niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 18 - "Plan"

Kiedy weszłyśmy do szkoły, wszyscy patrzyli się na mnie. Możliwe ze względu na gips na mojej nodze lub z powodu uśmiechu na mojej twarzy. Nieczęsto była uśmiechnięta od zerwania z Zackiem a już szczególnie w szkole, więc dla ludzi to szok. Victoria oddała moje książki Zaynowi, bo to właśnie z nim mam pierwszą lekcję, a ona poleciała za Louisem i Liamem na fizykę, przy okazji łapiąc za rękę tego pierwszego.
Gdy zadzwonił dzwonek my byliśmy już przy sali od biologii. Trochę bałam się wejścia tam... Zerwałam się z kozy a baba mogła się o tym dowiedzieć... Dobra w dupie to mam. Weszłam pewna siebie do sali, gdzie przy biurku siedziała już kobieta ubrana w same brązy oraz beże i czytała książkę. Szybko, jak na kule przystało, przeszłam do ostatniej ławki w klasie i usiadłam w niej. Na całe szczęście ławkę przed siedział chłopak całkiem dużej postury i zasłonił mnie czyli dziewczynę małej postury. Po chwili doszedł do mnie Zayn, położył moje książki na moją stronę ławki i powiedział
- Nie mogłem cię znaleźć.. jesteś taka mała że cię nie było widać – powiedział i uśmiechnął się głupawo
- A ja za to świetnie cię widzę. Świat jeszcze nigdy nie widział tak brzydkiego chłopaka- po tych słowach Zayn otworzył buzie by coś powiedzieć ale nie zdążył tego zrobić, gdyż Pani Hudson zamknęła drzwi klasy i rozpoczęła lekcję.
- Dzieci dziś będziemy uczyć się o… - jakieś tam bla bla bla… Jakoś jej nie słuchałam. Jak zwykle razem z Zaynem zaczęliśmy rysować po moim zeszycie i rozmawiać.
- Tak w ogóle to jaki masz plan wygryzienia Elity z miejsca Elity i zastąpienia jej nami?- wyłupiłam na niego moje oczy i popatrzyłam się na niego jak na debila
- A kto powiedział, że chce was tam mieć?- tym razem to Malik wyłupiał oczy 
- No my…- powiedział ze zmieszaną miną- Fajnie rysujesz- stwierdził pokazując na mój rysunek królika.Był to nowy zeszyt a my mieliśmy całe 45 minut lekcji by przekazać naszą twórczość na okładkę. 
Po jakiś 35 minutach cały zeszyt był zapełniony naszą kreatywnością. Całkiem mi się podobał, więc postanowiłam nic nie
pisać w tym zeszycie i zatrzymać go sobie czystego. Kiedy nie mieliśmy co robić zaczęliśmy grać w kółko i krzyżyk. Narysowałam kratkę i zaznaczyłam krzyżykiem jedno z miejsc. Malik zastanowił się chwilę i na skos od mojego krzyżyka narysował „Z”. Popatrzyłam się na Malika z miną typu „wtf” 
- No co? Kółko jest nudne a symbol mojego imienia jest fajny więc pomyślałem czemu by nie napisać „Z” zamiast kółka- powiedział ze zwycięską miną na gębie. Ja zrobiłam tylko facepalm’a i rozejrzałam się po sali. Kilkoro uczniów słuchało nauczycielki, która w danym momencie pisała coś na tablicy, niektórzy słuchali muzyki, jedna z par się całowała ale najbardziej mój wzrok przykuła ruda dziewczyna siedząca w ławce na prawo ode mnie. Była ubrana w czarno-biały sweter z kotwicą na klatce piersiowej, dżinsowe rurki a do tego czarne vansy. Nigdy wcześniej nie widziałam jej tu… Najwyraźniej była nową dziewczyną.  Jedno mnie w niej zastanawiało… Czy kolor tych włosów jest prawdziwy czy je farbowała. No ale cóż to na razie pozostanie dla mnie tajemnicą… albo i nie. Z zeszytu, który wcześniej malowaliśmy, wyrwałam kartkę i wycięłam z niej małą karteczkę. Do mojej zgrabnej rączki wzięłam mój ulubiony, fioletowy długopis i nabazgrałam na niej „czy kolor twoich włosów jest naturalny?” Przy wszystkich moich czynnościach, Zayn przyglądał mi się  z zaciekawieniem.
- Ejj- szepnęłam do rudowłosej i podałam jej karteczkę. Po podaniu karteczki do dziewczyny Zayn zwrócił się do mnie
- Nie wiedziałem, że jesteś lesbijką- powiedział i łobuzersko poruszał brwiami.
- Zayn… ja rozumiem twój biseksualizm ale nie musisz mnie w to wciągać. – skitowałam a on udał obrażonego. O dziwo baba od biologii jakoś nie zwróciła na nas uwagi.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny a ona oddała mi karteczkę. Otworzyłam ją a w niej napisane było „Tak są naturalne
J” Ponownie wzięłam długopis do ręki i napisałam na niej 
„Zazdroszczę. Są zajebiste J” Oddałam jej kartkę i zwróciłam do Zayn ’a. 
- Nadal się fochasz?
- Tak- powiedział i odwrócił się w stronę okna. Przez chwile się w nie patrzył a potem popatrzył się na mnie i powiedział – nie już nie ale odpowiedź mi na jedno pytanie. Czemu ty mnie nie lubisz?- w jego oczach pojawiły się iskierki smutku a ja nie wiedziałam skąd przyszło mu to do głowy.  Ja go lubię tylko po prostu lubię się z nim kłócić.
- Zayn… Ja cię lubię, na serio. Skąd ci to przyszło do głowy?- na jego twarzy zagościł uśmiech a w oczach iskierki rozjaśniły się.
- Nie wiem tak jakoś… No bo.. Zapomnij- po tych słowach ukazał rząd śnieżno-białych zębów. Odwzajemniłam jego entuzjazm i kiwnęłam głową potwierdzając, że zapomnę i nie wrócę do sprawy. Ale podejrzewam, że mój kochany umysł nie pozwoli mi na to i będzie mnie tym dręczyć. No ale nie ważne.. starajmy się zapomnieć… głupi mózg, głupi mózg, nie lubię cię deklu. Zaczęłam się walić po łbie i Malik spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Nic staram się zapomnieć- odpowiedziałam a Malik zaczął się śmiać jednak po chwili się opamiętał i zakrył usta dłonią. Pani Hudson odwróciła się w stronę Malika, uniosła jedną brew i zapytała
- Czy ja panu przeszkadzam panie Malik?- Zayn przecząco pokręcił głową a pod nosem dodał
- Tak aż za bardzo- wszyscy to usłyszeli i zachichotali pod nosem ale nie ona. Ona jest zbyt głucha by to usłyszeć. Kiedy nareszcie lekcja dobiegła końca, Zayn wziął moje książki a ja oparłam się o kule i ruszyłam w kierunku drzwi. Niestety po drodze zatrzymała mnie nasza nauczycielka.
- Alex proszę zostań na chwilę. Zayn ty też możesz.- pokiwałam głową na „tak” i zatrzymałam się przed jej biurkiem co zresztą to samo zrobił Zayn. Kiedy wszyscy już opuścili salę, baba zwróciła się do mnie oraz Zayn’ a i powiedziała
- Ja nie wiem jak wy to zrobiliście ale oboje macie po 5 na semestr.- razem z Zaynem wyszczerzyłam oczy. To jest niemożliwe.. Chore… i w ogóle dziwne. Nic nie mówiliśmy, więc Hudson odezwała się
- Nie możliwe żeby tacy idioci mieli po 5… Idźcie już – machnęła na nas ręką
- Tak my też panią lubimy- powiedzieliśmy wychodząc z Sali pod którą czekali na nas już nasi przyjaciele. Poszliśmy w kierunku szafek wyciągając z nich potrzebne książki. Co chwile spoglądałam na Zayn' a, który to był zamyślony i spoglądał w przestrzeń. Zastanawia mnie o czym on myśli, bo z jego twarzy nie dało się nic wywnioskować co jest smutne. 
Tym razem miałam lekcje z Vicky - historię - więc kilka minut wcześniej Malik oddał brunetce moje książki z wielką przyjemnością. Ta popatrzyła się na niego z wielką złością w oczach i myślałam że go zabije tymi książkami. Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy rozeszli się w swoje strony. Pod salą zobaczyłam, ze rudowłosa ma z nami zajęcia. Kiedy weszłyśmy okazało się również, że ruda zajęła nam ławkę. Victoria wkurzona... nie ona była wkurwiona. Podeszła do ławki i zaczęła
- Przepraszam ale my tu siedzimy- powiedziała trzaskając moimi książkami o ławkę.
- Hej! To moje książki deklu- zareagowałam na jej ruch. Za to ruda dziewczyna siedziała niewzruszona na swoim miejscu.. znaczy naszym miejscu. 
- Jakoś mi się nie wydaje. Podpisałyście ją? Nie wydaje mi się. A może ją kupiłyście? Też mi się nie wydaje- leniwie odwarknęła na nas. Znaczy przynajmniej na Vicky, bo mnie za pewnie nawet nie zauważyła. 
- A ty to co? Księżniczka? Rusz tą dupę i wio koniu.- dziewczyna prychnęła a Vicky dokończyła - bo z taką mordą to tylko na roli.- złośliwie się na nią popatrzyła a dziewczyna raz otwierała a raz zamykała buzię. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do nich. Nachyliłam się nad dziewczyną tak, że prawię stykałyśmy się nosami. 
- Słuchaj krowo z roli, jeżeli za chwilę nie wstaniesz z tego pierdolonego miejsca to cię powieszę za nogi nad trumną i zrobię ci takie piekło z życia że będziesz się bała zasnąć po nocach. A teraz łaskawie krzywy ryju wstań z tego miejsca i teleportuj się ze swoim wielkim tyłkiem gdzieś na koniec sali bym nie musiała cię oglądać.- wszyscy patrzyli się na mnie ze zdziwionym wyrazem na buziach. Najwyraźniej zapomnieli jaka mogę być. Dziewczyna zawahała się chwilę ale w końcu wstała i poszła na ostatnią ławkę pod ścianą  i usiadła za chłopakiem, który ma takie gazy że najgorszemu wrogowi tego nie życzę.
Kiedy już miałam coś powiedzieć, do sali wszedł nasz nauczyciel zaczynając lekcję
- Siadajcie, zaczynamy.- zaczął coś bazgrać na tablicy a my zajęłyśmy się swoimi sprawami czyli planem pozbycia się wrednej suki z elity. Wszystko jej wyjaśniłam pisząc na kartce na co dziewczyna ochoczo kiwała głową. Wyjęła swojego iphona i zaczęła przeglądać zdjęcia. W końcu po jakiś 10 minutach znalazła upragnione zdjęcia. No nie dziwię się jej skoro w telefonie ma ponad 2000 zdjęć. Ja tam nie wiem jak ona to robi ale nigdy nie usuwa żadnych zdjęć. Ukradkiem nawet zobaczyłam, że ma zdjęcie które miała usunąć już dawno. Wyszłam na nim okropnie i nie chciałam żeby je miała ponieważ ona może zgubić telefon, a jak zgubi to ktoś go znajdzie i je zobaczy... Wiem dziwne tłumaczenie ale prawdziwe. Pokazałam dziewczynie zdjęcie a ona odpowiedziała
- No cóż.. muszę mieć coś na szantaż..- uśmiechnęła się do mnie zwycięsko i zablokowała telefon. A to małpa. Nagle cała klasa usłyszała jak Mike, bo tak ma na imię chłopak od gazów, wydał z siebie wiadomy odgłos a ruda dziewczyna zatkała nos i myślałam że się popłacze. Nasz pan zaczął się śmiać i nie wiadomo czemu powiedział
- Dziewczyno przesiądź się... Widać podpadłaś Alex, że tam usiadłaś.- to było dziwne i nie zrozumiało. Tylko raz dziewczyna czy tam chłopak, już nie pamiętam, podpadł mi i miał to samo co ona. Dziewczyna przesiadła się i wróciliśmy do lekcji.

<Zayn>
Siedziałem na nudnej lekcji angielskiego zastanawiając się co chce zrobić Alex, by pozbyć się blond piękności Lexi. Może źle że mówię o Lexi tak jak mówię ale no cóż nie oszukujmy się, ona już taka jest. Alex coś mruczała że po tej lekcji przekonamy się o co jej chodzi. Moje myśli przeszły na temat Alex, gdy Pani Clark zawołała Lexi do tablicy. Tak miałem z nią lekcję... i to nie jedną. Moja boska, mała blondynka miała teraz historię. Może i jest chamska i wredna ale jest też piękna. Kocham ją to prawda. Zakochałem się w niej od naszego pierwszego pocałunku tego nieszczęsnego dnia.
Kiedy tak wspominałem ten dzień z głośników wydał się donośny głos sekretarki
- Uwaga uwaga.. Mam ważne ogłoszenie, które ogłosi pan... znaczy jeden z uczniów.- zastanawiało mnie o co chodziło.
- Niall.. oddaj.. Kurwa ja to powiem...- po tych słowach wiedziałem kto jest tym tajemniczym uczniem - Uwaga. Po tej lekcji wszyscy uczniowie proszeni są do sali gimnastycznej. Dziękuje- to był Louis. Nerwowo wierciłem się na krześle czekając na dzwonek, by wraz z resztą udać się do sali. Jestem cholernie ciekaw o co chodzi.
Po 5 długich jak cholera minuta, zadzwonił upragniony dzwonek i wraz z resztą pędem udaliśmy się do hali. Kiedy tam dotarłem ktoś pociągnął mnie za rękę i wziął na bok. To była ona, cudna blondynka o niebieskich oczach.
- Cześć Alex. Postanowiłaś wyłamać mi bark czy to takie nowe przywitanie - nie mogę się powstrzymać, nie umiem nie być irytujący i chamski. Ona tylko przekręciła oczami i powiedziała
- Musisz mi pomóc. Choć i nie marudź.- wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą, szurając przy tym nogą o drewnianą podłogę. Doszliśmy do sceny na środku sali, gdzie Harry z Liamem coś podłączali do komputera oraz wielkiego ekranu postawionego za nami. Kiedy tylko skończyli Alex wzięła do ręki mikrofon i zaczęła mówić
- Siema. Nie będę owijać w bawełnę ale znacie swoją kochaną elitę szkolną?  Mamy dla was kilka zdjęć promujących jak to oni są wzorem dla was. Chcecie by byli mili? - kiedy wypowiedziała te słowa, uczniowie pokiwali głowami a nie którzy wypowiedzieli ciche "tak"- No to patrzcie.
Na ekranie zaczęły się pojawiać zdjęcia jak Lexi, Zack i inni piją, palą a nawet biją jakiegoś faceta. Wszyscy zaczęli buczeć jak w jakimś filmie. Lexi i Zack zaczerwienili się oraz zaczęli się chować jednak nic im to nie pomogło, bo Niall - który jadł kanapkę- skierował na nich jeden z reflektorów a Vicky podeszła do nich z mikrofonem i zapytała
- I jak się teraz czujecie?- oni nic nie powiedzieli tylko wstali i ruszyli w kierunku drzwi jednak dyrektor szkoły zatrzymał ich i słychać było jak mówi
- Do gabinetu,  już!- po tych słowach oni wyszli a dyrektor podszedł na scenę, wziął mikrofon i powiedział
- Rozejść się- wszyscy od razu zerwali się z miejsc i poszli w swoje strony. Czajnik zwrócił się do nas i powiedział
- Dobra robota Alex, a teraz to posprzątajcie.
- Dziękuje Cz.. Dyrektorze.- miło się do niego uśmiechnęła a on zszedł ze sceny i poszedł w swoim kierunku.
- Czujesz się spełniona Alex?- zapytałem podchodząc do niej.
- Oczywiście że tak debilu.- odpowiedziała uśmiechając się do mnie milutko.- A teraz bierz moje książki i idziemy- po tych słowach, blondynka wzięła kule i ruszyła do drzwi. Przy wyjściu krzyknęła do Victorii
- Sprzątaj mudżynie! To za zdjęcie. - ta popatrzyła się na nią złowieszczo i krzyknęła
- Pierdol się kokosie.- my wyszliśmy z sali a ja oprzytomniałem sobie
- Wiesz co? Ciekawe czy chłopcy powiedzą jej, że mamy dziś tu występować, więc nie ma po co sprzątać.- po tych słowach blondynka zaczęła się śmiać bez opamiętania. W momencie jej opamiętania zadzwonił dzwonek a my nie byliśmy nawet w połowie drogi na Chemie.
- Alex?
- Tak Zayn?- dziewczyna zwróciła swoją buzię w moim kierunku. Jej niebieskie oczy zabłysły radością i szczęściem.
- Ja przepraszam. to przeze mnie masz nogę w gipsie.
- Coś ci się w głowie pomieszało. To przez mudżyna.- po tych słowach uśmiechnąłem się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech i już gdy miała iść dalej przytrzymałem ją, delikatnie uniosłem jej podbródek, tak by spojrzała mi w oczy.
- Kocham Cię Alex- po tych słowach pocałowałem ją delikatnie.

---------------------------------------------------------
Siema.
Taki prezent na nowy rok :D
Długi i mam nadzieje że na razie Wam wystarczy. Myślę że jest nawet ok. Licze na opinie :D
Pozdrawiam xoxo 

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 17 - "Układanka"

- Paul...
- Charles... nie sądziłem że dojdzie do tego spotkania
- Ja też Paul...- nie mogłam nic zrozumieć. Jak głupia patrzyłam się to na jednego to na drugiego mężczyznę. W końcu mój wzrok przystanął na ojcu i przybrał on pytanie "O co tu kurwa chodzi?" Ale nie, mój ojciec odwrócił wzrok więc pozostało mi spojrzeć na Charles'a. On popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. ON a nie MÓJ ojciec. W sali panowała tak nie zręczna cisza, że musiałam ją przerwać
- Czy któryś z Panów obecnych tutaj mógłby mi to kurwa wytłumaczyć?- Alex nie bądź nie miła- nagle mój ojciec zdobył się na odwagę odezwać. Tylko zamiast odpowiedzieć mi na pytanie on po prostu miło powiedział mi żebym się zamknęła.  Nie no super- A może jakieś wyjaśnienia?- spytałam z nadzieją w głosie no i nie powiem ze zdenerwowaniem również.- No bo widzisz Alex - zaczął lekarz ale nagle do sali wparowała Melody razem z Victorią i nie było szans żeby dokończyć.- Skończymy w domu-powiedział ojciec ale ja nie dałam za wygraną- Ale Melody może wiedzieć! Ma prawie 10 lat a nie 6. Ciągle traktujemy ją jak jakieś malutkie dziecko, a tak na prawdę wszystko rozumie. Ogarnij się ojciec i powiedz o co chodzi. - wszyscy popatrzyli się na mnie jakoś tak.. normalnie i o dziwo przyznali mi rację. Przez okna w sali zobaczyliśmy, że mamy cały tabun widzów więc jednak postanowiliśmy dokończyć to w domu. No cóż jak widać moje małe przemówienie nie miało sensu, co mnie kompletnie załamało.Po jakiejś godzinie miałam założony i podpisany gips no i dostałam kule. Ale będę musiała albo je pomalować albo kupić na allegro nowe, ponieważ te są całe różowe. A ja nie będę paradować z różowymi kulami przez całe 3 tygodnie. Tym ludziom coś na łeb padło jeżeli tak myślą. Charles pojechał z nami. Mój wóz poprowadziła Vicky która pojechała razem z Melody. W samochodzie który prowadził mój ojciec było nie zręcznie. Nikt nie chciał się odezwać, zrobić tego pierwszego pieprzonego ruchu. Także jak już mówiłam całą drogę do domu (jakaś godzina) spędziliśmy w ciszy... no prawie, ponieważ ja sobie czasem pod śpiewałam piosenki z radia. Czasem leciały fajne a czasem jakieś badziewie na które się darłam żeby zmienili bo poroztszelam.
Kiedy wreszcie dojechaliśmy do domu zobaczyliśmy jak Malik tarza się na trawniku udając małego Yorka a nad  nim stał Styles kręcąc to wszystko i śmiejąc się w niebo głosy.  Z auta wysiadłam przy pomocy Charlesa i wsparłam się o kulach. Powoli dążyłam do drzwi wejściowych kiedy Malik wstał z ziemi otrzepał się i powiedział- Witam zacne dziewczę, co dziewkę tu sprowadza?- po tych słowach ukłonił się nisko i wymiotował. Tak właśnie zrzygał się na swoje nowe buty. Tak jechało że o matko boska. Mój ojciec jak najszybciej do niego podszedł i zabrał do domu, przy okazji ciągnąc tam Harrego za ucho. Bardzo śmiesznie to wyglądało ze względu na to, że mimo iż Stylesa to bolało śmiał się i nie przestawał. Kiedy byłam na schodku Melody przebiegła przede mną i o mało bym się nie wypieprzyła na ziemie ale mój tajemniczy lekarz złapał mnie w odpowiednim momencie. Trzymał mnie w swoich umięśnionych ramionach i patrzyliśmy sobie w oczy do puki coś a raczej wredny ktoś nie za chrząkał jak świnia przerywając ten moment. No zgadnijcie kto to był?  Wiecznie zazdrosna, mająca własnego chłopaka Victoria Black. "Wstałam" z ramion Charlesa i weszłam do domu. Ukradkiem zobaczyłam jak V zaczepia się ramienia lekarza i wstępuje z nim wolnym krokiem do środka. Jednak kiedy zobaczyła Lou siedzącego na schodach odskoczyła od faceta jak od ognia... albo w jej przypadku od podróby torebki od chanele.  Podskoczyła do Tomilson'a i mocno go pocałowała w usta. Ja udawałam, że rzygam i opadłam na kanapę obok Max'a oraz Malik'a. Zayn zaczął bawić się moimi włosami mówiąc "Kapitanie włochaty musimy wnieść się wyżej", mój ojciec chodził w kółko zastanawiając się jak powiedzieć mi o tej całej sytuacji panującej z lekarzem Chrlesem, mała Melody słodziutko zasypiała w ramionach mojego brata bliźniaka. Moją obolałą i całą w gipsie kostkę położyłam na stole a kule położyłam przy stole tak na wszelki wypadek. Po jakiś 5 minutach nudzenia się, ojciec postanowił usiąść na skórzanym fotelu od DNKY i zacząć swój monolog. Założył ręce na dżinsowe spodnie od Aramniego a Charles stanął koło niego, kładąc średnią wielkości dłoń. - A więc dzieci... Charles... on jest waszym wujkiem- po tych słowach nic nie mogłam powiedzieć a buzia jakby mogła to opadła by mi do samej podłogi. - Co ale jak to?- spytał Max nie dowierzając w to - od strony twojej czy mamy?- ojciec zamilkł i co chwilę otwierał i zamykał buzię... Już wiedziałam co to oznacza... To jest mój wujek od strony matki. Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Tą tajemniczość, te słowa "minęło tyle czasu" i to że ojciec od razu nie powiedział od kogo strony jest Charles. Ten człowiek jest jedynym, ostatnim kontaktem od mojej mamy, kimś kto może mi o niej jeszcze lepiej opowiedzieć o niej. O jej dzieciństwie oraz o dziadkach. W moich oczach pojawiły się iskierki radości ale i także smutku i nie pewności. Smutek ponieważ ojciec nic mi nie powiedział a jakże że Charles się nie odzywał, nie pewność w stosunku czy mój nowy wujek będzie chciał mi powiedzieć o niej. Podniosłam się z kanapy i kuśtykając na jednej nodze podreptałam do taty, przytuliłam go do siebie a następnie podeszłam do mojego nowego i pierwszego w życiu wujka. Nie pewnie stanęłam przy nim ale nie ze względu uczuciowych ale ze względów fizycznych. 
- Charles...znaczy wujku... Mogę mówić wujku?- spytałam a mężczyzna przytaknął zachęcająco, więc kontynuowałam mój monolog - Czy mógłbyś mi opowiedzieć o mamie? Wiesz tak dokładnie... jaka była w dzieciństwie, śmieszne historie z jej życia i tym podobne. Wiesz o co mi chodzi prawda?- spytałam a facet ponownie pokiwał głową znacząco. Wskazałam ręką na drzwi od kuchni a on poszedł w tamtym kierunku przytrzymując mi drzwi bym mogła na spokojnie wejść. Usiadłam przy czarnym blacie na wysokim, drewnianym, okładanym czarną skórą krześle i oparłam się o blat. Brunet wyjął dwa kubki z szafki z białego drewna i już miał robić nam kawę lub gorącą czekoladę w zależności co kto chciał gdy do pomieszczenia wszedł tata i oświadczył 
- Jest 6 nad ranem. Alex idź pospać przez godzinę i pójdziesz do szkoły. Nie możesz ponownie opuścić dnia w szkole ponieważ będziesz zdawać kolejny ten sam rok w szkole. Chcesz tego? - moje oczy się powiększyły i właśnie uświadomiłam sobie że mój ojciec się o mnie troszczy. Bez słowa wstałam i wszyłam w pomieszczenia dając każdemu z obojga moich opiekunów po buziaku w policzek. Chyba wracam do swojego poprzedniego "wcielenia" mojego prawdziwego ja. Tej ciągle uśmiechniętej dziewczyny, optymistycznie patrzącej na świat pod każdym względem. Moje życie zmieniło się o 180 stopni odkąd poznałam tych przygłupów którzy stali się moimi przyjaciółmi. Teraz nie potrafiłabym przeżyć bez nich jednego dnia. Powoli i ostrożnie sunęłam po schodach w górę do mojego pokoju. Kiedy tam weszłam bez zastanowienia rzuciłam się na łóżko i zasnęłam, gdyż byłam więcej niż nieprzytomna i nieżywa. 

*Godzinę później*
Obudził mnie tata, ale chyba tylko z grzeczności. Wiedziałam że będzie tu spać, ponieważ kto normalny jechałby na przedmieścia gdy stąd ma bliżej do pracy? Zerwałam się z łóżka, ogarnęłam i przebrałam się w nowe ciuchy. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do szkoły i ruszyłam na dół do kuchni gdzie słychać można już było głośne rozmowy moich przyjaciół. Podeszłam do stołu i usiadłam między Zaynem a Liamem i zabrałam się za jedzenie gofrów. Jak na godzinę snu byłam całkiem rześka i wypoczęta. Rozmowy przy stole ucichły kiedy zorientowałam się że kogoś brakuje. Wszyscy spuszczali wzrok lub odwracali spojrzenie byle tylko nie być tym który mi powie co tu nie pasuje. W końcu nasz daddy się zlitował i powiedział mi prawdę
- Pewnie jak się już zorientowałaś brakuje nam tu jednej z twoich przyjaciółek czyli Lea. Wyjechała wczoraj o 4 nad ranem kiedy to byłyście w szpitalu.. jej ojciec miał wypadek i nie sądzę by szybko wróciła.- po tych słowach spojrzałam na Harrego, z jego oczu nie wydobywał się ten blask co kiedyś, ta radość życia. A raczej przeciwnie, jego oczy miały w sobie pełno smutku. Vicky również nie była tak promienna jak zawsze, zresztą również jak i ja.
- No cóż życie. Miejmy nadzieje że wróci do nas prędko.- po tych słowach wszyscy się na mnie popatrzyli a Louis dodał
- Wyglądasz jakoś... inaczej... tak... milej?- wszyscy przytaknęli mu na wyraz zgody a ja uśmiechnęłam się do nich jak i również sama do siebie. Miło mi się zrobiło że ktoś to zauważył. Wyjęłam z torby iphona by zobaczyć która godzina a kiedy zobaczyłam że jest za 20 ósma powiedziałam to reszcie
- O kurwa jest 7:40- powiedziałam zgrabnie jak na dziewczynę przystało. Wszyscy zerwali się z krzeseł oprócz Niall'a który bez pośpiechu upychał sobie w buzi resztki śniadania. Ten to mógł by jeść i jeść. Z moją skręconą kostką nie mogłam prowadzić więc musiałam  oddać kluczyki Zaynowi... Okazało się wówczas że ta rzecz się nie zmieniła. Nadal nie chce by ten głupek prowadził mój samochód. Ale cóż innego wyjścia nie ma, w końcu jesteśmy "parą" Chociaż w sumie całkiem się ciesze z tego... no bo wiecie Zayn jest całkiem przystojny... ale jest konkretnym debilem bez mózgu, zadufaną w sobie świnią i do tego jest totalnym chamem... z resztą ja też ale to szczegół. Na szczęście okazał się z niego dżeltelmen i chłopak pomógł mi wsiąść do auta, następnie truchtem przeszedł na drugą stronę i sam wgramolił się na skórzaną tapicerkę. Popatrzył w lusterko, standardowo puścił sam do siebie oczko i odpalił silnik. Ruszył jako ostatni a reszta naszych przyjaciół już dawno byli na drodze w kierunku szkoły.
W samochodzie panowała niezręczna cisza i najwidoczniej Zayn postanowił ją przerwać pytaniem
- Jakie palny na dziś?- co prawda plany miałam na dziś wielkie a w skrócie znów znaleźć się w  elicie szkolnej. Tak właśnie znowu, kiedyś byłyśmy tam na czele wraz z Victorią jednak kiedy Zack ze mną zerwał załamałam się i wywalili mnie z tamtej grupy. Vicky mogła tam zostać jednak postanowiła odejść ze mną i również za to jej nienawidzą. Od tamtej pory króluje tam Lexi, Zack, wierne kopie Lexi oraz jacyś ludzie których nie znam.
- Tak... Postaram się wrócić do elity szkolnej. - po tych słowach brunet popatrzył się na mnie jak na jakiegoś debila i odpowiedział
- To ty tam kiedyś należałaś? W ogóle istnieje u was takie coś jak elita?- prychnął śmiechem. Według niego najprawdopodobniej takie coś jak elita szkolna istnieje tylko w filmach. Elity polegają na tym, że są to osoby najbardziej lubiane w danej szkole.
- Wyobraź sobie, że tak. - odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam. Po tych słowach rozmowa się zakończyła. Do szkoły dojechaliśmy po 5 minutach a tam czekali już na nas nasi przyjaciele. Do tego koło Liam'a stała nasza nowo poznana tancerka Danielle. 

- Cześć- przywitałam się z brązowo-włosom i podeszłam do Vici.
- Mam sprawę, chodźmy już do szkoły- wyszeptałam jej do ucha. Ta przejęła moją torbę a ja ze śmiechem powiedziałam
- Nieś to mudżynie- po tych słowach znów zostałam obrzucona spojrzeniem debila- a teraz do rzeczy. Mam plan ponownego dostania się do Elity i wywalenia z tamtąd tej popierdolonej czwórki i reszty ludzi których nie znam.
- Dobre kochana. Zacny plan milordzino
- Wiem mudżynie- no myślałam że mnie pierdolnie w łeb po tych słowach - Masz jeszcze te zdjęcia tej naszej kochanej elity?- moja przyjaciółka pokiwała twierdząco głową w momencie przekroczenia progu szkoły.

------------------------------------------------------

Wesołych świąt mordki :D
Przepraszam że tyle mi zeszło ale wiecie święta itp. Miłego czytania i liczę na komentarz :D
Pozdro Cassie xoxo

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 16 - "Tyle czasu"

Popatrzyłam się na dziewczynę porozumiewawczym wzrokiem. Ona oczywiście udała, że go nie widzi i zajęła się lekarzem.
- Dzień dobry... a raczej wieczór...a może noc?- no i na starcie się ośmieszyła. Ja strzeliłam facepalma i przesiadłam się na wózek, który przywiozła pielęgniarka. Victoria wyglądała jakby miała się zaraz popłakać a lekarz nie zwracał na nią uwagi tylko "przejął" mój wózek i pomaszerował ze mną na salę od rentgenu. Kiedy już wprowadził mnie na salę, znów wziął mnie na ręce i przełożył na łóżko a następnie uśmiechnął się do mnie zniewalająco. Na to wszystko patrzyła Vicky zza szyby i gdyby umiała zabijać wzrokiem leżałabym trupem. No ale cóż na szczęście coś takiego zdarza się tylko w bajkach, więc jeszcze będę żyć. Kiedy zrobiono mi już zdjęcie, do którego uśmiechałam się jak głupia chociaż tylko moja noga miała je robione, sama zsiadłam z łóżka na wózek, bo nie lubię jak ludzie cackają się ze mną. Podeszła po mnie Victoria i zabrała mnie, kładąc na mnie torbę.
- Vicky pamiętasz, że masz chłopaka?- spytałam szeptem kiedy szłyśmy za lekarzem
- Tak pamiętam ale mały flirt nic nie zaszkodzi? Nie uważasz?- odpowiedziała nonszalanckim szeptem. No z nią to można zwariować. Lou nie zasługuje na takie coś. To wspaniały chłopak a ona chyba tego nie docenia. Matko co ja gadam... te debile mnie zmieniają... Chyba zrobię sobie wakacje od nich, tylko ja, Vicky i Lea... Ale nie wiem czy ta ostatnia się zgodzi.. A może pojadę sama, bo tylko ja jestem singielką. Tak to będzie dobre ale wracając do teraźniejszości
- Nie uważam tak. Głupia jesteś debilu - powiedziałam to trochę za głośno przez co nasz seksowny lekarz się odwrócił
- To było do mnie?- uśmiechnął się perfidnie i już wiedziałam, że słyszał wszystko.
- Nie nie, oczywiście że nie.- odwzajemniłam uśmiech a kiedy tylko się odwrócił pokazałam mu język a Victori torebkę zrzuciłam z moich kolan na ziemie. Ta nic nie powiedziała ale wiem, że się zdenerwowała. Podniosła torebkę i znów położyła mi na kolanach. Ja znów zrobiłam to samo i akcja powtarzała się jeszcze dwa razy. Przy tym ostatnim Vicky zaczęła marudzić
- Tak pogrywasz?- powiedziawszy to założyła sobie torbę na ramię a mój wózek pchnęła w stronę seksownego tyłeczka lekarza. Pech chciał, że on gdzieś skręcił do jakiejś sali a ja trafiłam na ścianę. Tak właśnie, ścianę z cegieł i co najgorsze świeżo pomalowaną na zielono. Victoria najpierw stała osłupiała, potem zaczęła się śmiać i w końcu śmiejąc się upadła na ziemie nie mogąc przestać się śmiać. Podbiegła do mnie pielęgniarka oraz mój seksowny lekarz.
- Alex nic ci nie jest?- spytał facet i może to głupio zabrzmi ale przez chwilę widziałam mamę. Jego oczy były dokładnie takie same jak jej. Te oczy były pełne troski i miłości zupełnie jak mamy na zdjęciach. Przez chwilę po głowie przebiegła mi myśl, że jest on z rodziny. Ale szybko wybiłam sobie tą myśl z głowy, bo przecież ojciec mówił, że mama nie miała nikogo oprócz dziadków którzy nie żyją. Nawet byłam na ich grobie.
- Myślę, że nie.- powiedziałam a facet znów wziął mnie na ręce i zaniósł do najbliższej sali, położył mnie na łóżku i wyjął swoją małą latareczkę. Postanowił sprawdzić czy nic mi nie jest i zaczął świecić mi nią w oczy. Odruchowo zareagowałam
- Jak zaraz tego nie wyłączysz to będziesz ją miał głęboko w poważaniu!- on popatrzył na mnie, schował latareczkę i chyba zrozumiał, że mam się dobrze. Nagle usłyszałam bardzo znajome głosy na które nie zbytnio się ucieszyłam. Nie chodziło w tym momencie o tych debili ale gorzej.
- Eee... Wujku co ty tu robisz?- słyszałam jak Vicky z zaniepokojeniem stara się go trochę zatrzymać. No nie teraz. Dostanie mi się bo już słychać, że wie o moim małym konkursie. Uwierzcie po jego stylu chodzenia można poznać jego humor. Pewnie jakieś hieny zrobiły zdjęcie Zaynowi. Ojciec ma jakieś wpływy i od razu wie kiedy takie coś się stanie. A on zna moich super przyjaciół, więc musiał się domyślić że to moja sprawka i teraz mam przechlapane... chwila chwila... Słychać jeszcze jedną parę stópek... Dzięki bogu jestem uratowana! Po chwili do sali wparował ojciec razem z Melody. Mała od razu się na mnie rzuciła z krzykiem
- Nie spotykasz się ze mną!- minę miała jakby miała się zaraz popłakać.
- Ej spokojnie. Nie mam czasu.- odpowiedziałam ściskając ją na co ojciec odpowiedział parsknięciem i powiedział
- Ta jasne a na szlajanie się po klubach to masz. - spiorunowałam go wzrokiem a do małej powiedziałam
- Nie słuchaj tatusia, on nic nie wie- po tych słowach ojciec chyba jeszcze bardziej się wkurzył.
- Melody choć ze mną po coś słodkiego.- Victoria akurat wpadła w dobrym momencie i zabrała małą. Gdy drzwi się tylko zamknęły tata wybuchł
- Czyś ty oszalała?! Z Zaynem się po klubach szlajać? Wiesz, że jest sławny musi mieć dobrą reputacje! Jeszcze podobno z nim chodzisz? Czemu ja nic nie wiem!
- Cześć tato, Tak dobrze się czuje dzięki, że pytasz.- powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami. Ojciec zrobił się czerwony jak burak i zaczął
- Gdyby twoja matka tu była to by ci... o nie Alex przepraszam... boże dziecko ja nie chciałem
- Kurwa znów wyskakujesz z mamą? tak?! Super nie ma to jak trafiać w mój najczulszy punkt! Brawo ojciec zasługujesz kurwa na nagrodę roku "Najczulszy ojciec świata" - łzy zaczęły lecieć mi same. Zaczęłam się karcić w duchu "Alex nie płacz nie ma po co. Bądź silna, ludzie to chamy to i ty możesz"
- Córeczko przepraszam - ojciec przytulił mnie ale ja go odepchnęłam.
- Proszę dokończ krzyczenie na mnie za coś czego nie zrobiłam! To Zayn chciał z nami iść! To on mi się wpieprzył do auta podczas kiedy chciałam uciec przed nim! Wkopał nas do kozy! Uciekłam i teraz pewnie mam przesrane ale co cię to! Zawsze wszystko moja wina!- usiadłam na łóżku. Mogła bym tak ciągnąć gdyby do sali nie wpadł mój lekarz. Mój ojciec się odwrócił bardzo gwałtownie a przystojniak wypuścił kartki które trzymał w rękach.
- Paul...
- Charles... nie sądziłem że dojdzie do tego spotkania
- Ja też Paul...

---------------------------------------------------------------
Ta dam! Nowy rozdział. Krótki ale jest. myślę że teraz takie będę dodawać i tym was zaspokajać :D
Pozdro Cassie

środa, 28 listopada 2012

Rozdział 15 - "Patrzcie!"

<Vicky>
Siedziałam na spokojnie wtulona w Louis' a który całował mnie co chwilę w głowę, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Halo?- spytałam, ponieważ numer był nie znany.
- Czy przy telefonie Victoria Black?- zaczął jakiś męski głos a w tle słyszałam śmiechy i krzyki.
- Tak, o co chodzi?- spytałam odsuwając się od Lou na co on się zasmucił i zaczął się do mnie przysuwać i całować po szyi. Od razu go odepchnęłam, bo facet po drugiej stornie słuchawki zaczął coś mówić
- Czy mogła by Pani przyjechać po gromadę pijanych debili, którzy właśnie usiłują zdjąć mi spodnie? Kurwa... Zostawcie mnie!- zaszokowało mnie to a Tomilson jeszcze bardziej stał się nachalny na moją szyję.  Wstałam z kanapy, a wtedy Tommo wyjebał się na ryj spadając z kanapy. Chciałam parsknąć śmiechem ale nie mogłam... W końcu to mój chłopak... Nie no kłamie, zrobiłabym to ale gadałam z kimś przez telefon.. A właśnie....
- To gdzie oni są?- spytałam zaciekawiona
- Emm... Wie Pani może gdzie jest klub Rockster plaza?
- Na drugim końcu miasta..- powiedziałam zrezygnowana z jakiejkolwiek chęci jechania tam po nich. Znam tę okolicę... już kilka razy bywałam tam po tych downów.- Będę za niedługo. - powiedziałam do faceta i rozłączyłam się, następnie podniosłam płaczącego już Lou z podłogi i mocno pocałowałam w usta. Ten momentalnie przestał płakać i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich dwie, mocno iskrzące iskierki miłości. Nie wątpliwie mocno mnie kocha i każde odtrącenie go przeze mnie wywołuje u niego ból, strach, panikę i łzy. Zrobiło mi się go żal, ponieważ nie raz odtrącałam go z powodu złego samopoczucia lub innej cholery. Jeszcze raz pocałowałam go namiętnie i obiecałam sobie, że jakoś mu to wynagrodzę. Założyłam buty, wzięłam kluczę od auta i wyszłam. Po chwili oprzytomniałam, że oni jechali tam autami, więc wróciłam się po Louiego i napotkałam go bawiącego się swoim brzuchem razem z Harrym
- Boże jakie dzieci - pomyślałam i uświadomiłam sobie że Styles' a lepiej też wziąć ze sobą.- Ruszajcie się, jedziemy po bandę debili- na co Harry zareagował wielkim śmiechem a Lou zaczął zakładać buty.
- Harry co jest?-spytałam kiedy ten się opanował.
Minęła chwila zanim wyżej wymieniony zastanowił się nad odpowiedziom... Miałam nadzieje, że wymyśli chociaż sensowne kłamstwo. Ale nie on zebrał się na odwagę powiedzieć coś tak głupiego
- Nie mogę jechać ponieważ Liam mi nie pozwala wychodzić z domu po 23 a jest 1 nad ranem.- chociaż faktycznie uświadomił mi, że jest taka oto godzina ale wypowiedź była na tyle głupia, że wpadłam w straszliwy śmiech. Kiedy na szczęście się opanowałam, wzięłam Styles' a za ucho i zaciągnęłam go do auta trzaskając przy tym drzwiami od domu. Uświadomiłam sobie, że nie powinnam tego robić dopiero wtedy gdy wszystkie światła w domu się pozapalały. Wsiadłam do auta i ruszyłam.
Jechaliśmy tak przez ciemne już uliczki Londynu kiedy Tomilson wpadł na pomysł by włączyć radio na jakaś stację z Horrorami. Harry zaczął płakać już po pierwszej historii a Lou wyłączył stację po drugiej. Po chwili, kiedy Hazza się opanował, chłopaki spytali mnie czemu nie bałam się ani jednej opowieści
- Proszę Was... Żyję z Alex pod jednym dachem praktycznie od dziecka... To jest jeden wielki horror. Chyba nic mnie już w życiu, dzięki niej, nie przestraszy.- faktycznie tak jest. Pamiętam jak pewnego dnia zostaliśmy sami w domu, bo nasi ojcowie wybrali się na jakąś charytatywną imprę. Mieliśmy wtedy może z 6 czy 7 lat. Alex wpadła na pomysł puszczenia jakiegoś horroru... Chyba "milczenie Owiec" Miała przy tym taką minę, jakby była szalonym naukowcem. Wiedziałam, że coś kombinuje... Dziewczyna zniknęła już w połowie filmu... Mnie to zaciekawiło a Max był tak wciągnięty w oglądanie filmu, że o mało nie zsikał się na wieść że Alex zniknęła. Zastopowaliśmy film, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w głąb domu. Do głowy nam nie przyszło żeby zapalić światło. Powoli szliśmy korytarzem i nagle coś a raczej ktoś wyskoczyło przed nami z siekierą i maską na twarzy. Max i ja zaczęliśmy wrzeszczeć jak opętani a osoba stojąca przed nami... śmiać... I to nie tak złowieszczo tylko zabawnie.. śmiała się z nas... Skąd wiem że to ona? Bo słychać to było po tym. Następnie osoba ta ze śmiechu przewróciła się i zaczęła się tarzać się ze śmiechu, pod nogami poczułam ciepłą, lepką substancję. Od razu to rozpoznałam i moje pierwsze w życiu conversy poszły na śmietnik. Max od tamtej pory jest przeze mnie szantażowany. Podeszłam do tej osóbki i zobaczyłam dwa jasne kucyki, mały nosek i charakterystyczne dla Alex usta. Kopnęłam ją w łydkę a ta nadal się śmiała. Nagle usłyszałyśmy krzyk Max' a i spojrzałyśmy w tą samą stronę. Stali tam dwoje tędzy mężczyźni z piłami w rękach. Zaczęliśmy krzyczeć i uciekać ile sił w nogach a Alex przewróciła się jeszcze na start w sikach Max'a przez co bardziej goniła go niż uciekała przed tymi facetami. Oni śpieszyli za nami i nagle ktoś zapalił światło. Alex znów się śmiała, choć była cała w sikach. Podeszła do facetów a jeden wziął ją na ręce. Potem okazało się, że byli to nasi ojcowie, którzy uknuli to razem z Alex. Przez tydzień ojciec kupował mi różne rzeczy byle bym się na niego od obraziła. Alex miała gorzej, obraziłam się na nią ja, Max a jej ojciec stwierdził, że może to było zbyt drastyczne jak na 5 lub 6 latki (bo dokładnie nie pamiętam) i miała karę. Od tej pory niczego się nie boje... gorzej z Maxem był na dwóch terapiach byle tylko się już nie bać i o dziwo udało się.  Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk Harrego
- Paczcie! To ci nasi idioci!- i wskazał swoim paluchem na grupkę pijaków siedzących na ziemi i kręcących butelką od wódki.
- Ja pierdole- powiedziałam sama do siebie i zaparkowałam koło nich. Wysiedliśmy z auta a ja od razu podbiegłam do Alex.
- Boże coś ty zrobiła?- popatrzyłam na moje buty które miała na sobie. Chyba myślała że mówię do niej
- Mi nic.. Po prostu się trochę nawaliłam
- Nie mówię o tobie! Moje buty!- powiedziałam i pociągnęłam je tak, że Alex położyła się na asfalcie i krzyknęła
- Kurwa! Moja noga! Vicky puść mnie! Ale to już! Bo jak ci przyłożę to nie będzie ci tak do śmiechu!- spojrzałam na nią spod łba
- Jesteś pewna że jesteś nawalona?- spytałam bo jeżeli mówi takie rzeczy to w to nie za bardzo wierze. Ta popatrzyła się na mnie jak na debila i powiedziała
- Nie nie jestem trzeźwa
- A odkąd to używa się takich słów kiedy jest się nawalonym?- spytałam i pomogłam jej wstać. Dziewczyna popatrzyła się na mnie i powiedziała
- Nie nie jestem nawalona ale bądź cicho.
- Oszukiwałaś!- krzyknęłam a ta wskoczyła mi na plecy.

<Alex>
Kiedy zaczęła wrzeszczeć że oszukiwałam wskoczyłam jej na plecy i zakryłam usta ręką.
- Zamknij się- szydziłam przez zęby żeby nikt nie słyszał. I tak Harry i Louis podnosili z ziemi resztę i mieli ubaw kiedy upadali na ryje. Victoria ugryzła mnie w rękę i zrzuciła mnie z siebie. A to cham. Zaczęła uciekać więc ja zaczęłam ją gonić. Już nawet w dupie miałam czy zobaczą że dobrze biegam czy nie. Niestety moje szczęście po północy wynosi zero, więc jak to ja wywaliłam się na krawężniku i nie mogłam wstać.
- Cholera. Vicky pomóż mi!- krzyknęłam do brunetki która była gdzieś na drugim końcu ulicy przy latarni i nie powiem jak wyglądała... no nic... chyba wiecie co mam na myśli... Dziewczyna jak najszybciej do mnie podbiegła i spytała
- Alex co ci jest? Coś z nogą?- po patrzyłam na nią jak na debila i odpowiedziałam
- Nie. Coś z głową.
- To to już wiem od dawna- no miałam jej ochotę przywalić ale jak zwykle nie mogłam. Głównie z tego, że miałam rozwaloną kostkę... Nie no chodzi o to że jest dla mnie jak siostra. Zawsze ją straszę, wkurzam itp. ale i tak ją kocham i ciesze się że ona ze mną jeszcze wytrzymuje.
- Dobra nie ważne. Pomóż mi wstać- jak poprosiłam tak zrobiła i kuśtykałyśmy do samochodu. Od razu odjechałyśmy a te debile się nawet nie zorientowały. Podjechałyśmy pod szpital i Vicky siłą mnie tam zaciągnęła. Wie, że od zawsze nie cierpię szpitali przez mój poród w nim. Kiedy weszłyśmy do środka od razu chciałam wyjść. Mimo że nie pamiętam porodu wiem że to moja wina. Przyjaciółka posadziła mnie na krześle a sama poszła do recjopcjonistki... normalnie jak bym była małym dzieckiem. Nagle podszedł do mnie wysoki mężczyzna i powiedział żebym poszła z nim. Popatrzyłam się na niego jak na debila i spytałam
- Pan Kpi czy o drogę pyta?- facet spojrzał na mnie i powiedział
- Wyszczekana jesteś. Ach tak dawno.. znaczy nie nie... - powiedział i wziął mnie na ręce. Zastanawiało mnie to czemu powiedział "ach tak dawno" Nie rozumiałam tego no ale cóż. Chodzić mi się nie chciało i jakoś nie miałam jak, więc nie opierałam się temu. Facet miał jakieś 35 czy 40 lat, całkiem umięśniony i przystojny nie powiem do tego lekarz, więc dobrze zarabia... Chyba zacznę lubić starszych w szczególności że ten nie miał obrączki. Jasno brązowe włosy świetnie grały razem z jego cudownie niebieskimi oczami i delikatnym zarostem. Facet wniósł mnie do sali i usadowił na łóżku, zdjął but i zaczął oglądać mi kostkę. Robił to tak delikatnie, że w ogóle nie bolało za co bogu wdzięczna jestem. Kiedy stwierdził że jest zwichnięta do sali wpadła Victoria z poprawionym makijażem... no pięknie. Chyba nie pamięta że ma chłopaka....

-----------------------------------------------------------------
Hej :D
Przepraszam że tak długo ale jest :D Mam nadzieje że się spodoba
Pozdrawiam Cassie xoxo

czwartek, 22 listopada 2012

Lieber Award (już się gubię w nazwach :P)

1. Dlaczego piszesz opowiadanie?Ponieważ pewnego dnia przyjaciółka powiedziała że coś tam i zaczęłam coś bazgrolić i żeby nie było to było na Polskim :D

2. Ile masz blogów ? ( nie tylko o 1D )Mam 4 blogi.

3. Masz jakieś plany na przyszłość ?
Na pewno pojechać do Londynu, mieć męża i wspaniałe dzieci i utrzymać znajomości które mam teraz. :D

4. Kogo z One Direction lubisz najbardziej i dlaczego ?Najbardziej lubię... Wszystkich... Ponieważ nigdy się nie poddają i nie zważają na różne Hejty w ich i ich dziewcząt stronę. 

5. Ulubiona piosenka ?1D- They don't know about us i Back for you. Ke$hy - Die Young

6. Masz jakieś pasje, zainteresowania ?Ojj... Za dużo by pisać. Mówię serio...

7. Jak odkryłaś One Direction ?Moja przyjaciółka pewnego dnia kazała mi ich posłuchać (dzięki Vicky<3)

8. Jakie masz marzenie ?Szczerze to nie wiem..

9. Grasz na jakimś instrumencie ?Na gitarze ale idzie mi tak że szkoda gadać :/

10. Jak wiele zrobiłabyś dla osoby, którą kochasz ?Oj wiele wiele

11. Ulubiony bromance i dlaczego ?Ziall bo słodki <3

Haha Nominację dodam jutro :D A rozdział będzie za kilka dni ponieważ mam nową wenę i muszę napisać :D Cassie

Libster Award

Hmm... Zostałam nominowana do Libster Award... Jest mi niezmiernie miło i czuje, że jednak ktoś czyta i docenia moje blogi :D A więc pytania które dostałam od Oli i Marzeny A więc zaczynam :D

1) Jak Masz na imię?
A więc mam na imię Kasia i niezbyt lubię moje imię :C

2) Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Moją ulubioną piosenką 1D jest They Don't know about us a tak to Ke$ha - Die Young.

3) Który z chłopaków według Was jest najprzystojniejszy?
Według mnie Zayn i Harry :)

4) Ulubiona postać z kreskówek?
Hmm.. myślę, że struś pędziwiatr, Tom i Jerry, ten co gonił strusia, scooby doo a i wiele innych ale nie chce mi się wymieniać i nie pamiętam :P

5) Ulubiona potrawa?
Myślę, że Lasange i pesto. :)

6) Znienawidzony aktor/aktorka.
Myślę, że Miley Cyrus, Figura.

7) Ile blogów prowadzicie?
Prowadzę 4 blogi

8) Oglądacie kreskówki? Jak tak to jakie?
Oglądam scooby doo, Tom i Jerry, smerfy, pingwinyy z madagaskaru i Spangebob' a :D

9) Co jest lepsze? Pamiętniki Wampirów czy Zmierzch?
Osobiście uważam że Pamiętniki Wampirów :D #NOH8

10) Jakie opowiadania lubicie czytać?
Lubię czytać wszystkie opowiadania, które mi się spodobają :D

11) Czy poleciłabyś znajomym blogi o 1D?
Tylko tym którzy je lubią, bo nie chce hejtów na mnie i na te blogi :C

A więc to całość pierwszych pytań od bloga http://anita-jenifer-story-1d.blogspot.com/
Za chwilę dodam następny a wraz z nim powiadomienie. Cassie

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 14 - "Koledzy"

Kiedy usiadłam już na miejscu, pech chciał że Malik zajął sobie miejsce za mną i ciągle mnie dźgał co sprawiało, że śmiesznie ruszałam się na krześle. Co chwile biologiczka gapiła się na mnie (oczywiście zadała nam i do domu i na pracę na lekcji koszmarną ilość zadań za co zostanę razem z Malikiem zlinczowana) i o mało nie dała nam kolejnych dwóch godzin kozy ale na szczęście zadzwonił dzwonek i szybko zerwałam się z miejsca. Wyszłam z sali prawie że biegiem by klasa mnie nie złapała i nie zabiła. Było już po lekcjach więc wszystkie książki włożyłam do szafki i wyszłam na parking. Już chciałam odjechać kiedy podbiegł Malik i powiedział
- Ej a ty gdzie? Mamy kozę!
- A co ty taki grzeczny się zrobiłeś?
- No bo... nie chce mieć kłopotów. - ja go zabije. Niby Bad Boy a tu nagle z takim czymś wyskakuje. Nie w takim Zaynie się zakochałam.... Znaczy nie polubiłam takiego grzecznego Zayn' a. Nagle podeszli Lea, Harry i Vicky z Louisem
- Ja to obleje i nie żyje - zaczął lamentować Styles. Wysiadłam z auta i oparłam się o maskę. Postanowiłam być miła i spytałam
- Co się stało Harry?- powiedziałam a ten zrobił zbolałą minę i zaczął nawijać jak szalony. Teraz żałuje że się  spytałam.
- No bo matma, fizyka, chemia, biologia, geografia i WOS to dla mnie czarna magia. Nauczyciele się na mnie uwzięli i teraz mam zagrożenia z trzech przedmiotów które wymieniłem. Grożą mi że nie zdam a jak nie zdam to nie dość że Lea mnie zabije to do tego jeszcze mama, ojczym, siostra, chłopaki i Paul.
- Zapomniałeś o mnie!- powiedziałam no bo też bym chciała zabić Hazze.
- Nie nie zapomniałem. Jakoś nie wiem czemu chciałabyś mnie za to zabić...- zaczął się usprawiedliwiać
- Bez powodu...- miałam dokończyć ale zadzwonił dzwonek i Malik złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę szkoły.
- Nie nie nie nie, ja tam nie idę- krzyczałam zapierając się nogami i łapiąc się Vicktori.
- O co chodzi! Alex puść moją marynarkę bo ją pognieciesz!- powiedziała waląc mnie po łapach
- On załatwił nam dwie godziny kozy!- krzyczałam starając się utrzymać tej marynarki.
- Potem ci opowie jak!- powiedział Malik nie wytrzymując biorąc mnie na ramiona. Znów wyglądałam jak Fiona na barkach Shreka. Kopałam go w brzuch ale jego to nie ruszało (no dobra starałam się kopać ale też się liczy)
- Zostaw mnie!
- Nie- byliśmy coraz bliżej wejścia do szkoły - nie masz już jak - powiedział stawiając mnie przed salą. Chciałam już sobie pójść ale akurat przyszła Pani Branson - nauczycielka od kozy. Słyszałam że czasem zasypia i można robić co się chce. Może ja wyjdę? Jak tylko zaśnie co jest mało prawdopodobne ponieważ nie wygląda na śpiącą. Kiedy otworzyła klasę dobiegła jeszcze dwójka dziewczyn i trójka chłopaków. Wszystkich znam, no w końcu ma się te znajomości.
- Alex? Pierwszy raz cię tu widzę..- powiedział, co jest zabawne mój imiennik - Alex.
- Ten Mulat mnie wkopał Alex.- powiedziałam przytulając chłopaka i całując go w policzek
- Och.. Tęskniłem za tym - powiedział chłopak ściskając mnie mocniej.
- Haha. Tak wiem. Jak można za mną nie tęsknić. - cała nasza czwórka (bo te dziewczyny się nie liczą) wpadła w śmiech. Mulat stał tak wgapiony w nas z tępą minom.
- A ten co się tak gapi? - spytał Matt
- Nie rozumie o co nam chodzi...- powiedziałam spoglądając na Zayn' a i pokazując mu ręką żeby usiadł w ławce. Kiedy już odszedł Alex i Matt w tym samym momencie spytali się
- To co idziesz dziś z nami na małą działkę?- ach tak... załamanie po zerwaniu z Zackiem
- Nie. Wiecie że z tym skończyłam. Nie pytajcie mnie więcej. Jasne?
- Tak jest sir!- powiedzieli i zasalutowali mi. Po tym wpadliśmy w śmiech i zorientowaliśmy się że baba właśnie zasnęła.
- No to co piwko czy wódka?- spytał Jack, mój trzeci zły kolega. Rzadko się odzywa... co dziwne bo na takiego nie wygląda.
- Wódka - powiedziałam biorąc torbę i zbierając się do wyjścia - Czekajcie!- powiedziałam przy drzwiach
- Co jeszcze?- spytali zdziwieni chłopacy
- Obecność- palnęłam się w twarz, podeszłam do biurka, zrobiłam co trzeba i podeszłam spowrotem do drzwi przy których o dziwo stał Malik.
- A ty tu czego?- spytałam Mulata
- No chyba nie myślałaś że pójdziesz na piwo beze mnie- powiedział i uśmiechnął się tym swoim aroganckim uśmieszkiem.
- Dobra nie chce mi się kłócić.- machnęłam na niego ręką i spytałam reszty - to co tam gdzie zawsze?
- Jasne. - powiedział Alex i dał wskoczyć mi na swoje plecy.
- Jak za dawnych czasów- zaśmiał się Alex i zaczął się kręcić w kółko.
- No nie do końca- powiedziałam przez śmiech
- Jak to?- spytał chłopak zatrzymując się w miejscu
- No bo wydoroślałeś. Nie jesteś jak dziecko.
- Dzięki ty też.... chyba
- Chyba wydoroślałam?
- Może?- zaczął się droczyć ze mną
- Może co?
- Co?
- Dobra zaraz ci przywalę. - powiedziałam a wtedy chłopak szybko zaczął biec. Kurczowo się go trzymałam ale i tak czułam że zaraz spadnę. Na szczęście mój imiennik się zatrzymał i żyje. To cud. A czemu się zatrzymał? Bo doszliśmy do mojego auta.
- O nie nie jedziesz ze mną!- powiedziałam zsiadając z mojego "rumaka"
- Czemu?- powiedział i zrobił słodką minkę psiaka. Cholera on mnie zna.
- No dobra. Malik jedziesz z tyłu. - powiedziałam wsiadając do auta. Ten jak jakiś posłusny piesek zrobił to co powiedziałam, wyciągnął telefon i zaczął coś stukać na klawiaturze. Jakie dziecko... Po chwili usłyszałam
- ALEX!
- Co kurwa?- powiedziałam razem z Alexem.
- Mówię do Alex Alex- spojrzeliśmy się na niego jak na debila.
- No do dziewczęcej Alex, przynajmniej mi się wydaje że dziewczęcej.- powiedział pod nosem ale i tak słyszałam.
- Co chcesz?- spytałam ruszając z tego nie szczęsnego parkingu szkolnego. Pomachałam na do widzenia do kamery.
- Bateria mi siadła. Daj swojego Iphona.
- Chyba cię rypie.- powiedziałam przyśpieszając na krajówkę.
- No chyba nie. Daj mi go bo będę ci całą drogę tak
- Dzieciak- powiedziałam dając mu telefon. Ten uśmiechnął się i za chwile uśmiech zszedł mu z buźki.
- Alex!
- Co znowu?- no ja z nim nie wytrzymam. Nawet zdania nie mogę zamienić z Alex' em.
- Masz blokadę!
- No inaczej bym ci nie dała.- jakie nie rozumne z niego dziecko.
- Foch- powiedział i się zamknął. Jak miło, na reście to zrobił. Mogłam od razu dać mu ten telefon.
- No to co damulko. Znów się zakładamy kto więcej wypije?
- No pewnie chłoptasiu, pewnie znów przegrasz- uśmiechnęłam się do niego szyderczo. Spojrzałam w lusterko, Malik przyglądał się nam i po chwili powiedział
- Też biorę udział w zawodach
- Ty? Pff proszę cię chłopak z boysbandu? Nie sądzę żebyś mnie pokonał- powiedział Alex. No to teraz się zacznie.
- Uważaj bo chłoptasiu. Myślisz że jeżeli śpiewam nie umiem pobić w piciu takiego chłoptasia jak ty?
- Eee tak
- Uspokójcie się bo i tak nie wygracie ze mną.. - powiedziałam bardzo pewna siebie a oni? Oni zaczęli się śmiać nie ubłagalnie. A to chamy.
- Co się śmiejecie? Zakład to zakład. Zobaczymy - powiedziałam podjeżdżając pod nasz ulubiony pub. To stara rudera na obrzeżach Londynu. Mały ceglany budynek, udekorowany w stylu lat 70. No wiecie taki tradycyjny pub. Kochałam tam chodzić z moimi przyjaciółmi kiedy zostałam porzucona.
- No dobra Zayn, to właśnie to nasze miejsce.
- Obskurne... takie w twoim stylu- powiedział zadowolony z siebie i wysiadł z auta. Jak ja go chce zabić.
- Nie przejmuj się nim damulko- powiedział Alex wychodząc z auta
- Dobra lwie!- zastanawiacie się czemu "lwie"? Odpowiedzieć jest prosta - Madagaskar. Ten film. Był tam król lew Alex. No i tak kiedyś byliśmy na tym w kinie i od tej pory zaczęłam tak na niego mówić. Wiem dziecinne ale zawsze się wściekał jak tak mówiłam. A teraz? Nic, żadnej reakcji. No ja się obrażę na niego.
Kiedy weszliśmy do poczuliśmy zapach fajek i spoconych gości. No można się przyzwyczaić po jakiś kilku godzinach, dniach lub miesiącach. Zależy od czasu przebywania tu. Po chwili dołączyli do nas Matt i Jack i mogliśmy zamówić kolejkę. Oczywiście ja jak to ja nie mogłam powstrzymać się przed ogłoszeniem naszych małych zawodów, które są tu bardzo popularne i ludzie to nagrywają pokazując ci jak się zachowywałeś. Pamiętam jak ktoś nagrał jak Matt i Jack podrywają barmana a ten stawia im arbuza i obydwoje zaczynają go całować. Potem zaczęli go gryźć i pluć w siebie tym. I tak w kółko. No jak to obejrzałam to prawie że się zsikałam ze śmiechu. Tam ci przez tydzień nie pojawiali się tu, bo się wstydzili. Wracając do tematu. Stanęłam na blacie i już wszyscy wiedzieli o co chodzi.
- Drodzy ludzie, będzie dziś tu małe zawody z piciem wódki. Jest ktoś chętny do kibicowania mi i tym... Hmm jak to ładnie ich nazwać.. Tym lamusom- pokazałam na chłopaków a wszyscy zaczęli gwizdać i robić takie "uuu". Zeszłam z gracją z blatu a na nim stały już trzy kieliszki wódki. Oczywiście barman napełniał już następne kieliszki....

--------------------------------------------------------------
No hej :D Ciężki tydzień za mną ale na reście PIĄTEK <3. Cieszycie się bo ja tak. No i macie rozdział... Mi się podoba ale liczę na wasze opinie. Taki trochę nudnawy ale liczę że fajny :D
Pozdrawiam Cassie xoxo

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 13 - "Wiązałam sznurówkę"

- Taa....znowu szkoła...- pomyślałam wstając dziś rano... No zgadnijcie o której... 5:59... Zajebiście, ludzie ja przez tych moich debili nie tylko mam zryty łeb i psychikę ale także metabolizm... czy jak to się tam nazywa. Dobra nie ważne... Wstałam, ogarnęłam się i skoro miałam trochę wolnego czasu, posprzątam w pokoju. Tak wiem ale na prawdę chce to zrobić. Mieszkamy tu dopiero 2 czy 3 dni a ja mam taki syf w pokoju że jeszcze dziwki a będzie burdel, a nie czekajcie... wystarczy że Zayn tu wejdzie... nie miłe ale no cóż taka już jestem. Nikt mnie nie zmieni. No dobra wracając do tematu, zaczynam sprzątać.. Hah jak śmiesznie to brzmi. No to do roboty.
Zobaczmy co my tu mamy... szpilki, conversy, vansy, jakieś bluzki, spodnie, trzy torby... No dużo tu tego. Spojrzałam na zegarek 6:30.... No długo mi to zajęło ale efekt jest nieziemski. Widać podłogę.... jedynie ale więcej nie chce mi się już sprzątać. Zaraz będzie wielki raban, bo wstaną wszyscy i kłótnie kto co je, kto zajmuje łazienkę, kto z kim jedzie. Chyba jednak polubię to wcześniejsze wstawania. Żadnych problemów. No dobra teraz śniadanie... Jak zwykle płatki z mlekiem. Wyciągnęłam mleko, miskę a po płatki zamierzałam sięgnąć teraz ale ktoś mnie wyprzedził
- Proszę kochanie - powiedział Zayn podając mi pudełko z płatkami
- Dziękuje...Czemu kochanie?- spytałam nasypując sobie cini minis
- Ćwiczę do dzisiejszego dnia. Jeśli pamiętasz to jesteśmy parą- a no tak... Fuck zapomniałam o tym. Widać za dobrze mi się spało.
- A no tak.. Zapomniałam mi...mi...miś....
- Miśku kurwa. Tak trudno to powiedzieć?- nie wiem po chuj ale się wkurzył... Dziwny jest
- No już nie bulwersuj się tak bo ci gacie pękną.- powiedziałam z pełną buzią a on zrobił facepalm' a.
- Na nic lepszego cię nie stać?- powiedział najwyraźniej załamany moją głupotą.
- Stać ale dla ciebie wysilać się nie będę.- on miał już coś mi odpowiedzieć kiedy nagle ktoś nam przerwał
- Dobra moje gołąbki... sorki że przeszkadzam ale czas do szkoły, więc jakbyście mogli... no jak tu ładnie to powiedzieć...RUSZCIE SWOJE DUPY!- była to Vicky trochę się śpieszyła. Dziś przesłuchania do drużyny tanecznej i zaciąga mnie i Lea tam. Uwierzcie mi że baardzo mi się nie chce ale ona mi żyć nie da jak nie pójdę. A nawet dobrze że tam idę, bo matmę i fizykę mam na tych godzinach. Szczerze pierwszy raz widzę jak śpieszy się do szkoły. Kiedyś to ja musiałam ją zwlekać z łóżka bo tej się dupy nie chciało ruszyć.. Dziwne nie prawda?
Zwlekłam się ze stołka, wzięłam komórkę, torbę i kluczyki do auta. Zayn sobie już poszedł za to przyszedł Harry... no i znów się zaczęło.
- No to jak piękna kochasz mnie?
- Nie.
- No co ty? Kłamiesz kochanie- jego mina bezcenna
- Nie.- już po prostu po każdym pytaniu odpowiadam nie
- Jaja sobie robisz?- przez jego minę chciało mi się śmiać
- Nie.- w sumie już go nie słuchałam
- Czy ty na wszystko odpowiadasz nie?- zaczął coś grzebać w kieszeniach i wyjął telefon. No nic nie podejrzewałam bo po co? Za głupi na sztuczki.
- Nie.
- Nie kochasz Zayn' a?
- Nie... Czekaj TAK.- dopiero po odpowiedzi zorientowałam się co to za pytanie
- Ha za późno!- powiedział Harold machając mi telefonem przed twarzą
- Harry coś ty zrobił?- byłam na niego wkurzona
- Nagrałem cię bejbe- powiedział zadowolony ze swojego czynu i zwiał. Znowu jakiś głupek nie wie że to nic nie da. Oj zemsta się szykuje.... Może zrobimy coś z jego lokami... albo z twarzą... o już wiem, popamięta mnie i to na dobre.
Zaczęłam biec za nim w stronę drzwi i zgadnijcie na kogo wpadłam. Niee nie na Zayn' a tylko na mojego kochanego braciszka. Przytulił mnie i zaczął mówić
- Oj Alex jak ja cię kocham..- zaczęłam się wyrywać ale to nic nie dawało
- Weź mnie zostaw.
- No ale ja cię kocham- już zrozumiałam
- Co dał Ci Harry za trzymanie mnie?
- 50 dolców do tego poznanie z jakimiś sexi laskami
- Dam ci 60 i...- cholera nie wiem co mu zaoferować. Nie zrobię moim znajomym takiego bólu poznania go.
- I?- zaczął się dopytywać mój wścibski braciszek
- I...- nerwowo zaczęłam myśleć ale nagle ktoś mnie uratował... no zgadnijcie kto to był? Nie nie Zayn.. chyba już wszystko dzieje się w okół niego... To była Vicky i zaczęła wrzeszczeć na Max' a.
- Kurwa zostaw ją bo jak ja ci zaraz...- nawet nie musiała kończyć zdania, on od razu mnie postawił i wyszedł na zewnątrz.
- Dzięki Vicky
- Nie ma za co a teraz rusz tą swoją dupę do auta albo będziesz przez nią mówić- uśmiechnęła się do mnie słodko i wskazała mi moje auto.
- Myślisz że się ciebie boje?
- Ja to wiem- no miała trochę racji
- Uczeń przerósł mistrza - powiedziałam i udałam że ocieram sobie łzę z oka a następnie ją przytuliłam. Ona go odwzajemniła, odwróciła mnie i kopnęła w dupę.
- A teraz ruchy i jedziemy!- zamknęła drzwi i poszła za mną. Zobaczyłam, że sznurówka mi się rozwiązała więc przystanęłam i zaczęłam ją wiązać. I co? Po chwili leżałam gębą na ziemi z bolącym tyłkiem i słyszałam śmiechy moim przyjaciół i brata i Victorie mówiącą
- Ja nie chciałam, przepraszam a teraz rusz dupę.- po tych słowach nie wytrzymałam wstałam, otrzepałam się i wskoczyłam Vice na plecy. Ta zaczęła się obracać w kółko jakby goniła swój własny ogon.
- Alex zejdź błagam!! Już nigdy tak nie zrobię ale zejdź ze mnie!
- Obiecaj - przeciągałam bo ta zabawa mi się bardzo podobała. Tak to bym już zeszła ale jest zbyt fajnie. I jeszcze okazja zobaczenia jej wkurzonej po tym jak się spóźni na te tańce...Bezcenne.
- Obiecuje a teraz złaź!- no dobra dam jej już spokój. Zeszłam z niej, podniosłam torebkę i weszłam do samochodu w którym siedział już Malik, Styles, Horan i Lea. Jeśli dobrze umiem liczyć to dla Smith nie ma już miejsca. Ale jej to chyba nie przeszkadza. Pokazała mi język i wsiadła do porshaka Tomilsona. Odpowiedziałam jej miłym, słodkim środkowym palcem i wsiadłam do auta.
- Ładna gleba kochanie- powiedział Styles z Malikiem a Lea walnęła Harolda w głowę.
- Należało ci się- powiedziałam do Harrego ruszając.
- O co poszło?- spytał mój "chłopak" od siedmiu boleści
- Wiązałam sznurówkę- powiedziałam pod nosem
- Co?- spytali sie wszyscy jak jakiś chórek
- Wiązałam sznurówkę- powiedziałam torchę głośniej ale te głuchoty też nie usłyszały
- CO!?
- Wiązałam sznurówkę!- wydarłam się na cały samochód a ci zaczęli się śmiać. Jakie szczęście że mamy blisko do szkoły. Kiedy tylko zaparkowałam na parkingu Niall wystrzelił jak z armaty i tyle go widzieliśmy. Pewnie umówił się z Vanessą. To dziwne.. W ogóle jej nie znam a lubię. Może dlatego że zabiera mi jednego z tych debili? Tak pewnie dlatego. Wysiadłam z auta i tego żałowałam. Tona reporterów zaczęła pstrykać mi zdjęcia. Cholera... pieprzone hieny. Zayn szybko zareagował, podszedł do mnie, przytulił mnie i zabrał mnie z tego całego szaleństwa. Kiedy tylko weszliśmy do szkoły było to samo. Tylko że uczniowie to robili. Co im nagle się zmieniło?
W tym całym tłumie zobaczyłam Lexi i Zack' a nie zadowolonych z tego że to ja jestem w centrum uwagi a nie oni. Jakieś iskierki wygranej i poczucia lepszości kazały mi zrobić coś co mi i jemu powinno się spodobać. Pocałowałam Zayn' a.. Ten z początku nie wiedział co zrobić ale po chwili odwzajemnił pocałunek i byliśmy tylko my. Nikogo więcej w okół nas nie było. No przynajmniej tak mi się zdawało. Jeżeli to oznacza miłość to chyba jestem zakochana od siedmiu boleści. Kiedy oderwaliśmy się od siebie słyszeliśmy głośne piski i klaskanie w dłonie. Zadzwonił dzwonek i w jednym momencie nikogo nie było. Oderwałam się od Zayn' a i poszłam w swoją stronę.

                                                                        ***
Nastała trzecia lekcja... lekcja tańca przez którą boli mnie dupa. Kiedy tylko przebrana weszłam na salę czekały na mnie już Vicky, Lea. Oprócz nas były jeszcze jakieś dziewczyny. Bodajże nazywają się Darcy, Harley, Jessica, Jessy, Sam i Nicole. A tej dziewczyny nie znam. Oliwkowa karnacja, piękne brązowe, kręcone włosy. Miły i uprzejmy uśmiech. Po prostu piękna jest ta dziewczyna. Nie możliwe żeby była instruktorką jest za młoda, może to jakaś nowa dziewczyna w szkole. Po jakiś 5 minutach kiedy nikt nie przychodził dziewczyna w kręconych włosach powiedziała
- Zaczynamy. Dobra... Emm... No to nazywam się Danielle i wasz dyrektor wynajął mnie do prowadzenia drużyny chillriderek.- po tych słowach spojrzałam morderczym wzrokiem na Victorie. ona się tylko do mnie słabo uśmiechnęłam. Nie pozostało mi nic innego jak wzięcie torby i wyjście z sali. Kiedy byłam już przy drzwiach instruktorka zatrzymała mnie słowami
- A ty gdzie się wybierasz?
- Sorry ale mnie jakoś nie kręci machanie pomponami i krzyczenie "Do boju!! Jej"- powiedziałam to ostatnie ze słodkim głosikiem.
- Ale nie ma żadnych wypisów. Przykro mi a teraz rusz się tu i zaczynamy trening.- powiedziała dziewczyna
- Trening? Krzyczenie i machanie pomponami. Ale mi trening- stanęłam na przeciwko dziewczyny i skrzyżowałam ręce na piersiach. Ona odwróciła się do mnie i powiedziała
- To może zostań i przekonaj się jak wygląda nasz trening, ale weź w nim udział...- no cóż zostanę i zobaczę ten morderczy trening...

                                                                        ***
Wszystkie padłyśmy na podłogę po 2 godzinach treningu. No dobra zwracam jej honor. Jednak ten trening jest morderczy. Mam dość..A ta cała Danielle stoi sobie mało zmachana i mówi do nas
- No na dziś koniec, możecie już iść. Alex zostań na chwile ze mną- powiedziała dziewczyna kiedy wychodziłam już z sali. Nawet nie można w sumie nazwać tego wychodzeniem. Raczej wywlekaniem swoich zwłok z sali.
- Co chcesz?
- No i co nadal uważasz że to nie jest sport?
- Nie no może trochę się przekonałam. - nie lubię nie mieć racji
- No to super. Czyli z nami zostajesz?
- Tak jasne. Mogę już iść?
- Tak oczywiście.- powiedziała i wróciła do pakowania się. Wywlokłam moje ciało do szatni, wzięłam orzeźwiający i czyszczący prysznic i ubrałam się. Wywlokłam moje zwłoki z szatni poszłam na lunch. Aleluja! Jeść. Wzięłam tace pełną naleśników i truskawek i usiadłam do mojego stolika razem z Vick i Lea. Co prawda nie odzywałam się od początku treningu do żadnej z nich bo mnie wciągnęły w ten szajs ale nie chce siedzieć sama z Simonem Pollem. Kujon i brzydal po prostu fuuj. Po chwili dołączyła cała banda, mój brat i Vanessa. Czas miło nam upłynął na gadaniu, walenia Niall' a po łapach za podbieranie mi naleśników, zdjęciach przez innych i słuchaniu muzyki. Zadzwonił dzwonek i zaczął się prawdziwy chaos. A co ja robiłam. Siedziałam i czekałam aż oni wyjdą. kiedy wszyscy już wyszli ja na spokojnie zabrałam torbę, odstawiłam tacę i wyszłam ze stołówki. Na spokojnie szłam pustym korytarzem do sali biologicznej. Wiem że ona i tak się spóźni. Co dziennie płacze w kiblu bo ją mąż zostawił dla dwa razy młodszej i dwa razy chudszej kobiety. Kiedy weszłam do sali podgwizdując ona już tam siedziała. Cholera mam przesrane
- Witam panno Jonson. Jakieś wytłumaczenie?- zaczęła profesorka...Już miałam coś powiedzieć kiedy Malik wstał z krzesła i powiedział
- To moja wina proszę pani. Kazałem jej pójść za mnie do dyrektora po..- zaczęłam mu pokazywać żeby się zamknął ale ten dalej brnął w swoje - po to żeby załatwiła nam salę na piątkowy występ.- wypalił coś beznadziejnego i był z siebie dumny.
- Dobrze. Sprawdzimy to- powiedziała wyjmując komórkę z kieszeni spodni i wybierając numer. Pokazałam Malikowi facka i szpenełam
- To żeś teraz spieprzył sprawę.
- Co jest?
- Mamy kozę, po szkole. Przez ciebie.
- Panna Jonson ma rację. Właśnie załatwiłeś Wam dwie godziny kozy
- Ale czemu ja też mam mieć karę? To on to wymyślił!
- Trudno, Proszę podziękować Pani chłopakowi i zająć miejsce- spiorunowałam Malika wzrokiem i zajęłam miejsce....

----------------------------------------------------------------------
Ach mam wenę :D
Nowy rozdział i o dziwo mi się podoba :D Miłej lektury. Dziękuje Vicky która mnie poganiała (Dzięki Piękna!) I Madzi która mnie zmuszała słodząc mi że kocha jak pisze. Liczę na opinie
Cassie xoxo

czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 12 - "Chwila stop! Kiedy niby..."

Patrzył się na mnie osłupiały i spytał
- Coś ty ćpała?
- Zayn... Ale ja mówię serio ćwoku!- powiedziałam jeszcze ze spokojem w głosie.
- Taa jasne.. a ja święty jestem.- powiedział, wstał i zaczął przewalać wszystkie lampy, poduszki i tym podobne. Teraz to ja się podniosłam i usiadłam na kanapie która cudem jeszcze żyła,
- Zayn co ty odpierdalasz?
- Gdzie są kamery? Ha?! Chcecie ze mnie głupka zrobić? Bardzo śmieszne. Uśmiałem się.- zaczął przeglądać telewizor od góry do dołu. Podeszłam do niego i odwróciłam go do siebie przodem i pocałowałam. Odwzajemnił to
- Dobra po tym to ci wierze- powiedział i zaczął mnie całować jeszcze bardziej namiętnie niż zwykle. Przyłożył mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Podniósł mnie by mieć lepszy dostęp do mojej szyi. Kiedy delikatnie zaczął muskać moją skórę na szyi, ja zdejmowałam a raczej próbowałam zdjąć mu bluzkę. Po kilku próbach udało mi się to, z czego byłam baardzo dumna. Zayn zaczął iść ze mną po schodach cały czas mnie całując. Czułam jak jego kolega napręża się coraz mocniej. Kiedy otworzył drzwi jego pokój wyglądał jeszcze gorzej nisz jak tu byłam po raz pierwszy i ostatni. Na ścianach były jakieś rysunki, w powietrzu dym papierosowy i wszędzie jakieś kondomy. Kiedy Zayn dosłownie rzucił mnie na łóżko ja wstałam i powiedziałam
- Ja się tu kochać nie będę. Jakiś syf nie pokój- chłopakowi gęba aż opadła prawie do podłogi. Teraz dopiero zauważyłam jak wygląda. Kondom w ręku, spodnie opuszczone do kostek a koszula rozpięta i prawie zrzucona z jego torsu.
- To chodźmy do ciebie- powiedział po chwili namysłu z iskrą w oczach.
- Nie. Już nie chce - powiedziałam i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Poszłam do siebie i przebrałam się w coś luźnego. Weszłam na facebook' a i twittera i co zobaczyłam? Na tablicy miałam mnóstwo postów typu "Szczęścia życzę", "Na reście znów będziesz szczęśliwa" Nie rozumiałam o co chodzi. W końcu napisała do mnie Vicky
V: Hej...
A: Hej, o co chodzi z tymi postami. Wiesz?
V: No właśnie wiem... jest tu taka mała afera o to....
A: Gadaj co wiesz!
V: Jedna ze sióstr Zayn' a napisała do jakiejś plotkarskiej strony że jesteście razem. Wysłała jakieś zdjęcie twoje zrobione na kolacji i teraz wszyscy o tym trąbią...
Po tym trzasnęłam moim laptopem tak że nie jestem pewna czy będzie działać.Postanowiłam wyjaśnić to z Zayn' em. Kiedy otworzyłam drzwi w nich stał już Malik.
- Kurwa...- powiedzieliśmy razem
- To wszystko twoja wina!- zaczęłam
- Moja?
- Tak twoja! Musiałeś kłamać rodzince?
- A co miałem powiedzieć!? Że nie mam dziewczyny, tak tylko jakaś ładna dziewczyna przyszła ze mną dla towarzystwa?
- TAK! Albo chociaż że jestem twoją przyjaciółką! Ale nie dziewczyną! Teraz mój laptop nie żyje, moja popularność zmaleje.
- Kurwa a co mnie.... Czekaj co? Jak to twój laptop nie żyje- Malik zaczął się krztusić śmiechem.
- No normalnie... złość + ja = nie żywy laptop. - po tym zdaniu Mulat zaczął się śmiać nie ubłagalnie. Krztusił się i nie mógł nic powiedzieć.
- Pieprz się!- powiedziałam i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam co jest w środku. Hmm zobaczmy... jakieś serki, truskawki, lody, nutella, naleśniki... chwila chwila... nutella i naleśniki! Mniam mam co jeść.. Kiedy w reście wyjęłam moją kolację wpadłam na Zayn' a i co? I moja kolacja leżała na ziemi a szkło od nutelli prawie wbiło mi się w nogę.
- Zayn Kurwa moja kolacja!!! Zlizuj to z podłogi i rób mi nowe.- po tych słowach on pokiwał głową a ja wyszłam z kuchni. Po jakiś 20 minutach czekania w jadalni dostałam moją upragnioną kolację. Chłopak podał mi talerz z 5 naleśnikami i usiadł przede mną ciągle głupio się uśmiechając. Ale on to ma tak zawsze. Pierwszy kęs on zaczyna się śmiać, drugi kęs słychać go na całą okolicę, trzeci kęs a ten zwalił się z krzesła.
- ZAYN! O co ci kurwa chodzi?
- Bo... hahah... Ja.... hahaha... Zrobiłem... hahah
- Wysłów się!
- Naleśniki z podłogi.... hahahahahhaha- po tych słowach resztke z buzi wyplułam na niego.
- Debil kurwa, debil, fuj fuj fuj.- zaczęłam wycierać język o koszulkę.
- Też cię lubię- powiedział kiedy przestał się śmiać.
- No to masz problem bo ja nadal cię nie lubię- powiedziałam i pokazałam mu język. Ten podszedł do mnie i  mnie przytulił. Typowe....
- Zayn ogarnij się!
- Ale Alex pamiętasz mówiłem Ci że cię kocham i to prawda.
- Ale ja cię nie kocham. Ogarnij się w reście!- powiedziałam i odeszłam od niego.
- Dobry żart Alex, nie nabiorę się znowu. - założył ręce na piersi i przybrał poważny wyraz twarzy. Tak poważny że aż mi się śmiać chciało.
- To nie żart, zrozum to. Taka jest prawda, przykra ale jest.
- Nie... Alex przyznałaś się dzisiaj całując mnie.
- Kłamałam.- coś wymyśliłam na poczekaniu, przecież nie może znać prawdy
- Teraz na pewno tak - śmie mi zaprzeczać
- Ej dobra nie spinaj dupy i tak  teraz musimy być razem bo i mnie i ciebie zniszczą jak tak nie będzie- zmieniałam dość zręcznie temat.
- Ta masz...- nagle Zay przerwał i nie usłyszałam upragnionych słów "Masz rację" Będę płakać
- Zayn co mówiłeś?- spytałam z nadzieją że dokończy
- Cicho nie słyszysz że ktoś jest w domu albo w ogrodzie?
- Nie. Ja się nie przejmuję takimi sprawami.- powiedziałam i usiadłam z powrotem na krześle od stołu. Ten zaczął się skradać jak jakiś facet z FBI. No za bardzo mu to nie wychodziło ale na jego dupę można było się popatrzeć... Znaczy nie... nie można było... znaczy tak ale nie... O matko lepiej przestanę o tym.
Kiedy ten dekl się skradał ja po prostu wstałam i podeszłam do drzwi tarasowych, otworzyłam je i powiedziałam
- Widzisz? Nikogo nie ma. Twoja chora, zboczona i irytująca wyobraźnia to sobie wymyś....- nie zdążyłam dokończyć zdania bo coś lub ktoś pociągnął mnie do tyłu za bluzkę. Cholera.
- Kurwa czy ja ją zawsze muszę ratować?- usłyszałam wkurzony, zmieszany i poirytowany głos Zayn' a ale na pewno nie zmartwiony.. Jak się wydostanę to mu przywalę
- Kim kolwiek jesteś. PUŚĆ MNIE!- krzyknęłam do osoby która mnie ciągnęła już po ziemi za nogę. Ja nie wiem jak ona/on to zrobił/a.
- Oj nie Alex. Prześpisz się ze mną czy tego chcesz czy nie.- od razu rozpoznałam ten głos.
- Kurwa Tom ogarnij się i mnie zostaw.
- Nie ma mowy, zrobiłaś to z tym mulatem to zrobisz to też ze mną
- Chwila stop! Kiedy niby zrobiłam to z mulatem?- ten zatrzymał się ale nadal mnie trzymał.
- No już ze 4 razy z tego co mi mówił....- powiedział a ja myślałam że zaraz wybuchnę
- Mam pytanie? Puścisz mnie a zgwałcisz kiedy indziej? Proszę mam do załatwienia jedną sprawę.
- Dobra niech ci będzie.- powiedział i puścił. Czasem faceci są durni. Przywaliłam mu w buźkę a ten runął na ziemię. Kiedy w reście Zayn tu dobiegł - zastanawia mnie czemu tak długo - był zaskoczony że nic mi nie jest i że mój gwałciciel leży nie przytomny na ziemi zamiast mnie.
- Co Zayn dziwisz się że nie leże zgwałcona? Pewnie byś skorzystał po raz... hmm... 5?- chłopak zorientował się i zaczął uciekać. Głupek nie wie że nic mu to nie da? Pobiegłam za nim i co? Chłopak trafił w drzwi tarasowe upadając na ziemie. Pewnie je zamknął i nie pamiętał. Usiadłam na nim i sobie siedziałam. Nie powiem całkiem wygodny on jest.
- Alex ja nie chciałem. Tak jakoś mi się to wymsknęło.
- Taa jasne a ja kocham Hazze.
- Na serio? Dzięki kochana!- powiedział męski głos i ktoś mnie objął
- Harry kurwa nie strasz!
- Co wy tu robicie?- spytała Vicky patrząc na naszą pozę. Od razu zeszłam z niego i powiedziałam
- Raczej to ja powinnam się o to zapytać. - wstałam i patrzyłam jej prawie w oczy. No w końcu ona miała szpilki a ja nie.
- Po tym jak Ci napisałam o tym, chłopaki zaczęli się bać że będą tylko we 4 w zespole więc zamówiliśmy taxi no i jesteśmy.
- Jezu.. jakie z was debile... nic bym mu nie zrobiła... chyba...
- Wiemy że byś to zrobiła więc nie kłam- powiedział Liam
- Co Wy macie z tym kłamaniem?- powiedziałam zasmucona. Nagle zobaczyłam Niall' a z naleśnikiem w ręku.
- Niall skąd masz tego naleśnika?
- Leżał na talerzu na stole w jadalni- powiedział blondynek z pełną buzią a ja z Zaynem zaczęliśmy się śmiać. Nikt nie rozumiał o co chodzi a Niall bojąc się o zdrowie wyrzucił gdzieś tego naleśnika. Mądry wybór.
Lea i Vicky machnęły rękami i powiedziały
- Widzicie nie było trzeba się martwić.
- Ja idę spać nie wiem jak wy. - powiedział Lou i poszedł. A w jego ślady ruszyli Niall, Vicky i Lea. Zostaliśmy tylko ja, Zayn i Harry... To ja chyba też wybiorę się do pokoju.
- To co kochanie na serio mnie kochasz?- powiedzieli równocześnie
- Nie. Harry ty masz dziewczynę, Zayn ty nigdy nie będziesz miał dziewczyny. A teraz dobranoc i papa.- Powiedziałam i ruszyłam don pokoju stali tam zdziwieni i nagle usłyszałam
- Czyli mnie kochasz ale nie chcesz tego powiedzieć! Ha!!!- boże Harry powinien się leczyć... Takie to życie z nimi....

-----------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem miałam dodać w weekend ale nie miałam czasu na dokończenie go :C Wybaczcie. Mam nadzieje że wam się spodoba. Proszę o każdą opinię. Miłej lektury
Cassie xoxo

czwartek, 25 października 2012

Wiadomość :D

Heej :D
Prowadzę razem z przyjaciółką nowy blog. :D http://wewillbeforeveryonug.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam :D A pro po rozdziału. Obiecuje że dodam go w sobotę lub w niedziele.
Cassie xoxo

sobota, 20 października 2012

Rozdział 11 - "To nie może być prawda!"

Szłam bez celu, prosto przed siebie. Nie ma to jak iść po mieście którego się nie zna, nie odbierać telefonu i nie mieć żadnej ciepłej bluzy, która by Cię rozgrzała.... Tak czasem mój umysł za dobrze nie myśli. Szczególnie rano, po południu i wieczorem.... Hmm czyżby to był cały dzień? Dobra kogo ja oszukuje - tak jest i tyle. Przysiadłam na krawężniku i przyszedł mi pewien pomysł do głowy... Czyli jest jeszcze dla mojego mózgu nadzieja. Ciesze się

<Zayn>
Stałem tam jak głupi. Wryty i nic nie zrobiłem. Dlaczego... Pewnie teraz siedzi gdzieś lub idzie i nie wie gdzie. Cholera. Po tym jak Alex wybiegła, wbiegła Vicky razem z Louisem. Patrzyła na mnie a Lou dał mi w twarz... Dość mocno... Zasłużyłem.
- Zayn coś ty znowu zrobił? Nie wystarczyło Ci że po tym wszystkim nadal Cię lubi a nawet więcej? Musiałeś to ciołku spieprzyć?- i też przywaliła mi z liścia...
- Dzięki Victoria zasłużyłem...- powiedziałem sarkastycznie i masowałem policzek
- No wiem. Jedź jej kurwa szukaj a my zostaniemy tu przez jedną noc, Liam już to załatwia.. - podała mi kluczyki i wypchnęła przed drzwi wejściowe. Chyba nie pozostało mi nic innego jak poszukać jej. Tylko gdzie ona jest.

<Alex>
- Na reście jesteś- powiedziałam wsiadając do auta.. Mojego auta.
- Szukałem zapasowych kluczyków. Ja tam nie wiem jak ty to robisz ale z 30 minut mi to zajęło. Kiepsko tłumaczysz.- powiedział Tom i pokazał mi język.
- No nawigacją GPS nie jestem. Bardzo przepraszam Panie...
- Panie...
- Pierwszy raz nie wiem jak dokończyć ripostę- cholera.. przy Zacku też tak miałam, może to i dobrze.
- Hah.. zagiąłem Cię. Jestem z siebie dumny.- powiedział odjeżdżając.
- Nie ciesz się tak.- powiedziałam wkładając słuchawki do uszów. Puściłam Metallica "Nothing Else Matters" Nie wiem czemu jakoś tak mnie naszło. Po jakimś trzecim razie znudziło mi się, więc zdjęłam je i popatrzyłam na Tom'a. Nic nie mówił więc znów je założyłam i po chwili znów zdjęłam. Tak powtórzyłam to z chyba 10 razy w końcu Tom nie wytrzymał i spytał
- Co ty kurwa odwalasz?
- Nudzi mi się! Wymyśl coś!!- chociaż byliśmy już blisko mojego domu ja nie chciałam tam wracać.
- Wiedziałem, że tak będzie.- powiedział i skręcił gdzieś. Nigdy nie widziałam tego hotelu
- Ty też mnie porywasz?- spytałam, nie powiem trochę się bałam
- Nie. Zabieram Cię na randkę.- jego uśmiech się powiększył a moje oczy się powiększyły. Szczerze czekałam na to od dawna. Jednak coś mnie nie po koiło. Nie wiem czemu więc wymyśliłam jakąś banalną wymówkę
- Ale nie jestem odpowiednio ubrana jak na taki hotel.- popatrzył na mnie jak na debila
- Zadbałem o to. Ciuchy masz w bagażniku. - kurwa... ma wspólną cechę z Harrym. Może sukienka będzie brzydka? Nie no to mało prawdopodobne patrząc na jego ubrania.
- A co z włosami? Nie pójdę tak!- już lepsza wymówka ale nadal nie za bardzo dobra
- W hotelu jest fryzjer.. jeszcze jakieś wymówki?- cholera przejrzał mnie.
- Nie nie... Dobra zgadzam się. - akurat zaparkowaliśmy przed hotelem. Wysiadłam i akurat zabrała mnie jakaś pani. Poszłyśmy do salonu zrobiła mi fryzurę, potem doniesiono sukienkę. Wszystko działo się tak szybko...
Stałam po środku korytarza, ubrana i umalowana na bóstwo. Przejrzałam się w lustrze, które było na środku ściany pomalowanej na czerwono. Lustro zdobione było złotymi kręciołkami. Moje włosy były rozpuszczone z lekkimi lokami. Przeglądałam się tak jeszcze chwilę gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu i obrócił mnie w jego stronę. Po tym delikatnie pocałował mnie w usta. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Tom’ a. Uśmiechał się do mnie z grymasem i romantyzmem. Podobało mi się to mimo, że to było dziwne po tak krótkiej  znajomości. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na salę restauracyjną. Po mile spędzonej kolacji zostaliśmy zaprowadzeni do limuzyny. Ciekawe gdzie podział się mój samochód... Bardzo chciałabym żeby nic mu nie było. Tom widząc moje zakłopotanie powiedział
- Spokojnie twój samochód jest w domu
- Skąd wiedziałeś?- spytałam a ten nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Dalej nie zadawałam już pytań.
 Samochód jechał kilkanaście minut i zatrzymał się przy parku. Tomy wysiadł i podał mi rękę. Chwyciłam się jej i wysiadłam. On przyciągnął mnie do siebie i złożył pocałunek na mojej szyi. Szliśmy przez park trzymając się w objęciach gdy nagle chłopak wziął mnie na ręce i zakręciliśmy się w koło. Było przyjemnie i romantycznie. Kiedy odstawił mnie na ziemię zdjęłam buty, wzięłam go za rękę i zaczęłam z nim biec. Kiedy dotarliśmy pod mój nowy dom namiętnie mnie pocałował. Drzwi otworzył Malik. Był wkurzony i zaskoczony. Walnął Tom’ a w gębe a mnie wciągnął do środka…
- Co ty Malik odwalasz?- krzyczałam na niego na cały dom. To nie może być prawda! Mój sen się sprawdza! On mnie puścił ale stanął przy drzwiach i nie pozwalał wyjść. Zaczęłam go walić pięściami bo brzuchy, ramionach a nawet kopać po nogach. To nic nie dawało.
- Wypuść mnie!!! Zayn do cholery jasnej wypuść mnie bo..
- Bo?- spytał nie ukrywając złości.
- Bo nie wiem ale mnie wypuść! Czemu to zrobiłeś?
- Bo wiem że by się skrzywdził! Znam go jasne? Nie chce żebyś potem cierpiała- po tych słowach przestałam na niego krzyczeć, przestałam wszystko... po prostu opadłam pod ścianą na podłogę
- Alex chciałem Ci powiedzieć ale jakoś nie było okazji..
- Ja się z nim całowałam...- wydukałam z siebie a Zayn mnie podniósł i przytulił. Trwaliśmy tak chwile aż zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z objęć Zayn' a i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam a w nich stał Tom cały wkurzony i zaczął mówić do Zayn' a
- Ty dupku! Mówiłeś że tym razem też mi nie przeszkodzisz, Kłamczuch pieprzony. Przyznaj sam chcesz ja wyruchać.
- Chwila co?- byłam tak oszołomiona że nie wiedziałam co robię. Moje kolano powędrowało w jego kroczę  a potem mój łokieć w jego kręgosłup. Spokojnie nic mu nie będzie. Zaledwie będzie go tylko mocno bolało. Zatrzasnęłam mu drzwi i rzuciłam się w ramiona Zayn' a. Ten wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Usiadł i położył mnie sobie na kolanach. I zaczął opowiadać
- Znam go od bardzo dawna. Chłopak zaliczał wszystkie dziewczyny które wpadły mu w oko. Był dla nich przyjacielem, potem zapraszał je na kolacje, seks i znikał z ich życia na zawsze. Miałem Ci powiedzieć ale jakoś tak nie było kiedy.- łzy zaczęły same płynąć mi z oczy. Malik przytulił mnie mocniej i całował w głowę. Odwróciłam głowę do jego twarzy i pocałowałam go. Tak! Ja pocałowałam go a nie na odwrót. Trwaliśmy tak dość długo aż Zayn mnie odepchnął i powiedział
- Nie całuj mnie bo nie chce żeby doszło do czegoś więcej
- Ale Zayn.... ja cię kocham i tego pragnę..

------------------------------------------------------------------------
No hej <3
Wiem wiem krótki ale za to dużo akcji nie spodziewane momenty i nie za dobry ale trudno. mam nadzieje że sie spodoba
Cassie oxox

niedziela, 14 października 2012

Do SPAMISTÓW

Bardzo proszę nie spamować mi w komentarzach swoimi blogami. jak już to oceńcie mi post i może wtedy możecie. To nie jest miłe jak taka nadzieja na nowy komentarz a tu jakiś SPAM. :P Z góry dziękuje
Cassie

Rozdział 10 - "Jesteś pewna że to przeze mnie?"

Po jakiś pięciu minutach zrozumiałam, że przecież mogę rozwiązać sobie opaskę… Geniusz ze mnie… No nic. Kiedy to już uczyniłam zrobiłam to samo z opaskami dziewczyn. Kiedy przyzwyczaiłyśmy się do światła zobaczyłam że możemy zobaczyć kto nas porwał. Kiedy wstałyśmy nasi porywacze musieli to zauważyć i zahamowali. Co nie wyszło nam za dobre, ponieważ wywaliłyśmy się na podłogę auta. Auć…. But Vicky wbił mi się w żebro. Coś czuję że będzie siniak… no nic o tym później… Zauważyłam że za dużo rzeczy odkładam na później… ale cóż taka już jestem. Jak się komuś nie podoba to ma problem. Nie zmienię się dla jednej osoby. Po moim małym dumaniu usłyszałyśmy jakieś krzyki, trzaskanie drzwiami i otwieranie drzwi. Oślepiło nas słońce, piękne słońce tyle że moje oczy się od tego odzwyczaiły i piekły mnie
- Zamknijcie drzwi!- krzyknęłam no bo co miałam zrobić? Lea leżała na mnie tym swoim cielskiem a nie mogłam nic zrobić bo każdy najmniejszy ruch oznaczał mocniej wbity obcas. Życie bywa okrutne… Mówiłam już? Jak nie to właśnie mówię. Dobra nie ważnie. Oczywiście nie zamknęli tych drzwi ale na szczęście oczy mi się już przyzwyczaiły.. Niestety nadal nie widziałam twarzy naszych porywaczy. Ktoś zdjął ze mnie Lea podniósł mnie a następnie pomogli Victorii. Trzymali mnie, to był ten sam chłopak co wcześniej. Rozejrzałam się wkoło. Małe miasto, domy i bloki, niektóre zniszczone a niektóre nie. Zawiał lekki wiatr i poczułam perfumy i smród papierosów… Kurwa ja ich zamorduje
- ZAYN PUSZCZAJ MNIE!- krzyknęłam do mojego „porywacza”
- Nie jestem Zayn!- debil powiedział swoim głosem
- Serio? To jak wytłumaczysz smród papierosów i że masz taki sam głos?- spojrzałam na resztę chłopaków. Wszyscy zrobili facepalm’a a Vicky i Lea były złe.
- Kurwa jakie z Was ciule!- krzyknęła Vicky zła jak cholera. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam.- Normalnie nie mogliście nas poprosić żebyśmy z Wami pojechały gdzieś? Co to za pomysł porywania nas? Co? Alex zaczyna mieć rację!! Jesteście debilami!!- wow…. Zatkało mnie nie powiem…. Wszyscy staliśmy jak sparaliżowani i patrzyliśmy się na nią. Ona się trochę uspokoiła i popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem żebym coś powiedziała.
- Dobra dekle zgaduje że to robota Zayn’ a, więc Zayn… Czemu do kurwy nędznej nas porwałeś?
- Teraz się zacznie- stwierdził Niall i usiadł na ziemi. Reszta poszła w jego ślady. No to się rozkręcimy.
- No bo tak mi się podobało! A co pojechałabyś gdybym Cię poprosił?
- Może! Wiesz co to słowa? Jak tak to super! Gratuluje.
- Kurde! Czy ty zawsze musisz być taka wredna?
- No jasne dla ciebie oczywiście że tak.
- Boże chciałem Cię wziąć na kolację z moją rodziną ale…
- Ale?
- Ale byś się nie zgodziła bo….
- Bo… - zaczął mnie wkurzać
- Teraz będzie jazda- powiedział Harry z zacieszem na gębie.
- Bo powiedziałem im że jesteś moją dziewczyną…- gęba mi się odtworzyła tak samo jak dziewczyną
- Po pierwsze… Co kurwa?! Po drugie… dobra zgadzam się- sama w sumie nie wierze co mówię. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze zdziwieniem.
- No co? Może i mnie wkurza ale skoro powiedział to rodzinie.. I ją okłamał- skierowałam to bardziej  do Zayn’ a- to cóż mogę zrobić. A tak a pro po… Bo widzę że wy jesteście ubrani do sytuacji. A my? Jesteśmy w szkolnych strojach. Nie zbytnio się nadają do kolacji… takiej uroczystej. No wiecie….
Harry aż się poderwał i powiedział
- Zadbałem o to. – otworzył te drzwi od samochodu z których nas wyciągnęli. Były tam piękne stroje dla naszej trójki. Wow… Harry rzeczywiście ma dobry gust.
- A przepraszam gdzie my się mamy przebrać?- powiedziała Lea
- No właśnie no chyba nie przy Was…. Jesteście nie wyrzytkami seksualnymi i co by to było? Napadli byście nas- dopowiedziała Vicky a ja pokiwałam tylko głową.
- Jesteście w Badford ktoś może Was nawet zgwałcić jak nie będziecie się przebierać- powiedział Zayn a my zaczęłyśmy się chichrać. Zaczęli się na nas gapić jak na debili.
- Z czego wy się tak śmiejecie?- spytał Niall
- Bo on pochodzi stąd i wiemy czemu jest nie wyżyty.- powiedziałyśmy a oni do nas dołączyli. Tylko Zayn stał nie wzruszony. No nic widać nie zna humoru. Dobra wzięłyśmy ciuchy i poszłyśmy się przebrać. Kiedy już to uczyniłyśmy ja, Vicky i Lea poszłyśmy się umalować do jakiegoś baru. No nawet ładny jak na taki budynek… Kilka chłopaków zaczęło na nas gwizdać nie przeszkadzało nam to. Weszłyśmy do łazienki, zero dziewcząt, tylko my. Dziewczyny wyszły wcześniej… mi dłużej zajmuje ukrycie wszystkich niedoskonałości.  Kiedy nareszcie skończyłam, poprawiłam jeszcze włosy i wyszłam. Pech chciał że trafiłam na jakiś dwóch osiłków. Cholera… Na nic mi się nie przyda moja umiejętność kopania ludzi żeby bolało. Za duzi i za silni.
- No hej mała- powiedział jeden z nich
- Mała to jest twoja pała- będą kłopoty ale cóż nie umiem się powtrzymać
- Oj spokojnie… Przekonasz się dziś jaka jest moja pała- powiedział i wziął mnie na ramiona. Pamiętać Shreka jak niósł Fionę? No to tak właśnie wyglądaliśmy….
- Puść mnie wielkoludzie!!!- krzyczałam i waliłam go w plecy. Nic nie działało. Cholera co ja mam zrobić i czemu do cholery ja mam takie szczęście. No dobra mam jedno wyjście… W końcu on się tu wychował…
- Zayn ratuj mnie! Zayn!- krzyczałam i wrzeszczałam. Ludzie słyszeli i widzieli nas ale nie reagowali. Jak widać wszyscy się ich tu boją
- Nie krzycz panienko. Żaden twój książę Cię nie uratuje.- wpadli w śmiech a ja byłam wkurzona i znów zaczęłam krzyczeć
- Zayn rusz tu tą swoją dupę i uratuj mnie przed niechlubną śmiercią z gwałtem!! Debilu!!!- krzyczałam. Musiał usłyszeć bo nagle pojawił się w drzwiach
- Ty zawsze wpadasz w jakieś kłopoty. Nie mogłabyś usiąść na dupie i się nie ruszać?... O kurwa..
- O Zayn.. A co ty tu robisz?
- Przyjechałem odwiedzić rodzinę… z moją dziewczyną- powiedział to Zayn przez zęby.
- Haha nagle sobie przypomniałeś o mieście? I kto jest tą twoją dziewczyną?- powiedział z kpiną ale i ze strachem w głosie. Dziwne.. taki osiłek boi się Zayn’ a.. No dobra nie ważne. Ważne żeby mnie uratował. Nie chce umierać… Jestem jeszcze za młoda i nie mam planów na przyszłość… no nie ma to sensu ale jakieś plany zawsze mogą się znaleźć po drodze. Prawda? No błagam żeby tak było. Zayn wskazał na mnie a raczej na mój tyłek. A skąd wiem że wskazał na mnie? Bo starałam się coś zobaczyć i to mi się udało. Jupi… ale nie jestem pewna czy mam się z czego cieszyć.
- Na serio? Ona cię chciała
- Ejj- powiedzieliśmy jak na zawołanie.- Ty też za piękny nie jesteś już wolę jego od Ciebie.- powiedziałam do wielkoluda. A ten mnie mocniej ścisnął i powiedział
- Zamknij się!- w sumie nie on to warknął
- Halo czy ktoś mnie w końcu uratuje!?- krzyknęłam to do Zayn’ a. Taka wiecie… mała podpowiedź
- No na spokojnie staram się przecież tak?
- No jak na razie to tylko ględzisz z tym ogrem.
- No chyba nigdy tu nie byłaś i nie wiesz co teraz robimy
- No masz rację nigdy tu nie byłam.. I nie chciałam to ty mnie porwałeś!- wiedziałam że teraz gapi mi się na tyłek W tych obcisłych spodniach strasznie mi widać dupę.
- Emm.. Panie Wielki mógłby pan mnie odwrócić? – po klepałam go po plecach a on posłusznie to zrobił- Dziękuje a więc do rzeczy. Świno nie gap mi się na tyłek jak tego nie widzę.
- Kto powiedział że ci się na tyłek gapię!
- A co innego byś robił stojąc przed moim tyłkiem wypiętym do ciebie?
- Nic po co mi patrzeć na twój tyłek?
- Bo jesteś nie wyżyty seksualnie i mam ładny tyłek. Prawda panie wielki?
- Oczywiście…
- Alex. Mów mi Alex
- Oczywiście Alex- jej z wroga zrobił się znajomy. Jakie ja mam szczęście
- Boże Alex zdecyduj ty się czy cię ratować czy nie. Bo na razie jak widać to to twój nowy kolega a nie porywacz.
- Porywaczem jesteś ty! Kto mnie tu na chama przywiózł!- chłopak postawił mnie na podłogę i dosiadł się do reszty naszych „widzów”. No pięknie… Ledwo co do miasta przyjechałeś a wszyscy cię już znają.
- Czyli to nie jest twoja dziewczyna?- spytał pan wielki
- Oczywiście że jestem/jest!- powiedzieliśmy chórkiem do niego.
- Uhh.. Mam tego dość! Gdzie nie pójdę wszyscy się na mnie patrzą jak na debila i to przez ciebie!
- Jesteś pewna że to przeze mnie? A może na serio nim jesteś?- wpadłam na pewien pomysł… Zaczęłam „płakać” i szlochać
- Czemu mówisz że jestem debilem… swojej własnej dziewczynie tak mówić.- Po tych słowach ogr
wstał i podszedł do Mulata.
- No właśnie Zayn czemu tak mówisz do swojej dziewczyny- podciągnął rękawy i zaczął pocierać pięści.
- No ja… Nie chcący…  Tak wyszło. Alex powiedz coś swojemu koledze! Proszę…..- powiedział już błagalnym tonem. Ja go zignorowałam i udałam że jest bardziej smutno. Spuściłam głowę i usłyszałam tylko takie siuu, fruuu i bum. Podniosłam głowę i zobaczyłam Malika leżącego pod ścianą a na nim krzesło i jakiś kawałek stołu. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać
- Na serio o to ci chodziło?- powiedział ledwo kiedy wychodziliśmy
- No nie ale też fajne- odwróciłam się jeszcze do nowego kolegi i wyszeptałam „dziękuje” A on mi odpowiedział „Nie ma za co” Och jaki on miły. I myśleć że chciał mnie zgwałcić. No nic jak widać ludzie się szybko zmieniają. Kiedy stamtąd wyszliśmy reszta już na nas czekała bardzo zaniepokojona… tak zaniepokojona że aż śpiewali i tańczyli sobie do jakiejś piosenki… podejrzewam że do Strachipsa… Znaczy starships’ a.
- Dzięki że się martwiliście- powiedziałam do nich układając Zayn’ a przy samochodzie.
- Nie ma za co kochanie. A tak a pro po… Co mu się stało.
- Przewrócił się!
- Poślizgnąłem się!-powiedzieliśmy razem…. Czy my kiedyś powiemy coś zgodnie.
- Poślizgnął się i się przewrócił. Ciapa z niego prawda Zayn?- popatrzyłam na chłopaka żeby to potwierdził a on na to tylko westchnął ramionami. Ja go chyba kiedyś zabije. Tak tak wiem… już to mówiłam… Ale no wolno mi się powtarzać
- Dobra to co jedziemy? Bo 17 coraz bliżej- powiedział Hazza
- Jasne. Zaraz przybędę żarełko- powiedział Niall i popędził do auta.
- Haha chyba nie mamy wyjścia- powiedziałam i pobiegłam za głodomorkiem. Reszta poszła w moje ślady i wyszło na to że Harry i Louis idą do bagażnika. Nie chce wiedzieć co tam się będzie działo…. Po jakiś 5 minutach dojechaliśmy na miejsce. Dom piękny, beżowo biały z małym podjazdem pod wejście. Nie za wyzywający. Po prostu taki ciepły, średni rodzinny domek. Zazdroszczę trochę. Ma całą rodzinę, normalny dom… No nic nie ważne. Zaparkowali wóz i poszliśmy pod drzwi. Kiedy zadzwoniłam drzwi otworzyła mi kobieta. Rozumiem że to Mama Malika
- Dzień dobry- przywitałam się i chciałam uścisnąć jej rękę ale ta mnie przytuliła i powiedziała
- Witaj w rodzinie! Cześć chłopcy- puściła mnie i przywitała się z resztą a potem poznała Vicky i Lea. Weszłam do domu. Bardzo ładnie i przytulnie urządzone. Takie jak z magazynów „Best Home”. Po prostu piękne na serio. Mama Malika ma bardzo dobry gust. Nagle usłyszałam jakieś tupanie i stały przede mną trzy dziewczynki. Podejrzewam że to siostry Zayn’ a.
- Cześć- przywitałam się a one od razu zaczęły się mnie pytać
- Od kiedy jesteś z Zaynem?
- Czemu nie ma o Was rozgłosu?
- Jak mocno go kochasz?
- Ejj. Nie tak szybko!- krzyknęłam bo to wkurzające. Kilkaset pytań na minutę….One momentalnie zamilkły i poszły gdzieś. Dziwne dzieci tak jak i Malik. Nagle od tyłu zaskoczył mnie męski głos.
- Witaj, jestem ojcem Zayn’ a, a ty musisz być Alex. Nowa dziewczyna mojego syna- o matko, już wiem po kim Zayn odziedziczył oczy. I całkowicie zapomniałam że jestem jego dziewczyną, znaczy Malika juniora a nie jego taty, żeby nie było.
-  Dzień dobry, miło mi pana poznać.- uścisnęłam jego dłoń.  Po tym nastała niezręczna cisza… Ups.. Uratowało nas wołanie na obiad-kolację… No coś pomiędzy. Wskazał mi jadalnię a ja posłusznie tam poszłam. Ukazał mi się duży, długi dębowy stół a przy nim krzesła, równie z dębu, okładzione biało-beżową poszewką. Obok stołu stał duży i dość wysoki wiśniowy kredens. Stały w nim różne kieliszki do wina, porcelanowe rzeczy, talerze i tym podobne. Wina chętnie się napije ale nie wiem czy mi pozwolą. No nic tym martwmy się później. Po mojej prawej stronie usiadła Victoria z czego się bardzo cieszę ale po mojej lewej stornie usiadł Zayn
- Po co tu usiadłeś?- spytałam przez zęby uśmiechając się do jego mamy
- Mama mi kazała- odpowiedział tak samo jak i ja
- O nagle zacząłeś słuchać matki? A kiedy ci mówiła żebyś facetów nie ruchał to co? Nie łaska było?- zajęłam się podaną przystawką nadal kłócąc się z Malikiem.
- A ty to co? Nie lepsza. Ojca się nie słuchałaś kiedy prosił cię byś została dziewczyną?- no wkurzył mnie i to bardzo. Ale no cóż ciągle tak robimy więc zaczynam się przyzwyczajać. Vicky musiała usłyszeć naszą kłótnię bo pod stołem kopnęła mnie w piszczel. Auć. Ale Malik też był skrzywiony czyli Liam też musiał go kopnąć. Czasem się zastanawiam czy oni w ogóle nas lubią. Żeby kopać ludzi pod stołem podczas obiadu. No co miałam zrobić oddałam jej… Nie potrzebnie bo zaczęła się wojna. Ja ją ona mnie. I tak cały czas… W końcu się zorientowałyśmy, że wszyscy się na nas gapią. Nie zręcznie. Wróciłyśmy do jedzenia spuszczając głowy w dół. Na szczęście wszyscy zapomnieli o tym i wrócili do jedzenia i rozmów. Malik się zakrztusił, Jupi nareszcie. Zrobił się cały czerwony na buzi i ciągle kasłał. Wszyscy zaczęli się koło niego krzątać a ja po prostu siedziałam i jadłam. Wszyscy nie wiedzieli co mają zrobić. Westchnęłam i wstałam. Wszyscy się odsunęli od niego i zrobili mi miejsce. Walnęłam go w plecy a kawałek pomidorka koktajlowego wyleciał mu z buzi. Tak trudno było to zrobić? No ale mam przyjemność walnięcia go. Jego głowa poleciała w sałatkę. Już myślałam że będę mogła zrobić to drugi raz kiedy się okazało że nic mu nie jest. A to pech, no nic. Z powrotem usiadłam do stołu i rozkoszowałam się pyszną sałatką. Mama Malika przytuliła mnie i powiedziała
- Dziękuje Ci uratowałaś mojego synka.
- Nie ma za co Proszę Pani. W końcu to mój… chłopak. – ledwo to powiedziałam ale jak mus to mus.
Tak minęły nam kolejne dwie godziny, na rozmowach i jedzeniu. I co? I nie usłyszałam od Zayn’ a żadnego dziękuje. No ja go chętnie zabije. Kiedy był już koniec kolacji Vicky, Lea, Lou, Harry, Liam a szczególnie Niall dorwali się do resztek. Ja poszłam za Zaynem na taras.
- Znów palisz? Znów Ci będzie z gęby jechało- powiedziałam widząc jak zapala
- A co cię to?- spytał obojętny
- Dużo. Nawet „Dziękuje” nie usłyszałam od ciebie- powiedziałam a ten się zakrztusił dymem.
- A niby że za co?- spytał
- Za co? Za to  że ci uratowałam to pieprzone życie, byś się udławił gdyby nie ja.- wkurzył mnie. Mulat podszedł bliżej, niebezpiecznie za blisko. Fajkę wyrzucił gdzieś na bok.
- Dobra już się nie złość bo złość piękności szkodzi… I jak już widać zaszkodziła- był coraz bliżej mnie. Wziął moją twarz w dłonie i przysuwał się coraz bliżej. Dotknął moich ust swoimi miękkimi, ciepłymi wargami. Delikatnie muskał je i robił to coraz namiętniej. Odwzajemniłam to, to coś cudownego jak on całuje. Ale przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Też mi tak podziękował i mnie zranił. Odepchnęłam go od siebie i dałam mu w twarz.
- Alex, co ty odwalasz? Przecież wiem że tego chcesz!- powiedział masując policzek
- Chce ale nie w ten sposób. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Też mi tak podziękowałeś! I co? I cierpiałam nie chce tego znowu!!- wykrzyknęłam mu z łzami w oczach i wybiegłam z domu. Nie wiem gdzie szłam. Po prostu szłam przed siebie. On nawet za mną nie poszedł. Po prostu stał tam i nic….

-----------------------------------------------------------------------
No siemaneczko misie ^^ Co tam? u mnie git chociaż nie wyspana... Ach ta szalona noc (Dzięki Vicki <3) Nowy rozdział takie trochę masło maślane no ale cóż mam nadzieje że się spodoba ;) Cassie xoxox