niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 18 - "Plan"

Kiedy weszłyśmy do szkoły, wszyscy patrzyli się na mnie. Możliwe ze względu na gips na mojej nodze lub z powodu uśmiechu na mojej twarzy. Nieczęsto była uśmiechnięta od zerwania z Zackiem a już szczególnie w szkole, więc dla ludzi to szok. Victoria oddała moje książki Zaynowi, bo to właśnie z nim mam pierwszą lekcję, a ona poleciała za Louisem i Liamem na fizykę, przy okazji łapiąc za rękę tego pierwszego.
Gdy zadzwonił dzwonek my byliśmy już przy sali od biologii. Trochę bałam się wejścia tam... Zerwałam się z kozy a baba mogła się o tym dowiedzieć... Dobra w dupie to mam. Weszłam pewna siebie do sali, gdzie przy biurku siedziała już kobieta ubrana w same brązy oraz beże i czytała książkę. Szybko, jak na kule przystało, przeszłam do ostatniej ławki w klasie i usiadłam w niej. Na całe szczęście ławkę przed siedział chłopak całkiem dużej postury i zasłonił mnie czyli dziewczynę małej postury. Po chwili doszedł do mnie Zayn, położył moje książki na moją stronę ławki i powiedział
- Nie mogłem cię znaleźć.. jesteś taka mała że cię nie było widać – powiedział i uśmiechnął się głupawo
- A ja za to świetnie cię widzę. Świat jeszcze nigdy nie widział tak brzydkiego chłopaka- po tych słowach Zayn otworzył buzie by coś powiedzieć ale nie zdążył tego zrobić, gdyż Pani Hudson zamknęła drzwi klasy i rozpoczęła lekcję.
- Dzieci dziś będziemy uczyć się o… - jakieś tam bla bla bla… Jakoś jej nie słuchałam. Jak zwykle razem z Zaynem zaczęliśmy rysować po moim zeszycie i rozmawiać.
- Tak w ogóle to jaki masz plan wygryzienia Elity z miejsca Elity i zastąpienia jej nami?- wyłupiłam na niego moje oczy i popatrzyłam się na niego jak na debila
- A kto powiedział, że chce was tam mieć?- tym razem to Malik wyłupiał oczy 
- No my…- powiedział ze zmieszaną miną- Fajnie rysujesz- stwierdził pokazując na mój rysunek królika.Był to nowy zeszyt a my mieliśmy całe 45 minut lekcji by przekazać naszą twórczość na okładkę. 
Po jakiś 35 minutach cały zeszyt był zapełniony naszą kreatywnością. Całkiem mi się podobał, więc postanowiłam nic nie
pisać w tym zeszycie i zatrzymać go sobie czystego. Kiedy nie mieliśmy co robić zaczęliśmy grać w kółko i krzyżyk. Narysowałam kratkę i zaznaczyłam krzyżykiem jedno z miejsc. Malik zastanowił się chwilę i na skos od mojego krzyżyka narysował „Z”. Popatrzyłam się na Malika z miną typu „wtf” 
- No co? Kółko jest nudne a symbol mojego imienia jest fajny więc pomyślałem czemu by nie napisać „Z” zamiast kółka- powiedział ze zwycięską miną na gębie. Ja zrobiłam tylko facepalm’a i rozejrzałam się po sali. Kilkoro uczniów słuchało nauczycielki, która w danym momencie pisała coś na tablicy, niektórzy słuchali muzyki, jedna z par się całowała ale najbardziej mój wzrok przykuła ruda dziewczyna siedząca w ławce na prawo ode mnie. Była ubrana w czarno-biały sweter z kotwicą na klatce piersiowej, dżinsowe rurki a do tego czarne vansy. Nigdy wcześniej nie widziałam jej tu… Najwyraźniej była nową dziewczyną.  Jedno mnie w niej zastanawiało… Czy kolor tych włosów jest prawdziwy czy je farbowała. No ale cóż to na razie pozostanie dla mnie tajemnicą… albo i nie. Z zeszytu, który wcześniej malowaliśmy, wyrwałam kartkę i wycięłam z niej małą karteczkę. Do mojej zgrabnej rączki wzięłam mój ulubiony, fioletowy długopis i nabazgrałam na niej „czy kolor twoich włosów jest naturalny?” Przy wszystkich moich czynnościach, Zayn przyglądał mi się  z zaciekawieniem.
- Ejj- szepnęłam do rudowłosej i podałam jej karteczkę. Po podaniu karteczki do dziewczyny Zayn zwrócił się do mnie
- Nie wiedziałem, że jesteś lesbijką- powiedział i łobuzersko poruszał brwiami.
- Zayn… ja rozumiem twój biseksualizm ale nie musisz mnie w to wciągać. – skitowałam a on udał obrażonego. O dziwo baba od biologii jakoś nie zwróciła na nas uwagi.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny a ona oddała mi karteczkę. Otworzyłam ją a w niej napisane było „Tak są naturalne
J” Ponownie wzięłam długopis do ręki i napisałam na niej 
„Zazdroszczę. Są zajebiste J” Oddałam jej kartkę i zwróciłam do Zayn ’a. 
- Nadal się fochasz?
- Tak- powiedział i odwrócił się w stronę okna. Przez chwile się w nie patrzył a potem popatrzył się na mnie i powiedział – nie już nie ale odpowiedź mi na jedno pytanie. Czemu ty mnie nie lubisz?- w jego oczach pojawiły się iskierki smutku a ja nie wiedziałam skąd przyszło mu to do głowy.  Ja go lubię tylko po prostu lubię się z nim kłócić.
- Zayn… Ja cię lubię, na serio. Skąd ci to przyszło do głowy?- na jego twarzy zagościł uśmiech a w oczach iskierki rozjaśniły się.
- Nie wiem tak jakoś… No bo.. Zapomnij- po tych słowach ukazał rząd śnieżno-białych zębów. Odwzajemniłam jego entuzjazm i kiwnęłam głową potwierdzając, że zapomnę i nie wrócę do sprawy. Ale podejrzewam, że mój kochany umysł nie pozwoli mi na to i będzie mnie tym dręczyć. No ale nie ważne.. starajmy się zapomnieć… głupi mózg, głupi mózg, nie lubię cię deklu. Zaczęłam się walić po łbie i Malik spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Nic staram się zapomnieć- odpowiedziałam a Malik zaczął się śmiać jednak po chwili się opamiętał i zakrył usta dłonią. Pani Hudson odwróciła się w stronę Malika, uniosła jedną brew i zapytała
- Czy ja panu przeszkadzam panie Malik?- Zayn przecząco pokręcił głową a pod nosem dodał
- Tak aż za bardzo- wszyscy to usłyszeli i zachichotali pod nosem ale nie ona. Ona jest zbyt głucha by to usłyszeć. Kiedy nareszcie lekcja dobiegła końca, Zayn wziął moje książki a ja oparłam się o kule i ruszyłam w kierunku drzwi. Niestety po drodze zatrzymała mnie nasza nauczycielka.
- Alex proszę zostań na chwilę. Zayn ty też możesz.- pokiwałam głową na „tak” i zatrzymałam się przed jej biurkiem co zresztą to samo zrobił Zayn. Kiedy wszyscy już opuścili salę, baba zwróciła się do mnie oraz Zayn’ a i powiedziała
- Ja nie wiem jak wy to zrobiliście ale oboje macie po 5 na semestr.- razem z Zaynem wyszczerzyłam oczy. To jest niemożliwe.. Chore… i w ogóle dziwne. Nic nie mówiliśmy, więc Hudson odezwała się
- Nie możliwe żeby tacy idioci mieli po 5… Idźcie już – machnęła na nas ręką
- Tak my też panią lubimy- powiedzieliśmy wychodząc z Sali pod którą czekali na nas już nasi przyjaciele. Poszliśmy w kierunku szafek wyciągając z nich potrzebne książki. Co chwile spoglądałam na Zayn' a, który to był zamyślony i spoglądał w przestrzeń. Zastanawia mnie o czym on myśli, bo z jego twarzy nie dało się nic wywnioskować co jest smutne. 
Tym razem miałam lekcje z Vicky - historię - więc kilka minut wcześniej Malik oddał brunetce moje książki z wielką przyjemnością. Ta popatrzyła się na niego z wielką złością w oczach i myślałam że go zabije tymi książkami. Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy rozeszli się w swoje strony. Pod salą zobaczyłam, ze rudowłosa ma z nami zajęcia. Kiedy weszłyśmy okazało się również, że ruda zajęła nam ławkę. Victoria wkurzona... nie ona była wkurwiona. Podeszła do ławki i zaczęła
- Przepraszam ale my tu siedzimy- powiedziała trzaskając moimi książkami o ławkę.
- Hej! To moje książki deklu- zareagowałam na jej ruch. Za to ruda dziewczyna siedziała niewzruszona na swoim miejscu.. znaczy naszym miejscu. 
- Jakoś mi się nie wydaje. Podpisałyście ją? Nie wydaje mi się. A może ją kupiłyście? Też mi się nie wydaje- leniwie odwarknęła na nas. Znaczy przynajmniej na Vicky, bo mnie za pewnie nawet nie zauważyła. 
- A ty to co? Księżniczka? Rusz tą dupę i wio koniu.- dziewczyna prychnęła a Vicky dokończyła - bo z taką mordą to tylko na roli.- złośliwie się na nią popatrzyła a dziewczyna raz otwierała a raz zamykała buzię. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do nich. Nachyliłam się nad dziewczyną tak, że prawię stykałyśmy się nosami. 
- Słuchaj krowo z roli, jeżeli za chwilę nie wstaniesz z tego pierdolonego miejsca to cię powieszę za nogi nad trumną i zrobię ci takie piekło z życia że będziesz się bała zasnąć po nocach. A teraz łaskawie krzywy ryju wstań z tego miejsca i teleportuj się ze swoim wielkim tyłkiem gdzieś na koniec sali bym nie musiała cię oglądać.- wszyscy patrzyli się na mnie ze zdziwionym wyrazem na buziach. Najwyraźniej zapomnieli jaka mogę być. Dziewczyna zawahała się chwilę ale w końcu wstała i poszła na ostatnią ławkę pod ścianą  i usiadła za chłopakiem, który ma takie gazy że najgorszemu wrogowi tego nie życzę.
Kiedy już miałam coś powiedzieć, do sali wszedł nasz nauczyciel zaczynając lekcję
- Siadajcie, zaczynamy.- zaczął coś bazgrać na tablicy a my zajęłyśmy się swoimi sprawami czyli planem pozbycia się wrednej suki z elity. Wszystko jej wyjaśniłam pisząc na kartce na co dziewczyna ochoczo kiwała głową. Wyjęła swojego iphona i zaczęła przeglądać zdjęcia. W końcu po jakiś 10 minutach znalazła upragnione zdjęcia. No nie dziwię się jej skoro w telefonie ma ponad 2000 zdjęć. Ja tam nie wiem jak ona to robi ale nigdy nie usuwa żadnych zdjęć. Ukradkiem nawet zobaczyłam, że ma zdjęcie które miała usunąć już dawno. Wyszłam na nim okropnie i nie chciałam żeby je miała ponieważ ona może zgubić telefon, a jak zgubi to ktoś go znajdzie i je zobaczy... Wiem dziwne tłumaczenie ale prawdziwe. Pokazałam dziewczynie zdjęcie a ona odpowiedziała
- No cóż.. muszę mieć coś na szantaż..- uśmiechnęła się do mnie zwycięsko i zablokowała telefon. A to małpa. Nagle cała klasa usłyszała jak Mike, bo tak ma na imię chłopak od gazów, wydał z siebie wiadomy odgłos a ruda dziewczyna zatkała nos i myślałam że się popłacze. Nasz pan zaczął się śmiać i nie wiadomo czemu powiedział
- Dziewczyno przesiądź się... Widać podpadłaś Alex, że tam usiadłaś.- to było dziwne i nie zrozumiało. Tylko raz dziewczyna czy tam chłopak, już nie pamiętam, podpadł mi i miał to samo co ona. Dziewczyna przesiadła się i wróciliśmy do lekcji.

<Zayn>
Siedziałem na nudnej lekcji angielskiego zastanawiając się co chce zrobić Alex, by pozbyć się blond piękności Lexi. Może źle że mówię o Lexi tak jak mówię ale no cóż nie oszukujmy się, ona już taka jest. Alex coś mruczała że po tej lekcji przekonamy się o co jej chodzi. Moje myśli przeszły na temat Alex, gdy Pani Clark zawołała Lexi do tablicy. Tak miałem z nią lekcję... i to nie jedną. Moja boska, mała blondynka miała teraz historię. Może i jest chamska i wredna ale jest też piękna. Kocham ją to prawda. Zakochałem się w niej od naszego pierwszego pocałunku tego nieszczęsnego dnia.
Kiedy tak wspominałem ten dzień z głośników wydał się donośny głos sekretarki
- Uwaga uwaga.. Mam ważne ogłoszenie, które ogłosi pan... znaczy jeden z uczniów.- zastanawiało mnie o co chodziło.
- Niall.. oddaj.. Kurwa ja to powiem...- po tych słowach wiedziałem kto jest tym tajemniczym uczniem - Uwaga. Po tej lekcji wszyscy uczniowie proszeni są do sali gimnastycznej. Dziękuje- to był Louis. Nerwowo wierciłem się na krześle czekając na dzwonek, by wraz z resztą udać się do sali. Jestem cholernie ciekaw o co chodzi.
Po 5 długich jak cholera minuta, zadzwonił upragniony dzwonek i wraz z resztą pędem udaliśmy się do hali. Kiedy tam dotarłem ktoś pociągnął mnie za rękę i wziął na bok. To była ona, cudna blondynka o niebieskich oczach.
- Cześć Alex. Postanowiłaś wyłamać mi bark czy to takie nowe przywitanie - nie mogę się powstrzymać, nie umiem nie być irytujący i chamski. Ona tylko przekręciła oczami i powiedziała
- Musisz mi pomóc. Choć i nie marudź.- wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą, szurając przy tym nogą o drewnianą podłogę. Doszliśmy do sceny na środku sali, gdzie Harry z Liamem coś podłączali do komputera oraz wielkiego ekranu postawionego za nami. Kiedy tylko skończyli Alex wzięła do ręki mikrofon i zaczęła mówić
- Siema. Nie będę owijać w bawełnę ale znacie swoją kochaną elitę szkolną?  Mamy dla was kilka zdjęć promujących jak to oni są wzorem dla was. Chcecie by byli mili? - kiedy wypowiedziała te słowa, uczniowie pokiwali głowami a nie którzy wypowiedzieli ciche "tak"- No to patrzcie.
Na ekranie zaczęły się pojawiać zdjęcia jak Lexi, Zack i inni piją, palą a nawet biją jakiegoś faceta. Wszyscy zaczęli buczeć jak w jakimś filmie. Lexi i Zack zaczerwienili się oraz zaczęli się chować jednak nic im to nie pomogło, bo Niall - który jadł kanapkę- skierował na nich jeden z reflektorów a Vicky podeszła do nich z mikrofonem i zapytała
- I jak się teraz czujecie?- oni nic nie powiedzieli tylko wstali i ruszyli w kierunku drzwi jednak dyrektor szkoły zatrzymał ich i słychać było jak mówi
- Do gabinetu,  już!- po tych słowach oni wyszli a dyrektor podszedł na scenę, wziął mikrofon i powiedział
- Rozejść się- wszyscy od razu zerwali się z miejsc i poszli w swoje strony. Czajnik zwrócił się do nas i powiedział
- Dobra robota Alex, a teraz to posprzątajcie.
- Dziękuje Cz.. Dyrektorze.- miło się do niego uśmiechnęła a on zszedł ze sceny i poszedł w swoim kierunku.
- Czujesz się spełniona Alex?- zapytałem podchodząc do niej.
- Oczywiście że tak debilu.- odpowiedziała uśmiechając się do mnie milutko.- A teraz bierz moje książki i idziemy- po tych słowach, blondynka wzięła kule i ruszyła do drzwi. Przy wyjściu krzyknęła do Victorii
- Sprzątaj mudżynie! To za zdjęcie. - ta popatrzyła się na nią złowieszczo i krzyknęła
- Pierdol się kokosie.- my wyszliśmy z sali a ja oprzytomniałem sobie
- Wiesz co? Ciekawe czy chłopcy powiedzą jej, że mamy dziś tu występować, więc nie ma po co sprzątać.- po tych słowach blondynka zaczęła się śmiać bez opamiętania. W momencie jej opamiętania zadzwonił dzwonek a my nie byliśmy nawet w połowie drogi na Chemie.
- Alex?
- Tak Zayn?- dziewczyna zwróciła swoją buzię w moim kierunku. Jej niebieskie oczy zabłysły radością i szczęściem.
- Ja przepraszam. to przeze mnie masz nogę w gipsie.
- Coś ci się w głowie pomieszało. To przez mudżyna.- po tych słowach uśmiechnąłem się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech i już gdy miała iść dalej przytrzymałem ją, delikatnie uniosłem jej podbródek, tak by spojrzała mi w oczy.
- Kocham Cię Alex- po tych słowach pocałowałem ją delikatnie.

---------------------------------------------------------
Siema.
Taki prezent na nowy rok :D
Długi i mam nadzieje że na razie Wam wystarczy. Myślę że jest nawet ok. Licze na opinie :D
Pozdrawiam xoxo 

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 17 - "Układanka"

- Paul...
- Charles... nie sądziłem że dojdzie do tego spotkania
- Ja też Paul...- nie mogłam nic zrozumieć. Jak głupia patrzyłam się to na jednego to na drugiego mężczyznę. W końcu mój wzrok przystanął na ojcu i przybrał on pytanie "O co tu kurwa chodzi?" Ale nie, mój ojciec odwrócił wzrok więc pozostało mi spojrzeć na Charles'a. On popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. ON a nie MÓJ ojciec. W sali panowała tak nie zręczna cisza, że musiałam ją przerwać
- Czy któryś z Panów obecnych tutaj mógłby mi to kurwa wytłumaczyć?- Alex nie bądź nie miła- nagle mój ojciec zdobył się na odwagę odezwać. Tylko zamiast odpowiedzieć mi na pytanie on po prostu miło powiedział mi żebym się zamknęła.  Nie no super- A może jakieś wyjaśnienia?- spytałam z nadzieją w głosie no i nie powiem ze zdenerwowaniem również.- No bo widzisz Alex - zaczął lekarz ale nagle do sali wparowała Melody razem z Victorią i nie było szans żeby dokończyć.- Skończymy w domu-powiedział ojciec ale ja nie dałam za wygraną- Ale Melody może wiedzieć! Ma prawie 10 lat a nie 6. Ciągle traktujemy ją jak jakieś malutkie dziecko, a tak na prawdę wszystko rozumie. Ogarnij się ojciec i powiedz o co chodzi. - wszyscy popatrzyli się na mnie jakoś tak.. normalnie i o dziwo przyznali mi rację. Przez okna w sali zobaczyliśmy, że mamy cały tabun widzów więc jednak postanowiliśmy dokończyć to w domu. No cóż jak widać moje małe przemówienie nie miało sensu, co mnie kompletnie załamało.Po jakiejś godzinie miałam założony i podpisany gips no i dostałam kule. Ale będę musiała albo je pomalować albo kupić na allegro nowe, ponieważ te są całe różowe. A ja nie będę paradować z różowymi kulami przez całe 3 tygodnie. Tym ludziom coś na łeb padło jeżeli tak myślą. Charles pojechał z nami. Mój wóz poprowadziła Vicky która pojechała razem z Melody. W samochodzie który prowadził mój ojciec było nie zręcznie. Nikt nie chciał się odezwać, zrobić tego pierwszego pieprzonego ruchu. Także jak już mówiłam całą drogę do domu (jakaś godzina) spędziliśmy w ciszy... no prawie, ponieważ ja sobie czasem pod śpiewałam piosenki z radia. Czasem leciały fajne a czasem jakieś badziewie na które się darłam żeby zmienili bo poroztszelam.
Kiedy wreszcie dojechaliśmy do domu zobaczyliśmy jak Malik tarza się na trawniku udając małego Yorka a nad  nim stał Styles kręcąc to wszystko i śmiejąc się w niebo głosy.  Z auta wysiadłam przy pomocy Charlesa i wsparłam się o kulach. Powoli dążyłam do drzwi wejściowych kiedy Malik wstał z ziemi otrzepał się i powiedział- Witam zacne dziewczę, co dziewkę tu sprowadza?- po tych słowach ukłonił się nisko i wymiotował. Tak właśnie zrzygał się na swoje nowe buty. Tak jechało że o matko boska. Mój ojciec jak najszybciej do niego podszedł i zabrał do domu, przy okazji ciągnąc tam Harrego za ucho. Bardzo śmiesznie to wyglądało ze względu na to, że mimo iż Stylesa to bolało śmiał się i nie przestawał. Kiedy byłam na schodku Melody przebiegła przede mną i o mało bym się nie wypieprzyła na ziemie ale mój tajemniczy lekarz złapał mnie w odpowiednim momencie. Trzymał mnie w swoich umięśnionych ramionach i patrzyliśmy sobie w oczy do puki coś a raczej wredny ktoś nie za chrząkał jak świnia przerywając ten moment. No zgadnijcie kto to był?  Wiecznie zazdrosna, mająca własnego chłopaka Victoria Black. "Wstałam" z ramion Charlesa i weszłam do domu. Ukradkiem zobaczyłam jak V zaczepia się ramienia lekarza i wstępuje z nim wolnym krokiem do środka. Jednak kiedy zobaczyła Lou siedzącego na schodach odskoczyła od faceta jak od ognia... albo w jej przypadku od podróby torebki od chanele.  Podskoczyła do Tomilson'a i mocno go pocałowała w usta. Ja udawałam, że rzygam i opadłam na kanapę obok Max'a oraz Malik'a. Zayn zaczął bawić się moimi włosami mówiąc "Kapitanie włochaty musimy wnieść się wyżej", mój ojciec chodził w kółko zastanawiając się jak powiedzieć mi o tej całej sytuacji panującej z lekarzem Chrlesem, mała Melody słodziutko zasypiała w ramionach mojego brata bliźniaka. Moją obolałą i całą w gipsie kostkę położyłam na stole a kule położyłam przy stole tak na wszelki wypadek. Po jakiś 5 minutach nudzenia się, ojciec postanowił usiąść na skórzanym fotelu od DNKY i zacząć swój monolog. Założył ręce na dżinsowe spodnie od Aramniego a Charles stanął koło niego, kładąc średnią wielkości dłoń. - A więc dzieci... Charles... on jest waszym wujkiem- po tych słowach nic nie mogłam powiedzieć a buzia jakby mogła to opadła by mi do samej podłogi. - Co ale jak to?- spytał Max nie dowierzając w to - od strony twojej czy mamy?- ojciec zamilkł i co chwilę otwierał i zamykał buzię... Już wiedziałam co to oznacza... To jest mój wujek od strony matki. Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Tą tajemniczość, te słowa "minęło tyle czasu" i to że ojciec od razu nie powiedział od kogo strony jest Charles. Ten człowiek jest jedynym, ostatnim kontaktem od mojej mamy, kimś kto może mi o niej jeszcze lepiej opowiedzieć o niej. O jej dzieciństwie oraz o dziadkach. W moich oczach pojawiły się iskierki radości ale i także smutku i nie pewności. Smutek ponieważ ojciec nic mi nie powiedział a jakże że Charles się nie odzywał, nie pewność w stosunku czy mój nowy wujek będzie chciał mi powiedzieć o niej. Podniosłam się z kanapy i kuśtykając na jednej nodze podreptałam do taty, przytuliłam go do siebie a następnie podeszłam do mojego nowego i pierwszego w życiu wujka. Nie pewnie stanęłam przy nim ale nie ze względu uczuciowych ale ze względów fizycznych. 
- Charles...znaczy wujku... Mogę mówić wujku?- spytałam a mężczyzna przytaknął zachęcająco, więc kontynuowałam mój monolog - Czy mógłbyś mi opowiedzieć o mamie? Wiesz tak dokładnie... jaka była w dzieciństwie, śmieszne historie z jej życia i tym podobne. Wiesz o co mi chodzi prawda?- spytałam a facet ponownie pokiwał głową znacząco. Wskazałam ręką na drzwi od kuchni a on poszedł w tamtym kierunku przytrzymując mi drzwi bym mogła na spokojnie wejść. Usiadłam przy czarnym blacie na wysokim, drewnianym, okładanym czarną skórą krześle i oparłam się o blat. Brunet wyjął dwa kubki z szafki z białego drewna i już miał robić nam kawę lub gorącą czekoladę w zależności co kto chciał gdy do pomieszczenia wszedł tata i oświadczył 
- Jest 6 nad ranem. Alex idź pospać przez godzinę i pójdziesz do szkoły. Nie możesz ponownie opuścić dnia w szkole ponieważ będziesz zdawać kolejny ten sam rok w szkole. Chcesz tego? - moje oczy się powiększyły i właśnie uświadomiłam sobie że mój ojciec się o mnie troszczy. Bez słowa wstałam i wszyłam w pomieszczenia dając każdemu z obojga moich opiekunów po buziaku w policzek. Chyba wracam do swojego poprzedniego "wcielenia" mojego prawdziwego ja. Tej ciągle uśmiechniętej dziewczyny, optymistycznie patrzącej na świat pod każdym względem. Moje życie zmieniło się o 180 stopni odkąd poznałam tych przygłupów którzy stali się moimi przyjaciółmi. Teraz nie potrafiłabym przeżyć bez nich jednego dnia. Powoli i ostrożnie sunęłam po schodach w górę do mojego pokoju. Kiedy tam weszłam bez zastanowienia rzuciłam się na łóżko i zasnęłam, gdyż byłam więcej niż nieprzytomna i nieżywa. 

*Godzinę później*
Obudził mnie tata, ale chyba tylko z grzeczności. Wiedziałam że będzie tu spać, ponieważ kto normalny jechałby na przedmieścia gdy stąd ma bliżej do pracy? Zerwałam się z łóżka, ogarnęłam i przebrałam się w nowe ciuchy. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do szkoły i ruszyłam na dół do kuchni gdzie słychać można już było głośne rozmowy moich przyjaciół. Podeszłam do stołu i usiadłam między Zaynem a Liamem i zabrałam się za jedzenie gofrów. Jak na godzinę snu byłam całkiem rześka i wypoczęta. Rozmowy przy stole ucichły kiedy zorientowałam się że kogoś brakuje. Wszyscy spuszczali wzrok lub odwracali spojrzenie byle tylko nie być tym który mi powie co tu nie pasuje. W końcu nasz daddy się zlitował i powiedział mi prawdę
- Pewnie jak się już zorientowałaś brakuje nam tu jednej z twoich przyjaciółek czyli Lea. Wyjechała wczoraj o 4 nad ranem kiedy to byłyście w szpitalu.. jej ojciec miał wypadek i nie sądzę by szybko wróciła.- po tych słowach spojrzałam na Harrego, z jego oczu nie wydobywał się ten blask co kiedyś, ta radość życia. A raczej przeciwnie, jego oczy miały w sobie pełno smutku. Vicky również nie była tak promienna jak zawsze, zresztą również jak i ja.
- No cóż życie. Miejmy nadzieje że wróci do nas prędko.- po tych słowach wszyscy się na mnie popatrzyli a Louis dodał
- Wyglądasz jakoś... inaczej... tak... milej?- wszyscy przytaknęli mu na wyraz zgody a ja uśmiechnęłam się do nich jak i również sama do siebie. Miło mi się zrobiło że ktoś to zauważył. Wyjęłam z torby iphona by zobaczyć która godzina a kiedy zobaczyłam że jest za 20 ósma powiedziałam to reszcie
- O kurwa jest 7:40- powiedziałam zgrabnie jak na dziewczynę przystało. Wszyscy zerwali się z krzeseł oprócz Niall'a który bez pośpiechu upychał sobie w buzi resztki śniadania. Ten to mógł by jeść i jeść. Z moją skręconą kostką nie mogłam prowadzić więc musiałam  oddać kluczyki Zaynowi... Okazało się wówczas że ta rzecz się nie zmieniła. Nadal nie chce by ten głupek prowadził mój samochód. Ale cóż innego wyjścia nie ma, w końcu jesteśmy "parą" Chociaż w sumie całkiem się ciesze z tego... no bo wiecie Zayn jest całkiem przystojny... ale jest konkretnym debilem bez mózgu, zadufaną w sobie świnią i do tego jest totalnym chamem... z resztą ja też ale to szczegół. Na szczęście okazał się z niego dżeltelmen i chłopak pomógł mi wsiąść do auta, następnie truchtem przeszedł na drugą stronę i sam wgramolił się na skórzaną tapicerkę. Popatrzył w lusterko, standardowo puścił sam do siebie oczko i odpalił silnik. Ruszył jako ostatni a reszta naszych przyjaciół już dawno byli na drodze w kierunku szkoły.
W samochodzie panowała niezręczna cisza i najwidoczniej Zayn postanowił ją przerwać pytaniem
- Jakie palny na dziś?- co prawda plany miałam na dziś wielkie a w skrócie znów znaleźć się w  elicie szkolnej. Tak właśnie znowu, kiedyś byłyśmy tam na czele wraz z Victorią jednak kiedy Zack ze mną zerwał załamałam się i wywalili mnie z tamtej grupy. Vicky mogła tam zostać jednak postanowiła odejść ze mną i również za to jej nienawidzą. Od tamtej pory króluje tam Lexi, Zack, wierne kopie Lexi oraz jacyś ludzie których nie znam.
- Tak... Postaram się wrócić do elity szkolnej. - po tych słowach brunet popatrzył się na mnie jak na jakiegoś debila i odpowiedział
- To ty tam kiedyś należałaś? W ogóle istnieje u was takie coś jak elita?- prychnął śmiechem. Według niego najprawdopodobniej takie coś jak elita szkolna istnieje tylko w filmach. Elity polegają na tym, że są to osoby najbardziej lubiane w danej szkole.
- Wyobraź sobie, że tak. - odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam. Po tych słowach rozmowa się zakończyła. Do szkoły dojechaliśmy po 5 minutach a tam czekali już na nas nasi przyjaciele. Do tego koło Liam'a stała nasza nowo poznana tancerka Danielle. 

- Cześć- przywitałam się z brązowo-włosom i podeszłam do Vici.
- Mam sprawę, chodźmy już do szkoły- wyszeptałam jej do ucha. Ta przejęła moją torbę a ja ze śmiechem powiedziałam
- Nieś to mudżynie- po tych słowach znów zostałam obrzucona spojrzeniem debila- a teraz do rzeczy. Mam plan ponownego dostania się do Elity i wywalenia z tamtąd tej popierdolonej czwórki i reszty ludzi których nie znam.
- Dobre kochana. Zacny plan milordzino
- Wiem mudżynie- no myślałam że mnie pierdolnie w łeb po tych słowach - Masz jeszcze te zdjęcia tej naszej kochanej elity?- moja przyjaciółka pokiwała twierdząco głową w momencie przekroczenia progu szkoły.

------------------------------------------------------

Wesołych świąt mordki :D
Przepraszam że tyle mi zeszło ale wiecie święta itp. Miłego czytania i liczę na komentarz :D
Pozdro Cassie xoxo

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 16 - "Tyle czasu"

Popatrzyłam się na dziewczynę porozumiewawczym wzrokiem. Ona oczywiście udała, że go nie widzi i zajęła się lekarzem.
- Dzień dobry... a raczej wieczór...a może noc?- no i na starcie się ośmieszyła. Ja strzeliłam facepalma i przesiadłam się na wózek, który przywiozła pielęgniarka. Victoria wyglądała jakby miała się zaraz popłakać a lekarz nie zwracał na nią uwagi tylko "przejął" mój wózek i pomaszerował ze mną na salę od rentgenu. Kiedy już wprowadził mnie na salę, znów wziął mnie na ręce i przełożył na łóżko a następnie uśmiechnął się do mnie zniewalająco. Na to wszystko patrzyła Vicky zza szyby i gdyby umiała zabijać wzrokiem leżałabym trupem. No ale cóż na szczęście coś takiego zdarza się tylko w bajkach, więc jeszcze będę żyć. Kiedy zrobiono mi już zdjęcie, do którego uśmiechałam się jak głupia chociaż tylko moja noga miała je robione, sama zsiadłam z łóżka na wózek, bo nie lubię jak ludzie cackają się ze mną. Podeszła po mnie Victoria i zabrała mnie, kładąc na mnie torbę.
- Vicky pamiętasz, że masz chłopaka?- spytałam szeptem kiedy szłyśmy za lekarzem
- Tak pamiętam ale mały flirt nic nie zaszkodzi? Nie uważasz?- odpowiedziała nonszalanckim szeptem. No z nią to można zwariować. Lou nie zasługuje na takie coś. To wspaniały chłopak a ona chyba tego nie docenia. Matko co ja gadam... te debile mnie zmieniają... Chyba zrobię sobie wakacje od nich, tylko ja, Vicky i Lea... Ale nie wiem czy ta ostatnia się zgodzi.. A może pojadę sama, bo tylko ja jestem singielką. Tak to będzie dobre ale wracając do teraźniejszości
- Nie uważam tak. Głupia jesteś debilu - powiedziałam to trochę za głośno przez co nasz seksowny lekarz się odwrócił
- To było do mnie?- uśmiechnął się perfidnie i już wiedziałam, że słyszał wszystko.
- Nie nie, oczywiście że nie.- odwzajemniłam uśmiech a kiedy tylko się odwrócił pokazałam mu język a Victori torebkę zrzuciłam z moich kolan na ziemie. Ta nic nie powiedziała ale wiem, że się zdenerwowała. Podniosła torebkę i znów położyła mi na kolanach. Ja znów zrobiłam to samo i akcja powtarzała się jeszcze dwa razy. Przy tym ostatnim Vicky zaczęła marudzić
- Tak pogrywasz?- powiedziawszy to założyła sobie torbę na ramię a mój wózek pchnęła w stronę seksownego tyłeczka lekarza. Pech chciał, że on gdzieś skręcił do jakiejś sali a ja trafiłam na ścianę. Tak właśnie, ścianę z cegieł i co najgorsze świeżo pomalowaną na zielono. Victoria najpierw stała osłupiała, potem zaczęła się śmiać i w końcu śmiejąc się upadła na ziemie nie mogąc przestać się śmiać. Podbiegła do mnie pielęgniarka oraz mój seksowny lekarz.
- Alex nic ci nie jest?- spytał facet i może to głupio zabrzmi ale przez chwilę widziałam mamę. Jego oczy były dokładnie takie same jak jej. Te oczy były pełne troski i miłości zupełnie jak mamy na zdjęciach. Przez chwilę po głowie przebiegła mi myśl, że jest on z rodziny. Ale szybko wybiłam sobie tą myśl z głowy, bo przecież ojciec mówił, że mama nie miała nikogo oprócz dziadków którzy nie żyją. Nawet byłam na ich grobie.
- Myślę, że nie.- powiedziałam a facet znów wziął mnie na ręce i zaniósł do najbliższej sali, położył mnie na łóżku i wyjął swoją małą latareczkę. Postanowił sprawdzić czy nic mi nie jest i zaczął świecić mi nią w oczy. Odruchowo zareagowałam
- Jak zaraz tego nie wyłączysz to będziesz ją miał głęboko w poważaniu!- on popatrzył na mnie, schował latareczkę i chyba zrozumiał, że mam się dobrze. Nagle usłyszałam bardzo znajome głosy na które nie zbytnio się ucieszyłam. Nie chodziło w tym momencie o tych debili ale gorzej.
- Eee... Wujku co ty tu robisz?- słyszałam jak Vicky z zaniepokojeniem stara się go trochę zatrzymać. No nie teraz. Dostanie mi się bo już słychać, że wie o moim małym konkursie. Uwierzcie po jego stylu chodzenia można poznać jego humor. Pewnie jakieś hieny zrobiły zdjęcie Zaynowi. Ojciec ma jakieś wpływy i od razu wie kiedy takie coś się stanie. A on zna moich super przyjaciół, więc musiał się domyślić że to moja sprawka i teraz mam przechlapane... chwila chwila... Słychać jeszcze jedną parę stópek... Dzięki bogu jestem uratowana! Po chwili do sali wparował ojciec razem z Melody. Mała od razu się na mnie rzuciła z krzykiem
- Nie spotykasz się ze mną!- minę miała jakby miała się zaraz popłakać.
- Ej spokojnie. Nie mam czasu.- odpowiedziałam ściskając ją na co ojciec odpowiedział parsknięciem i powiedział
- Ta jasne a na szlajanie się po klubach to masz. - spiorunowałam go wzrokiem a do małej powiedziałam
- Nie słuchaj tatusia, on nic nie wie- po tych słowach ojciec chyba jeszcze bardziej się wkurzył.
- Melody choć ze mną po coś słodkiego.- Victoria akurat wpadła w dobrym momencie i zabrała małą. Gdy drzwi się tylko zamknęły tata wybuchł
- Czyś ty oszalała?! Z Zaynem się po klubach szlajać? Wiesz, że jest sławny musi mieć dobrą reputacje! Jeszcze podobno z nim chodzisz? Czemu ja nic nie wiem!
- Cześć tato, Tak dobrze się czuje dzięki, że pytasz.- powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami. Ojciec zrobił się czerwony jak burak i zaczął
- Gdyby twoja matka tu była to by ci... o nie Alex przepraszam... boże dziecko ja nie chciałem
- Kurwa znów wyskakujesz z mamą? tak?! Super nie ma to jak trafiać w mój najczulszy punkt! Brawo ojciec zasługujesz kurwa na nagrodę roku "Najczulszy ojciec świata" - łzy zaczęły lecieć mi same. Zaczęłam się karcić w duchu "Alex nie płacz nie ma po co. Bądź silna, ludzie to chamy to i ty możesz"
- Córeczko przepraszam - ojciec przytulił mnie ale ja go odepchnęłam.
- Proszę dokończ krzyczenie na mnie za coś czego nie zrobiłam! To Zayn chciał z nami iść! To on mi się wpieprzył do auta podczas kiedy chciałam uciec przed nim! Wkopał nas do kozy! Uciekłam i teraz pewnie mam przesrane ale co cię to! Zawsze wszystko moja wina!- usiadłam na łóżku. Mogła bym tak ciągnąć gdyby do sali nie wpadł mój lekarz. Mój ojciec się odwrócił bardzo gwałtownie a przystojniak wypuścił kartki które trzymał w rękach.
- Paul...
- Charles... nie sądziłem że dojdzie do tego spotkania
- Ja też Paul...

---------------------------------------------------------------
Ta dam! Nowy rozdział. Krótki ale jest. myślę że teraz takie będę dodawać i tym was zaspokajać :D
Pozdro Cassie