał przestraszony na Hazze juniora
- Tak! Nie pamiętasz?- Harry poruszał śmiesznie brwiami i przysunął się bliżej niego. Ten zaczął odchodzić i tak cały czas. W końcu Zayn trafił na fotel a Hazza chciał na nim usiąść ale Malik rzucił mu kosz na śmieci i uciekł do mnie. Nie zdążyłam wstać a Zayn siedział na mnie śmiejąc się.
- Zayn, deklu zejdź ze mnie- powiedziałam przez śmiech i resztką tlenu. Nie udało się więc go zepchnęłam ze mnie wprost w ramiona Harrego. Na szczęście miał już bokserki a może nie na szczęście? Przynajmniej mogłam normalnie odetchnąć. Powoli wstałam i wyszłam na dwór. Tam Niall się ubierał, Vicky i Lou się całowali, Liam gdzieś próbował dzwonić.  Podeszłam do Niall’ a i wskoczyłam mu na plecy. Ten zaczął się kręcić i chciał mnie zrzucić. Zakryłam mu oczy i starałam się go opanować ale mi nie wyszło. Wywaliliśmy się na trawę i zaczęliśmy się śmiać jak jacyś najebani.
- Niall?
- Tak księżniczko?
- Możesz tak do mnie mówić skoro masz dziewczynę?- spytałam tykając go łokciem
- Jesteś moją przyjaciółką jasne, że mogę- też mnie tyknął łokciem w ramię.
- Wracając do sprawy. Gdzie my jesteśmy?
- A któż to wie..
- Ja wiem- usłyszeliśmy Liam’ a jakby na zawołanie każdy był koło nas. Wszyscy patrzyli na niego wyczekująco a ten nic nie mówił. Obejrzał się na nas i powiedział
- Na co czekacie?
- Na to aż powiesz gdzie jesteśmy!- krzyknęła mu Lea do ucha, a ten aż odskoczył i zaczął masować sobie ucho.
- Co się drzesz. Już mówię! No więc jesteśmy gdzieś w... Kanadzie.
- KANADZIE?- powiedzieliśmy jak jakiś chórek a Lea westchnęła.
- Tak.. Ale spokojnie dzwoniłem do twojego ojca. Wysłał już po nas helikopter.
- Bardzo mądre ale po pierwsze. Co z samolotem po drugie jak my się w takim małym helikopterze zmieścimy? Po trzecie… OJCIEC NAS ZABIJE DEBILU!- razem z Max’em rzuciliśmy się na niego a ten zaczął uciekać. Po jakiś kilku minutach wpadł do jeziora razem z Max’em bo ja zdążyłam się zatrzymać. Zaczęłam się z nich śmiać a ci wyszli na brzeg i mnie wrzucili. Po chwili wskoczyli do mnie a potem dołączyła reszta no oprócz Zayn’ a który wyciągnął aparat i robił nam zdjęcia. Nie wiem skąd on miał ten aparat. Kiedy już wyszliśmy z tej wody Zayn okrył mnie ręcznikiem.. Matko on jakimś serio Magikiem jest.. No miły też jest. Poszłam do samolotu po telefon. Podeszłam po niego do telewizora a tam leżała kamera skierowana w stronę „salonu”. Zawołałam przyjaciół i pokazałam im kamerę. Już mieliśmy włączyć film gdy przyleciał nasz helikopter. Wzięłam kamerę i poszłam za nimi. Wszystkich ciekawiło co jest na filmie. Musieliśmy niestety czekać aż dolecimy do domu. Okazało się, że dwójka z nas musi siedzieć komuś na kolanach. No to Vicky usiadła Louisowi na kolanach a Lea powiedziała, że nie usiądzie mu na kolanach bo nie chce być gwałcona przez ubranie. Wszystkich to rozbawiło. No to te debile powiedzieli żebym Zayn’ owi na kolanach usiadła.
- Nie ma mowy! O nie! Żeby ten zbok miał okazję mnie macać? Nie ma mowy. O nie!- zaprzeczyłam ale ich było trzech i silniejszych razem. No to mnie posadzili Zayn’ owi na kolanach i tyle było z mojego sprzeciwu. Zapieli nas i ruszyliśmy. Zayn trzymał mnie za brzuch i jeździł sobie po nim tymi sowimi rękami. Z jednej strony było to przyjemne a z drugiej wkurzające. Co chwila waliłam go po łapach żeby się odczepił ale nic z tego nie było. On tylko robił to mocniej i szybciej
- No weźcie! On mnie tu na miejscu gwałci!- powiedziałam tak żeby usłyszeli. Przez ten hałas można było krzyczeć i pewnie nikt by nie usłyszał. Ale oni słyszeli i nic z tym nie robili. Tylko się głupio uśmiechali. Hmm… zapłacą mi za to. Jak już siedzę na jego kolanach to to wykorzystam. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Stałam po środku korytarza, ubrana i umalowana na bóstwo. Przejrzałam się w lustrze, które było na środku ściany pomalowanej na czerwono. Lustro zdobione było złotymi kręciołkami. Moje włosy były rozpuszczone z lekkimi lokami. Przeglądałam się tak jeszcze chwilę gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu i obrócił mnie w jego stronę. Po tym delikatnie pocałował mnie w usta. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Tom’ a. Uśmiechał się do mnie z grymasem i romantyzmem. Podobało mi się to. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na salę restauracyjną. Po mile spędzonej kolacji zostaliśmy zaprowadzeni do limuzyny. Samochód jechał kilkanaście minut i zatrzymał się przy parku. Tomy wysiadł i podał mi rękę. Chwyciłam się jej i wysiadłam. On przyciągnął mnie do siebie i złożył pocałunek na mojej szyi. Szliśmy przez park trzymając się w objęciach gdy nagle chłopak wziął mnie na ręce i zakręciliśmy się w koło. Było przyjemnie i romantycznie. Kiedy odstawił mnie na ziemię zdjęłam buty, wzięłam go za rękę i zaczęłam z nim biec. Kiedy dotarliśmy pod wille namiętnie mnie pocałował. Drzwi otworzył Malik. Był wkurzony i zaskoczony. Walnął Tom’ a w nos a mnie wciągnął do środka…
Nagle się obudziłam, byliśmy już na miejscu a raczej nie. Willa przy której byliśmy była ogromna i bardzo ładna. Zayn myśląc, że nadal śpię wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Ciągle zastanawiał mnie ten sen. Co on znaczył, czy tak będzie? Malik położył mnie na kanapie i przykrył kocem a następnie pocałował mnie w czoło. WTF? Dobra nie ważne nawet to było miłe. Kiedy tylko odszedł wstałam i podłączyłam kamerę do 56 calowej plazmy. Stąd wiem bo miała jeszcze nalepkę. Kiedy już podłączyłam puściłam film na ful. Wszyscy natychmiast przybiegli. To co zobaczyliśmy wstrząsnęło i rozśmieszyło nas.
Harry trzymał kamerę i szczerzył się do niej.
- Harry dawaj kamerę!- to był Liam szarpiący się z nim
- Nie!! Ona mnie kocha!- loczek nie był zachwycony faktem, że ktoś chce mu zabrać kamerę ale pojawiła się Lea i oddał a wręcz rzucił kamerę Liam’ owi i pobiegł za pijaną Lea. Liam przejął kamerę i zaczął nas kręcić. Louis i Vicky bawili się alkoholem lejąc go na siebie a potem zlizując z każdej części ciała.
Popatrzyliśmy na nich a oni byli cali czerwieni od rumieńców. Zaśmiali się nerwowo a my wróciliśmy do oglądania
Kamera powędrowała na Niall’ a który gadał z roślinką i mówił
- Lubię takie ciche kobiety jak ty piękna. Ale szczerze mówiąc mogła byś trochę mniej kuć. No wiesz taka rada.- i zaczął ją mocniej ściskać. Kamera poszła na mnie i Zayn’ a. Jak zwykle kłóciliśmy się a potem on mnie pocałował. Dałam mu w pysk i nazwałam świnią, napiłam się z gwintu i pocałował mnie znów. Całą wódkę wyplułam mu na twarz a potem go pocałowałam. Praktycznie cały czas tak robiliśmy. W końcu Li położył kamerę na stolę i zaczął gwałcić Harrego który udawał że gwałci Lea od tylu tak samo. Po jakiejś godzinie pojechaliśmy na lotnisko (Louis prowadził samochód który nie wyglądał potem najlepiej) Harry otworzył hangar i wziął kluczyki. Wsiadł do kabiny i wyjechał z hangaru. Wsiedliśmy, jak widać mieliśmy zamiar jeździć tylko po parkingu ale nie spodziewanie Harry wzleciał w powietrze wszyscy sraliśmy w gacie a najbardziej Harry. Chociaż po chwili włączyć auto-pilota i było ok. Zayn zaczął rysować Haroldowi chuja na chuju ten zacny rysuneczek. Chłopcy zaczęli się rozbierać. Louis i Vicky gdzieś zniknęli (jak się potem okazało Buu Bear był bardzo zadowolony) Liam zaczął się sam zadawalać a Niall zaproponował że mu pomoże. Liam już miał się zgodzić gdy nagle Zayn wziął spadochron założył Niallowi na plecy i wyrzucił za drzwi krzycząc
- Jak ktoś ma to robić to ja!!!
Niall poleciał przestraszony i słyszeliśmy jakiś odgłos na dachu choć nikt za bardzo się tym nie przejął. Dalej ja i Lea wymieniamy się stanikami na co reszta (Liam, Zayn i Harry) Gapią się tak jakby nigdy nas nie widzieli. Kiedy już skończyłyśmy Oni ślinili się jak na żarcie. Na górze było słychać krzyki ale zignorowaliśmy to myśląc że to nasza niewyżyta para. W końcu Harry poszedł już do kabiny (o dziwo już w czapce pilota) i zaczął wrzeszczeć ze paliwo się kończy. Wszyscy zaczęliśmy wrzeszczeć w niebogłosy ale Harry powiedział że autopilot którego nazwał Dick*Przestaliśmy się drzeć ale w między czasie Zayn chciał się do mnie przytulić ale Liam go podciął i sam się do mnie przytulił. To Zayn wstał i przytulił go od tyłu.
Na tym film się skończył, ponieważ kamera się wyładowała. Siedzieliśmy tak osłupieni i nie mogliśmy nic powiedzieć w końcu z naszego „snu” wyrwał nas głos mojego ojca.
- No pięknie się bawiliście- widać nie był zachwycony- Ale trudno, jesteście młodzi. Jak Wam się podoba dom?- popatrzyliśmy na niego z miną typu WTF. – to jest ten dom o którym Wam wspominałem.- wszystkim nagle się rozjaśniło w główkach.
- Tato jest genialny- zaczął Max
-  No właśnie- pokiwaliśmy wspólnie głowami.
- No dobrze kochani. Idźcie popatrzeć na swoje poko…- Już nas nie  było. Na schodach byłam pierwsza, wpadłam do największego pokoju i zatrzasnęłam drzwi przed nosem Zayn’ a i Max’ a. Wkurzyli się i walili drzwi ale po chwili ich nie było.  Pewnie poszli bić się o inne pokoje. Opadłam powoli pod drzwi i rozejrzałam się po pokoju. Czarno-beżowo-biały pokój wyglądał pięknie na tle drzew będących za oknem balkonu. Wielkie małżeńskie łóżko, takie jakie zawsze chciałam, stało koło okna. Naprzeciwko łóżka była szafa w ścianie i na całą jej długość. Biurko było narożnikowe, a na środku pokoju stał mały „salon”. Drzwi do łazienki mieściły się po drugiej stornie pokoju. Po prostu pokój ze snów. O dziwo wszystkie moje rzeczy już tu były. Nawet ciuchy zmieściły się w szafie. Poszłam do innych pokoi. Były również cudowne co moje ale trochę mniejsze, no może Max miał taki sam ale kto to wie. Louis i Victoria mieli pokoje koło siebie a Zayn miał koło mnie. Czy on kiedyś nie będzie tak blisko? Zeszłam na kolację, którą zrobił Harry z Lea. Była pyszna. Potem oglądaliśmy jakieś filmy i się wydurnialiśmy.
- Ej!!- krzyknął Liam
- Co?!- spytaliśmy razem
- Jutro szkoła! Idziemy spać!!!
- O fuck… Dobranoc misie- powiedziałam i pobiegłam na górę. Nie mogłam się doczekać jutra, spotkania z Tomem i tym wszystkim. Wzięłam odprężający prysznic, położyłam się do łóżka. Sprawdziłam telefon a tam miałam sms od Toma „Szkoda, że Cię nie było ślicznotko. Dzień stracony L Do zobaczenia jutro :D”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpisałam mu „Oj było ostro :D Szkoda, że z nami Cię nie było L Do jutra”

--------------------------------------------------------------------------
Hejcia :*
Co tam u Was? Sorry że tak długo nie pisałam ale brak weny :D Jak tam nowe szkoły lub stare? Bo ja jestem w pierwszej gimnazjum i jest Zaje :D Jak rozdział? Bo jak dla mnie może być :D Jak Wam się podoba nowa piosenka chłopców? Bo jak dla mnie jest ZAJE <3
Pozdrawiam Was <3 Cassie xoxo 

sobota, 8 września 2012

Rozdział 7 - "Czyżbyś zmieniła płeć?"

- Wstawaj Alex!!- obudziły mnie krzyki a raczej nie tylko krzyki. Leżało na mnie 6 dość ciężkich ciał.
- Złaście ze mnie!- nawet nie mogłam nic powiedzieć. Trudno było bo mnie mocno przygniatali- nie mogę oddychać- oni momentalnie ze mnie zleźli
- Dziękuje a teraz mogę iść dalej spać.- powiedziałam i zakryłam się cieplutką kołdrą.
- Ale Alex jest 7 rano. Musimy iść do szkoły!- zaczęli lamentować mi nad głową i zdjęli ze mnie kołdrę.
- Popełniliście błąd! Zemszczę się!- powiedziałam i wstałam z tego miękkiego i ciepłego łóżka- Teraz won zejdę za 10 minut!- oni posłusznie wyszli z mojego pokoju. Jej chwila błogiego spokoju. Powoli weszłam do łazienki, zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Po 5 minutach wyszłam, szybko zrobiłam delikatny makijaż, ubrałam się i wzięłam ciężką torbę. Kiedy zeszłam na dół, chłopaki już na mnie czekali.
- Minęło 15 minut!- powiedział Liam
- Daddy ale żeby tak wyglądać- wskazałam na siebie- potrzeba więcej niż 10 minut
- Taa bo musisz gdzieś ukryć potwora- powiedział Malik
- Z rana się nie kłócę! Masz szczęście- mruknęłam pod nosem i poszłam do kuchni. Szybko zjadłam jakiegoś batonika i poszłam do wozu
- No dobra to jak jedziemy?- spytałam patrząc na dziwnych ludzi siedzących na schodach.
- Ja, Zayn, Harry i Niall jedziemy z tobą-powiedział mój słodki do bólu braciszek
- A ja z Louisem jedziemy jego autem-dokończył Liam
- Ale to któryś siedzi komuś na kolanach- stwierdziłam kierując się w stronę samochodu.
- Dobra to ja jadę z Lilo- powiedział brat i dał mi całusa w policzek
- Ty ale my się za 5 minut widzimy. Od kiedy ty mnie tak kochasz? Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem!- krzyknęłam a on się popatrzył na mnie jak na debila. I znów wraca im to spojrzenie. Zasłużę kiedyś na normalne, proste spojrzenie od normalnych, prostych ludzi? Nie ponieważ ja nie znam normalnych ludzi. No cóż takie życie…
- Dobra jedziemy.- powiedziałam wsiadając. A te dekle znów zaczęły się bić kto koło mnie usiądzie.
- Ej! Koło mnie siada Niall. W końcu musi mi coś powiedzieć.- oni przestali się bić a Niall wsiadł sobie radosny. Może ja zostanę trenerką psów. Dobrze mi idzie z tymi pupilkami.
- Niall gadaj co to za Vanessa?- powiedziałam  a on na samo imię się zarumienił. Zaczął nawijać jak katarynka. Miał przy tym taki wielki smile, że aż było miło słuchać.
- A na koniec powiem, że chodzi z nami do szkoły, czego dowiedziałem się wczoraj na naszej
pierwszej randce. Ale super co nie? Nie mogę się doczekać aż ją zobaczę.
- Niall ale nie zapominaj o nas! Bo się obrażę jak to zrobisz.- udałam, że się obrażam. Ten zrobił słodką buźkę i powiedział
- Oj Alex jak bym mógł o was zapomnieć. – popatrzył się na mnie tymi niebieskimi oczami. Ładne nie powiem, że nie.
- No dobra- powiedziałam a ten się ucieszył. Zobaczyłam, że podjeżdżamy pod szkołę, więc oznajmiłam im to – Oto wasza nowa szkoła.- oni rozdziawili buźki tak szeroko, że cała butelka wódki by się tam zmieściła.
- Ta wiem trochę mała…- oni myśleli, że żartuje ale ja chodzę do tej budy dwa lata i dla mnie jest ona mała. Nasza szkoła była, starym, ceglanym budynkiem. Wyglądała jak internat i kiedyś nim była. Okna są małe, staroświeckie i pomalowane na biało, jednak farba powili schodziła. Zaparkowałam na swoim miejscu a na mnie czekała już Vicky z Lea . Kiedy już wysiadłam one przywitały się ze mną. Po chwili oczy zrobiły się im większe i powiedziały a raczej krzyknęły
- Wiej!- zaczęły uciekać. Nie zrozumiałam o co im chodzi aż się nie obejrzałam. Na nas a raczej na chłopaków biegło multum dziewczyn z naszej szkoły. Zaczęłam biec a chłopaki poszli w moje ślady. Ta cała scena wyglądała jak z jakiegoś filmu. Kiedy wreszcie udało nam się przed nimi uciec, był już środek 1 lekcji. A co mnie to teraz matma więc nawet lepiej. Nasze miejsce ukrycia było dobre ponieważ była to męska ubikacja, więc żadna dziewczyna by tu nie weszła. No oczywiście oprócz mnie.
- Chwila.. A po co ja uciekałam?- oni zaczęli się ze mnie śmiać- Taa bardzo śmieszne. Dobra ja lecę mam teraz matmę. Ja lecę. Pa
- Czekaj!- zawołał Malik
- Co?- spytałam otwierając drzwi
- Mam z tobą lekcje- powiedział i uśmiechnął się szyderczo.
- Zrobiłeś tak specjalnie- powiedziałam i wyszłam z niej no i na kogo wpadłam. No na Zack’a. Super, jeszcze tego mi brakowało.
- Czyżbyś zmieniła płeć?- powiedział i się głupio uśmiechnął
- Nie.. Ja… Byłam tam z moim chłopakiem!- powiedziałam i przyciągnęłam Malika do siebie. On zrobił wielkie oczy a po chwili zajarzył.
- Tak.. My byliśmy tam razem… no wiesz… Całowaliśmy się- powiedział jak głupek. Jest piosenkarzem a nie mógłby być aktorem
- Serio? Ty i chłopak z boysbandu? Nie spodziewałem się tego po tobie Alexis.
- Nie mów na mnie Alexis. Mogłeś tak kiedyś mówić. Ale wiesz ja przynajmniej nie spotykam się z dziwkami za pół grosza. Choć kochanie idziemy już- powiedziałam i wzięłam Zayn’a za rękę. Ten się zarumienił i poszedł za mną. Ja będę musiała wyparzyć rękę. Kiedy już całkowicie od niego odeszliśmy puściłam tą ohydną rękę, w sumie było nawet fajnie. Nie,  nie było.
- No no… teraz musimy być parą.- powiedział zadowolony
- Nie musimy. Tylko na jego oczach.-powiedziałam trochę wkurzona. Ten objął mnie ramieniem i powiedział
- No to… Witaj skarbie- ja strzepnęłam jego ramię i złapałam go za nią.
- Słuchaj jeszcze raz tak zrobisz a tą rękę będziesz miał złamaną w 5 miejscach. A potem dopilnuje żebyś nie dostał znieczulenia na operacji.- powiedziałam i puściłam tę jego ohydną rękę. On miał wzrok jakby zobaczył ducha. Kiedy chciałam wejść do sali akurat zadzwonił dzwonek. No super… Będę miała burę od ojca… boże co ja gadam nawet tego nie zauważy… Dobra następną mam biologię.
 Malik dobiegł do mnie.
- Po co za mną leziesz?- odwróciłam się do niego
- No bo mam z tobą lekcje. Zapomniałaś?- spytał z tym swoim grymasem na twarzy. Jak ja go kiedyś dorwę to nie wstanie. A ta buźka mnie już wkurza.
- Super. No tak zapomniałam. Masz się do mnie nie odzywać…. O kurwa…- przypomniałam sobie o jednym małym szczególe dotyczącym biologi, angielskiego i fizyki….
- Co?- spytał zaskoczony Malik
- Jest małyyy problem, który mnie cholernie wkurza.
- No jaki?!- spytał zniecierpliwiony
- Chodzimy na lekcje z Zackiem i musimy tam też udawać… Pa…Pa
- Parę! Geniusz z ciebie żaden.
- Się odezwał Enstain – stwierdziłam a ten wywrócił oczami.
- Cześć miśki- usłyszeliśmy znajome nam głosy
- Hej kotki- odpowiedziałam a Harry aż podskoczył do góry z bananem na twarzy- Spokojnie Hazza nie ma tu kotów- powiedziałam a on miał odwróconą podkówkę.
- Alex a co ty taka smutna i wkurzona?- spytała  Vicky
- Alex.. Kochanie powiedz im w co się wkopała- Zayn się odezwał zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Zayn zamknij japę!- niemal że krzyknęłam
- Alex o co mu chodzi?- spytała Lea
- No bo.. uciekaliśmy przed fankami…. Musieliśmy się schować w męskim kiblu… A jak wychodziłam wpadłam na Zack’a…. I wiesz.. Akurat… Zayn wychodził i powiedziałam, że jest moim chłopakiem… i że się tam… obściskowaliśmy…
- CO?!- powiedzieli wszyscy razem a te słodkie głupole dopowiedziały- Kto to  jest Zack!?
- Nie ważne.- powiedziałam to z dziewczynami razem jak jakiś chórek.
- Ale wy macie razem tyle lekcji… A skoro o wilku mowa. Patrzcie kto idze.- wszyscy się odwrócili a tam szła Lexi ze swoją świtą i Zackiem. Werdna zołza z wrednymi sobowturami… i on ten bydlak pieprzony. Zayn szybko zareagował i położył na mnie ten jego ciężkie i wielkie ramie. Muszę to wytrzymać.. Jeszcze kilka sekund… Nigdy się przy nas nie zatrzymują. Ale dziś postanowili inaczej. Cholera
- No no.. Nasz mała brzudula znalazła sobie gwiazdkę popu. Jakie to słodkie- powiedziała Lexi. Normalnie chciałam jej teraz przywalić.
- No no.. Nasza mała dziwka też by tak chciała- powiedziałam najsłodszym głosem jakim umiałam, żeby ona zrozumiała.
- Jonson.. Jak wiem mam to co ty byś chciała mieć..- o robi się ostro. Zaczynamy nazwiskami do siebie mówić
- Jackson.. Zaliczyłam już ten rozdział życia.. Tak samo jak ty wszystkich chłopaków w szkole- chłopaki i dziewczyny zaczęli się śmiać a Lexi z oburzenia odeszła. Kiedy to zrobili, strzepnęłam rękę Malika ze mnie.
- Dałaś jej popalić.-powiedział Malik.. Chyba zacznę się do niego przyzwyczajać. Albo i nie- Ale z niej laska!
- CO?! Lepsza ode mnie?!- spytałam podchytliwie
- No pewnie! Co ty sobie myśli….AUA- powiedział kiedy walnęłam go w brzuch. On oczywiście zgiął się w pół.
– Za co to? – spytał jak niewinny człowiek.
- Za to, że mówisz że Lexi Jackson, mój największy wróg,  jest niezłą laską! Myślałam, że poprzesz mnie! Albo przynajmniej nie powiesz tego na głos. - powiedziałam i sobie poszłam bo zadzwonił dzwonek. Nie szłam na lekcje… Nie wiem dlaczego ale coś we mnie pękło jak to powiedział.. Tak jakbym coś do niego czuła.. Nie to nie możliwe. Kiedy doszłam na parking, wsiadłam do wozu i ruszyłam. Strażnik nawet nie próbował mnie zatrzymać. Wiedział, że to nie ma sensu, bo i tak pojadę. Na początku nie wiedziałam gdzie chce jechać. W końcu wiedziałam gdzie. Pojechałam do warsztatu ale musiałam jechać okrężną drogą, ponieważ ojciec mógłby zobaczyć moje auto i co by to było. Telefon dzwonił i dzwonił. Miałam tego dość więc wyłączyłam telefon. Błoga cisza.. Weszłam do warsztatu a tam Tom już grzebał w aucie jakiegoś klienta. Kidy usłyszał, że weszłam przestał naprawiać Audi i uśmiechnął się do mnie ale zszedł mu kiedy mnie zobaczył. No nie dziwie się. Rozmazany makijaż, czerwona buzia od płaczu i boląca głowa chociaż tego nie widzi
- Ej co się stało?- spytał wycierając ręce w szmatę.
- Nic.. Ja po prostu nie wiem co się w ogóle ze mną dzieje- powiedziałam i  usiadłam na krzesełku.- A poza tym co ty się mną interesujesz? Nawet się nie znamy…
- Tak ale mogę pomóc ślitnotce w kłopotach- jaki on czarujący- i kumpeli z warsztatu. – powiedział i przykucnął przy mnie podając mi  chusteczki. Wzięłam jedną i otarłam oczy.
- No opowiadaj- powiedział a ja jak na spowiedzi zaczęłam mu wszystko mówić. Po jakiejś godzinie skończyłam a on miał dziwną minę. Jakby rozumiał ale nie rozumiał.
- No więc znasz już całą historię.-powiedziałam i znów wytarłam nos
- Emm…więc.. Wiesz co? Ja chodzę też do tej szkoły więc możesz trzymać się ze mną. Omijać ich i będzie dobrze.
- Ty chodzisz ze mną do szkoły?- zdziwiłam się trochę bo nigdy go nie widziałam.- Nie widziałam cię nigdy.
- No właśnie. Jestem jak duch, nikt mnie nie widzi w szkole.
- No dobra. To co bierzemy się za Audi?- przytuliłam go i poszłam się przebrać. Podeszłam do mojej szafki, wyciągnęłam białą bokserkę i luźne czarne dresy. Włosy związałam w luźny kok i podeszłam do samochodu.
- No dobra to co tutaj mamy?- spytałam Tom’ a
- Nic wielkiego. Tylko tyle, że trzeba wymienić chłodnice. Już jest wyjęta teraz tylko muszę zamontować. Chcesz to zrobić?
- Pewnie.- wzięłam od niego klucz i zajęłam się samochodem. Oczywiście chłopak przyniósł mi sprzęt.
- Nie trzeba było. Dała bym radę sama. Ale dziękuję- powiedziałam i się miło uśmiechnęłam do niego. Po godzinie czy półtorej czasu nie liczę, wróciłam do domu. Oczywiście Tom mnie odprowadził po same drzwi. Jaki on miły
- Dobranoc.
- Tak wcześnie?- trochę to było dla mnie dziwne jakaś 17 po południu a on do mnie dobranoc.
- Mówię teraz bo potem nie mam jak. Nie mam twojego numeru.- powiedział a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc podałam mu numer. Jakiś taki uśmiechnięty był. Jeszcze raz się pożegnaliśmy, czekałam aż trochę odejdzie od domu i otworzyłam drzwi. Na ziemię upadło 8 osób..
- Podsłuchiwaliście!- ryknęłam na nich kiedy Ci się podnosili- Małpy- powiedziałam i przeszłam nad nimi. No przynajmniej się starałam bo Harry złapał mnie za nogę i przewalił na nich.
- Głupku co ty zrobiłeś?!- powiedziałam śmiejąc się bo cała ta sytuacja była sama w sobie śmieszna. Po chwili w moje ślady poszła reszta. Spojrzałam na gębę Malika i nie czułam złości. Było ok, w sumie nie wiem po co się wtedy wściekłam na niego. Nie jesteśmy razem, nie podoba mi się a ja mu.
Nachyliłam się do niego i szepnęłam
- Przepraszam- on przez chwilę nie wiedział o co kaman, ale rozjaśniło mu się. Normalnie widziałam jakby mu się lampka nad głową zapaliła. Odszeptał mi
- Ja też Cię przepraszam- pokiwałam głową i wstałam.
- A ty gdzie?-spytali niemal jednocześnie
- No nie będę leżeć na ganku jak jakiś debil.- zrozumieli o co chodzi. Ludzie przechodzący obok patrzyli się na nas jak na jakiś obłąkanych ludzi. Wstali niemal od razu i weszliśmy do domu.
- Jeszcze raz zostawisz nas na pastwę losu z tymi kretynami to cię zabije!-powiedziała Vick a Lea potwierdziła kiwając głową.
- Oj przepraszam!- powiedziałam i je przytuliłam
- Ej!- krzyknęli jednocześnie chłopcy, my tylko cicho zachichotałyśmy. Nagle odezwał się Niall
- To kto robi kolację? Nie ja!- po nim ruszyło następnie „Nie ja!” i wypadło na mnie i Louis’a.
- Dobra.. To będzie… Spaghetti?- spytałam a Niallowi aż się buźka powiększyła. Zagonił nas do kuchni i sobie poszedł. No oczywiście w lodówce nie było nic. No nieźle.
- To chodźmy na zakupy- powiedział Lou.
- Nie gadaj na serio?- powiedziałam biorąc kluczyki. Ten zorientował się o co chodzi i poczłapał za mną. Wsiedliśmy do samochodu. Podejrzewam, że tamci nawet nie usłyszeli trzaśnięcia drzwiami. Całą drogę Lou mówił mi coś tam o ich karierze, jego życiu itp. Niektórymi historiami mnie rozśmieszył, że prawię jakąś babcie na ulicy potrąciłam. Zaczęła na mnie krzyczeć i machać torebką. Szybko odjechałam. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Ja zaparkowałam, a Louis w tym czasie poszedł po wózek. Doszłam do niego i ruszyliśmy na „łowy”. Mieliśmy już wszystko oprócz klusek. Lou poszedł po nie przy okazji tykając jakąś babcie. Ta zaczęła na niego krzyczeć, że jest nie wychowany itp. On zaczął sobie iść a ona za nim. Wzięłam te kluski i poszłam za nimi. Kiedy doszłam do kasy zobaczyłam Lou, którego goniła ta babcia. Nie wiedziałam, że one umieją takim sprintem biegać. Zapłaciłam przemiłej kasjerce i zaczekałam na Lou przy wyjściu. Kiedy dobiegł był cały zdyszany i mokry. Oj kondychy to on nie ma. Spytałam o babcię a ten wskazał na ochroniarza. Coś krzyczała na niego a on na nią. W końcu została ona wyprowadzona z marketu. Kiedy zobaczyła chłopaka, oczy jej się powiększyły i już chciała go złapać ale go nie było. Się musiał zmyć. Poszłam więc do samochodu a tam czekał już uciekinier
- Ładnie to tak z babcią się ganiać? No wystarczyło pogadać, żeby ją poderwać- uśmiechnęłam się ale temu chyba nie było do śmiechu. Jednak kiedy wsiedliśmy a on odzyskał oddech zaczął się śmiać w niebo głosy.
- Czemu się ryjesz?- spytałam bo jakoś tego nie rozumiałam
- No z całej tej sytuacji i..- jakoś to powiedział
-I?- spytałam ruszając. Kiedy już wyjeżdżałam wyjąkał
- I zostawiłaś zakupy na parkingu!- wykrzyczał przestając się śmiać. Zahamowałam i prawie jakiś gość we mnie nie wjechał. Się zaczął wkurzać i trąbić. Zawróciłam i podjechałam po zakupy. Wciągnęłam je i rzuciłam na Louis’a. Jakoś je złapał. Alleluja. Reszta drogi minęła nam w milczeniu, no prawie. Tomilsnon co chwila się śmiał. Kiedy dojechałam do domu, zostawiłam auto na podjeździe i poszliśmy do domu. Od razu wszyscy się na nas rzucili
- Boże jak dobrze, że żyjecie! O jedzenie!- krzyknął blondynek
- Ej o co mu chodzi?- spytałam
- Baliśmy się o Was! Nie było was nigdzie.- wytłumaczyła Vick
- Wiesz gdybyście słuchali co się dzieje w otoczeniu to byście wiedzieli- powiedziałam wchodząc do kuchni. Paskowaty poczłapał za mną. Wypakowałam zakupy i powiedziałam do niego
- Ja zrobię sos a ty ugotuj kluski- ten się na mnie popatrzył jak na wariatkę
- Czemu nie na odwrót!?-spytał
- A umiesz zrobić sos?- spytałam nie dowierzając w jego umiejętności
- Tak! Daj mi szansę- zrobił minkę szczeniaczka. No i mu pozwoliłam. Zaczął pichcić a ja ugotowałam w tym czasie kluski. Gdy skończyliśmy krzyknęłam „Obiad”, usłyszeliśmy tupoty a ziemia się zaczęła się trzęś. Przestraszyliśmy się ale kiedy 9 zgodnych buziek usiadło przy stole byliśmy zgodni. Melody miała pogodny wyraz twarzy nawet jak na to, że siedziała koło Zayn’ a. Myślałam, że zrobi aferę. Postawiłam miskę na stole a Niall rzucił się i to dosłownie na jedzenie. Liam zatrzymał go na czas. Wszyscy zrobili głośne „Uff”. Nakładali wszyscy sobie po kolei tylko ja nie nałożyłam sosu. Kluski się skończyły i sos też. Jak jakieś roboty wszyscy razem wzięli do buzi jedzenie i natychmiast je wypluli.
- Co wyście ugotowali?- spytała nawet spokojnie Vicky
- Nie ja robiłam sos. Pytajcie Louis’a co on tam dodał- powiedziałam a oni spojrzeli na mnie! Mnie zamiast  na jego! I to jeszcze z wyrzutem na twarzy!
- Czemu dałaś mu gotować?- spytał Harry
- Bo nie wiedziałam, że nie umie gotować!- zaczęłam się bronić
- Ale on jest fatalnym kucharzem- powiedziała Vick i przy okazji dodała- Bez obrazy skarbie. – słodko się do niego uśmiechnęła a on odwzajemnił to.
- To ja dzwonię po pizzę… Halo Christian?- Liam mówił już do słuchawki. Odszedł od nas bo za głośno się kłóciliśmy. W końcu uciszyła nas Melody
- Zamknijcie się!!! Mam dość tego wrzasku!- popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem na twarzy. Jak taka mała osóbka potrafi tak krzyczeć. Max podszedł do niej i wziął ją na ręce.
- No dobra mała już nie krzycz. Obiecujemy, że nie będziemy się kłócić. Ok?
- Dobra.. Ale chce coś za to, że się kłóciliście.
- Sprytna jesteś- podeszłam do brata- To czego chcesz?
- Hmm… Koleżanki przyjdą na nocowanie i….
- I?- spytaliśmy razem
- Wszyscy chłopacy w tym domu, oprócz taty będą nam usługiwać.- uśmiechnęła się sprytnie i z satysfakcją  wygranej
- Nie!- krzyknęli chłopcy
- Musicie jeżeli nie chcecie mieć wyrzutów  sumienia przez tę małą.- powiedziała Lea wskazując na dziewczynkę. Ta zrobiła psie oczka i oni ulegli. Była 21, więc powiedziałam do Mel
- Idź spać kochanie- dałam jej buziaka a ona się skrzywiła- Nie chce słyszeć „Nie”. – dała wszystkim buziaka ale ominęła Zayn’ a i poszła do siebie.
- Nie wiem jak wy ale ja się muszę przed jutrem spić- powiedział Harry padając na kanapę a Zayn i Louis pokiwali głowami.
- Dobra wchodzę w plan. – powiedziałam
- Jak powyżej- potwierdziły dziewczyny a Liam i Niall się zgodzili. Poszliśmy się przebrać po godzinie byliśmy gotowi. Ja, Vicky i Lea byłyśmy gotowe przed chłopakami. Po jakiś 10 minutach zeszli na dół odpicowani lepiej niż my.
- Dobra limuzyna czeka- powiedział Liam a my zrobiłyśmy wielkie oczy.
- Na chuj nam li..?- nie dokończyłam bo Vicky zakryła mi usta. Ugryzłam ją- dobra może być fajnie- dokończyłam. Kiedy dojechaliśmy pod klub roiło się od ludzi.
- Nigdy tam nie wejdziemy- stwierdziła Lea
- Zapomniałaś o jednym skarbie- powiedział Harry- Jesteśmy sławni i mamy znajomości. – wysiadł a my za nim. Coś zaczął szeptać do ochroniarza i weszliśmy.
Bawiliśmy się zajebiście. Ktoś tańczył na stole… Dość dużo wypiłam.. Po 15 kolejkach urwał mi się film.
Obudziły mnie krzyki
- Gdzie my kurwa jesteśmy?

--------------------------------------------------------------------------------
No i jest rozdział 7 :D przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale
a) Nie miałam czasu
b) nie miałam weny :(
Ale jest i to mnie cieszy ale taki trochę krótki i denny. Ale ocenę zostawiam Wam <3
Pozdrawiam Cassie xoxo