środa, 28 listopada 2012

Rozdział 15 - "Patrzcie!"

<Vicky>
Siedziałam na spokojnie wtulona w Louis' a który całował mnie co chwilę w głowę, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Halo?- spytałam, ponieważ numer był nie znany.
- Czy przy telefonie Victoria Black?- zaczął jakiś męski głos a w tle słyszałam śmiechy i krzyki.
- Tak, o co chodzi?- spytałam odsuwając się od Lou na co on się zasmucił i zaczął się do mnie przysuwać i całować po szyi. Od razu go odepchnęłam, bo facet po drugiej stornie słuchawki zaczął coś mówić
- Czy mogła by Pani przyjechać po gromadę pijanych debili, którzy właśnie usiłują zdjąć mi spodnie? Kurwa... Zostawcie mnie!- zaszokowało mnie to a Tomilson jeszcze bardziej stał się nachalny na moją szyję.  Wstałam z kanapy, a wtedy Tommo wyjebał się na ryj spadając z kanapy. Chciałam parsknąć śmiechem ale nie mogłam... W końcu to mój chłopak... Nie no kłamie, zrobiłabym to ale gadałam z kimś przez telefon.. A właśnie....
- To gdzie oni są?- spytałam zaciekawiona
- Emm... Wie Pani może gdzie jest klub Rockster plaza?
- Na drugim końcu miasta..- powiedziałam zrezygnowana z jakiejkolwiek chęci jechania tam po nich. Znam tę okolicę... już kilka razy bywałam tam po tych downów.- Będę za niedługo. - powiedziałam do faceta i rozłączyłam się, następnie podniosłam płaczącego już Lou z podłogi i mocno pocałowałam w usta. Ten momentalnie przestał płakać i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich dwie, mocno iskrzące iskierki miłości. Nie wątpliwie mocno mnie kocha i każde odtrącenie go przeze mnie wywołuje u niego ból, strach, panikę i łzy. Zrobiło mi się go żal, ponieważ nie raz odtrącałam go z powodu złego samopoczucia lub innej cholery. Jeszcze raz pocałowałam go namiętnie i obiecałam sobie, że jakoś mu to wynagrodzę. Założyłam buty, wzięłam kluczę od auta i wyszłam. Po chwili oprzytomniałam, że oni jechali tam autami, więc wróciłam się po Louiego i napotkałam go bawiącego się swoim brzuchem razem z Harrym
- Boże jakie dzieci - pomyślałam i uświadomiłam sobie że Styles' a lepiej też wziąć ze sobą.- Ruszajcie się, jedziemy po bandę debili- na co Harry zareagował wielkim śmiechem a Lou zaczął zakładać buty.
- Harry co jest?-spytałam kiedy ten się opanował.
Minęła chwila zanim wyżej wymieniony zastanowił się nad odpowiedziom... Miałam nadzieje, że wymyśli chociaż sensowne kłamstwo. Ale nie on zebrał się na odwagę powiedzieć coś tak głupiego
- Nie mogę jechać ponieważ Liam mi nie pozwala wychodzić z domu po 23 a jest 1 nad ranem.- chociaż faktycznie uświadomił mi, że jest taka oto godzina ale wypowiedź była na tyle głupia, że wpadłam w straszliwy śmiech. Kiedy na szczęście się opanowałam, wzięłam Styles' a za ucho i zaciągnęłam go do auta trzaskając przy tym drzwiami od domu. Uświadomiłam sobie, że nie powinnam tego robić dopiero wtedy gdy wszystkie światła w domu się pozapalały. Wsiadłam do auta i ruszyłam.
Jechaliśmy tak przez ciemne już uliczki Londynu kiedy Tomilson wpadł na pomysł by włączyć radio na jakaś stację z Horrorami. Harry zaczął płakać już po pierwszej historii a Lou wyłączył stację po drugiej. Po chwili, kiedy Hazza się opanował, chłopaki spytali mnie czemu nie bałam się ani jednej opowieści
- Proszę Was... Żyję z Alex pod jednym dachem praktycznie od dziecka... To jest jeden wielki horror. Chyba nic mnie już w życiu, dzięki niej, nie przestraszy.- faktycznie tak jest. Pamiętam jak pewnego dnia zostaliśmy sami w domu, bo nasi ojcowie wybrali się na jakąś charytatywną imprę. Mieliśmy wtedy może z 6 czy 7 lat. Alex wpadła na pomysł puszczenia jakiegoś horroru... Chyba "milczenie Owiec" Miała przy tym taką minę, jakby była szalonym naukowcem. Wiedziałam, że coś kombinuje... Dziewczyna zniknęła już w połowie filmu... Mnie to zaciekawiło a Max był tak wciągnięty w oglądanie filmu, że o mało nie zsikał się na wieść że Alex zniknęła. Zastopowaliśmy film, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w głąb domu. Do głowy nam nie przyszło żeby zapalić światło. Powoli szliśmy korytarzem i nagle coś a raczej ktoś wyskoczyło przed nami z siekierą i maską na twarzy. Max i ja zaczęliśmy wrzeszczeć jak opętani a osoba stojąca przed nami... śmiać... I to nie tak złowieszczo tylko zabawnie.. śmiała się z nas... Skąd wiem że to ona? Bo słychać to było po tym. Następnie osoba ta ze śmiechu przewróciła się i zaczęła się tarzać się ze śmiechu, pod nogami poczułam ciepłą, lepką substancję. Od razu to rozpoznałam i moje pierwsze w życiu conversy poszły na śmietnik. Max od tamtej pory jest przeze mnie szantażowany. Podeszłam do tej osóbki i zobaczyłam dwa jasne kucyki, mały nosek i charakterystyczne dla Alex usta. Kopnęłam ją w łydkę a ta nadal się śmiała. Nagle usłyszałyśmy krzyk Max' a i spojrzałyśmy w tą samą stronę. Stali tam dwoje tędzy mężczyźni z piłami w rękach. Zaczęliśmy krzyczeć i uciekać ile sił w nogach a Alex przewróciła się jeszcze na start w sikach Max'a przez co bardziej goniła go niż uciekała przed tymi facetami. Oni śpieszyli za nami i nagle ktoś zapalił światło. Alex znów się śmiała, choć była cała w sikach. Podeszła do facetów a jeden wziął ją na ręce. Potem okazało się, że byli to nasi ojcowie, którzy uknuli to razem z Alex. Przez tydzień ojciec kupował mi różne rzeczy byle bym się na niego od obraziła. Alex miała gorzej, obraziłam się na nią ja, Max a jej ojciec stwierdził, że może to było zbyt drastyczne jak na 5 lub 6 latki (bo dokładnie nie pamiętam) i miała karę. Od tej pory niczego się nie boje... gorzej z Maxem był na dwóch terapiach byle tylko się już nie bać i o dziwo udało się.  Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk Harrego
- Paczcie! To ci nasi idioci!- i wskazał swoim paluchem na grupkę pijaków siedzących na ziemi i kręcących butelką od wódki.
- Ja pierdole- powiedziałam sama do siebie i zaparkowałam koło nich. Wysiedliśmy z auta a ja od razu podbiegłam do Alex.
- Boże coś ty zrobiła?- popatrzyłam na moje buty które miała na sobie. Chyba myślała że mówię do niej
- Mi nic.. Po prostu się trochę nawaliłam
- Nie mówię o tobie! Moje buty!- powiedziałam i pociągnęłam je tak, że Alex położyła się na asfalcie i krzyknęła
- Kurwa! Moja noga! Vicky puść mnie! Ale to już! Bo jak ci przyłożę to nie będzie ci tak do śmiechu!- spojrzałam na nią spod łba
- Jesteś pewna że jesteś nawalona?- spytałam bo jeżeli mówi takie rzeczy to w to nie za bardzo wierze. Ta popatrzyła się na mnie jak na debila i powiedziała
- Nie nie jestem trzeźwa
- A odkąd to używa się takich słów kiedy jest się nawalonym?- spytałam i pomogłam jej wstać. Dziewczyna popatrzyła się na mnie i powiedziała
- Nie nie jestem nawalona ale bądź cicho.
- Oszukiwałaś!- krzyknęłam a ta wskoczyła mi na plecy.

<Alex>
Kiedy zaczęła wrzeszczeć że oszukiwałam wskoczyłam jej na plecy i zakryłam usta ręką.
- Zamknij się- szydziłam przez zęby żeby nikt nie słyszał. I tak Harry i Louis podnosili z ziemi resztę i mieli ubaw kiedy upadali na ryje. Victoria ugryzła mnie w rękę i zrzuciła mnie z siebie. A to cham. Zaczęła uciekać więc ja zaczęłam ją gonić. Już nawet w dupie miałam czy zobaczą że dobrze biegam czy nie. Niestety moje szczęście po północy wynosi zero, więc jak to ja wywaliłam się na krawężniku i nie mogłam wstać.
- Cholera. Vicky pomóż mi!- krzyknęłam do brunetki która była gdzieś na drugim końcu ulicy przy latarni i nie powiem jak wyglądała... no nic... chyba wiecie co mam na myśli... Dziewczyna jak najszybciej do mnie podbiegła i spytała
- Alex co ci jest? Coś z nogą?- po patrzyłam na nią jak na debila i odpowiedziałam
- Nie. Coś z głową.
- To to już wiem od dawna- no miałam jej ochotę przywalić ale jak zwykle nie mogłam. Głównie z tego, że miałam rozwaloną kostkę... Nie no chodzi o to że jest dla mnie jak siostra. Zawsze ją straszę, wkurzam itp. ale i tak ją kocham i ciesze się że ona ze mną jeszcze wytrzymuje.
- Dobra nie ważne. Pomóż mi wstać- jak poprosiłam tak zrobiła i kuśtykałyśmy do samochodu. Od razu odjechałyśmy a te debile się nawet nie zorientowały. Podjechałyśmy pod szpital i Vicky siłą mnie tam zaciągnęła. Wie, że od zawsze nie cierpię szpitali przez mój poród w nim. Kiedy weszłyśmy do środka od razu chciałam wyjść. Mimo że nie pamiętam porodu wiem że to moja wina. Przyjaciółka posadziła mnie na krześle a sama poszła do recjopcjonistki... normalnie jak bym była małym dzieckiem. Nagle podszedł do mnie wysoki mężczyzna i powiedział żebym poszła z nim. Popatrzyłam się na niego jak na debila i spytałam
- Pan Kpi czy o drogę pyta?- facet spojrzał na mnie i powiedział
- Wyszczekana jesteś. Ach tak dawno.. znaczy nie nie... - powiedział i wziął mnie na ręce. Zastanawiało mnie to czemu powiedział "ach tak dawno" Nie rozumiałam tego no ale cóż. Chodzić mi się nie chciało i jakoś nie miałam jak, więc nie opierałam się temu. Facet miał jakieś 35 czy 40 lat, całkiem umięśniony i przystojny nie powiem do tego lekarz, więc dobrze zarabia... Chyba zacznę lubić starszych w szczególności że ten nie miał obrączki. Jasno brązowe włosy świetnie grały razem z jego cudownie niebieskimi oczami i delikatnym zarostem. Facet wniósł mnie do sali i usadowił na łóżku, zdjął but i zaczął oglądać mi kostkę. Robił to tak delikatnie, że w ogóle nie bolało za co bogu wdzięczna jestem. Kiedy stwierdził że jest zwichnięta do sali wpadła Victoria z poprawionym makijażem... no pięknie. Chyba nie pamięta że ma chłopaka....

-----------------------------------------------------------------
Hej :D
Przepraszam że tak długo ale jest :D Mam nadzieje że się spodoba
Pozdrawiam Cassie xoxo

czwartek, 22 listopada 2012

Lieber Award (już się gubię w nazwach :P)

1. Dlaczego piszesz opowiadanie?Ponieważ pewnego dnia przyjaciółka powiedziała że coś tam i zaczęłam coś bazgrolić i żeby nie było to było na Polskim :D

2. Ile masz blogów ? ( nie tylko o 1D )Mam 4 blogi.

3. Masz jakieś plany na przyszłość ?
Na pewno pojechać do Londynu, mieć męża i wspaniałe dzieci i utrzymać znajomości które mam teraz. :D

4. Kogo z One Direction lubisz najbardziej i dlaczego ?Najbardziej lubię... Wszystkich... Ponieważ nigdy się nie poddają i nie zważają na różne Hejty w ich i ich dziewcząt stronę. 

5. Ulubiona piosenka ?1D- They don't know about us i Back for you. Ke$hy - Die Young

6. Masz jakieś pasje, zainteresowania ?Ojj... Za dużo by pisać. Mówię serio...

7. Jak odkryłaś One Direction ?Moja przyjaciółka pewnego dnia kazała mi ich posłuchać (dzięki Vicky<3)

8. Jakie masz marzenie ?Szczerze to nie wiem..

9. Grasz na jakimś instrumencie ?Na gitarze ale idzie mi tak że szkoda gadać :/

10. Jak wiele zrobiłabyś dla osoby, którą kochasz ?Oj wiele wiele

11. Ulubiony bromance i dlaczego ?Ziall bo słodki <3

Haha Nominację dodam jutro :D A rozdział będzie za kilka dni ponieważ mam nową wenę i muszę napisać :D Cassie

Libster Award

Hmm... Zostałam nominowana do Libster Award... Jest mi niezmiernie miło i czuje, że jednak ktoś czyta i docenia moje blogi :D A więc pytania które dostałam od Oli i Marzeny A więc zaczynam :D

1) Jak Masz na imię?
A więc mam na imię Kasia i niezbyt lubię moje imię :C

2) Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Moją ulubioną piosenką 1D jest They Don't know about us a tak to Ke$ha - Die Young.

3) Który z chłopaków według Was jest najprzystojniejszy?
Według mnie Zayn i Harry :)

4) Ulubiona postać z kreskówek?
Hmm.. myślę, że struś pędziwiatr, Tom i Jerry, ten co gonił strusia, scooby doo a i wiele innych ale nie chce mi się wymieniać i nie pamiętam :P

5) Ulubiona potrawa?
Myślę, że Lasange i pesto. :)

6) Znienawidzony aktor/aktorka.
Myślę, że Miley Cyrus, Figura.

7) Ile blogów prowadzicie?
Prowadzę 4 blogi

8) Oglądacie kreskówki? Jak tak to jakie?
Oglądam scooby doo, Tom i Jerry, smerfy, pingwinyy z madagaskaru i Spangebob' a :D

9) Co jest lepsze? Pamiętniki Wampirów czy Zmierzch?
Osobiście uważam że Pamiętniki Wampirów :D #NOH8

10) Jakie opowiadania lubicie czytać?
Lubię czytać wszystkie opowiadania, które mi się spodobają :D

11) Czy poleciłabyś znajomym blogi o 1D?
Tylko tym którzy je lubią, bo nie chce hejtów na mnie i na te blogi :C

A więc to całość pierwszych pytań od bloga http://anita-jenifer-story-1d.blogspot.com/
Za chwilę dodam następny a wraz z nim powiadomienie. Cassie

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 14 - "Koledzy"

Kiedy usiadłam już na miejscu, pech chciał że Malik zajął sobie miejsce za mną i ciągle mnie dźgał co sprawiało, że śmiesznie ruszałam się na krześle. Co chwile biologiczka gapiła się na mnie (oczywiście zadała nam i do domu i na pracę na lekcji koszmarną ilość zadań za co zostanę razem z Malikiem zlinczowana) i o mało nie dała nam kolejnych dwóch godzin kozy ale na szczęście zadzwonił dzwonek i szybko zerwałam się z miejsca. Wyszłam z sali prawie że biegiem by klasa mnie nie złapała i nie zabiła. Było już po lekcjach więc wszystkie książki włożyłam do szafki i wyszłam na parking. Już chciałam odjechać kiedy podbiegł Malik i powiedział
- Ej a ty gdzie? Mamy kozę!
- A co ty taki grzeczny się zrobiłeś?
- No bo... nie chce mieć kłopotów. - ja go zabije. Niby Bad Boy a tu nagle z takim czymś wyskakuje. Nie w takim Zaynie się zakochałam.... Znaczy nie polubiłam takiego grzecznego Zayn' a. Nagle podeszli Lea, Harry i Vicky z Louisem
- Ja to obleje i nie żyje - zaczął lamentować Styles. Wysiadłam z auta i oparłam się o maskę. Postanowiłam być miła i spytałam
- Co się stało Harry?- powiedziałam a ten zrobił zbolałą minę i zaczął nawijać jak szalony. Teraz żałuje że się  spytałam.
- No bo matma, fizyka, chemia, biologia, geografia i WOS to dla mnie czarna magia. Nauczyciele się na mnie uwzięli i teraz mam zagrożenia z trzech przedmiotów które wymieniłem. Grożą mi że nie zdam a jak nie zdam to nie dość że Lea mnie zabije to do tego jeszcze mama, ojczym, siostra, chłopaki i Paul.
- Zapomniałeś o mnie!- powiedziałam no bo też bym chciała zabić Hazze.
- Nie nie zapomniałem. Jakoś nie wiem czemu chciałabyś mnie za to zabić...- zaczął się usprawiedliwiać
- Bez powodu...- miałam dokończyć ale zadzwonił dzwonek i Malik złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę szkoły.
- Nie nie nie nie, ja tam nie idę- krzyczałam zapierając się nogami i łapiąc się Vicktori.
- O co chodzi! Alex puść moją marynarkę bo ją pognieciesz!- powiedziała waląc mnie po łapach
- On załatwił nam dwie godziny kozy!- krzyczałam starając się utrzymać tej marynarki.
- Potem ci opowie jak!- powiedział Malik nie wytrzymując biorąc mnie na ramiona. Znów wyglądałam jak Fiona na barkach Shreka. Kopałam go w brzuch ale jego to nie ruszało (no dobra starałam się kopać ale też się liczy)
- Zostaw mnie!
- Nie- byliśmy coraz bliżej wejścia do szkoły - nie masz już jak - powiedział stawiając mnie przed salą. Chciałam już sobie pójść ale akurat przyszła Pani Branson - nauczycielka od kozy. Słyszałam że czasem zasypia i można robić co się chce. Może ja wyjdę? Jak tylko zaśnie co jest mało prawdopodobne ponieważ nie wygląda na śpiącą. Kiedy otworzyła klasę dobiegła jeszcze dwójka dziewczyn i trójka chłopaków. Wszystkich znam, no w końcu ma się te znajomości.
- Alex? Pierwszy raz cię tu widzę..- powiedział, co jest zabawne mój imiennik - Alex.
- Ten Mulat mnie wkopał Alex.- powiedziałam przytulając chłopaka i całując go w policzek
- Och.. Tęskniłem za tym - powiedział chłopak ściskając mnie mocniej.
- Haha. Tak wiem. Jak można za mną nie tęsknić. - cała nasza czwórka (bo te dziewczyny się nie liczą) wpadła w śmiech. Mulat stał tak wgapiony w nas z tępą minom.
- A ten co się tak gapi? - spytał Matt
- Nie rozumie o co nam chodzi...- powiedziałam spoglądając na Zayn' a i pokazując mu ręką żeby usiadł w ławce. Kiedy już odszedł Alex i Matt w tym samym momencie spytali się
- To co idziesz dziś z nami na małą działkę?- ach tak... załamanie po zerwaniu z Zackiem
- Nie. Wiecie że z tym skończyłam. Nie pytajcie mnie więcej. Jasne?
- Tak jest sir!- powiedzieli i zasalutowali mi. Po tym wpadliśmy w śmiech i zorientowaliśmy się że baba właśnie zasnęła.
- No to co piwko czy wódka?- spytał Jack, mój trzeci zły kolega. Rzadko się odzywa... co dziwne bo na takiego nie wygląda.
- Wódka - powiedziałam biorąc torbę i zbierając się do wyjścia - Czekajcie!- powiedziałam przy drzwiach
- Co jeszcze?- spytali zdziwieni chłopacy
- Obecność- palnęłam się w twarz, podeszłam do biurka, zrobiłam co trzeba i podeszłam spowrotem do drzwi przy których o dziwo stał Malik.
- A ty tu czego?- spytałam Mulata
- No chyba nie myślałaś że pójdziesz na piwo beze mnie- powiedział i uśmiechnął się tym swoim aroganckim uśmieszkiem.
- Dobra nie chce mi się kłócić.- machnęłam na niego ręką i spytałam reszty - to co tam gdzie zawsze?
- Jasne. - powiedział Alex i dał wskoczyć mi na swoje plecy.
- Jak za dawnych czasów- zaśmiał się Alex i zaczął się kręcić w kółko.
- No nie do końca- powiedziałam przez śmiech
- Jak to?- spytał chłopak zatrzymując się w miejscu
- No bo wydoroślałeś. Nie jesteś jak dziecko.
- Dzięki ty też.... chyba
- Chyba wydoroślałam?
- Może?- zaczął się droczyć ze mną
- Może co?
- Co?
- Dobra zaraz ci przywalę. - powiedziałam a wtedy chłopak szybko zaczął biec. Kurczowo się go trzymałam ale i tak czułam że zaraz spadnę. Na szczęście mój imiennik się zatrzymał i żyje. To cud. A czemu się zatrzymał? Bo doszliśmy do mojego auta.
- O nie nie jedziesz ze mną!- powiedziałam zsiadając z mojego "rumaka"
- Czemu?- powiedział i zrobił słodką minkę psiaka. Cholera on mnie zna.
- No dobra. Malik jedziesz z tyłu. - powiedziałam wsiadając do auta. Ten jak jakiś posłusny piesek zrobił to co powiedziałam, wyciągnął telefon i zaczął coś stukać na klawiaturze. Jakie dziecko... Po chwili usłyszałam
- ALEX!
- Co kurwa?- powiedziałam razem z Alexem.
- Mówię do Alex Alex- spojrzeliśmy się na niego jak na debila.
- No do dziewczęcej Alex, przynajmniej mi się wydaje że dziewczęcej.- powiedział pod nosem ale i tak słyszałam.
- Co chcesz?- spytałam ruszając z tego nie szczęsnego parkingu szkolnego. Pomachałam na do widzenia do kamery.
- Bateria mi siadła. Daj swojego Iphona.
- Chyba cię rypie.- powiedziałam przyśpieszając na krajówkę.
- No chyba nie. Daj mi go bo będę ci całą drogę tak
- Dzieciak- powiedziałam dając mu telefon. Ten uśmiechnął się i za chwile uśmiech zszedł mu z buźki.
- Alex!
- Co znowu?- no ja z nim nie wytrzymam. Nawet zdania nie mogę zamienić z Alex' em.
- Masz blokadę!
- No inaczej bym ci nie dała.- jakie nie rozumne z niego dziecko.
- Foch- powiedział i się zamknął. Jak miło, na reście to zrobił. Mogłam od razu dać mu ten telefon.
- No to co damulko. Znów się zakładamy kto więcej wypije?
- No pewnie chłoptasiu, pewnie znów przegrasz- uśmiechnęłam się do niego szyderczo. Spojrzałam w lusterko, Malik przyglądał się nam i po chwili powiedział
- Też biorę udział w zawodach
- Ty? Pff proszę cię chłopak z boysbandu? Nie sądzę żebyś mnie pokonał- powiedział Alex. No to teraz się zacznie.
- Uważaj bo chłoptasiu. Myślisz że jeżeli śpiewam nie umiem pobić w piciu takiego chłoptasia jak ty?
- Eee tak
- Uspokójcie się bo i tak nie wygracie ze mną.. - powiedziałam bardzo pewna siebie a oni? Oni zaczęli się śmiać nie ubłagalnie. A to chamy.
- Co się śmiejecie? Zakład to zakład. Zobaczymy - powiedziałam podjeżdżając pod nasz ulubiony pub. To stara rudera na obrzeżach Londynu. Mały ceglany budynek, udekorowany w stylu lat 70. No wiecie taki tradycyjny pub. Kochałam tam chodzić z moimi przyjaciółmi kiedy zostałam porzucona.
- No dobra Zayn, to właśnie to nasze miejsce.
- Obskurne... takie w twoim stylu- powiedział zadowolony z siebie i wysiadł z auta. Jak ja go chce zabić.
- Nie przejmuj się nim damulko- powiedział Alex wychodząc z auta
- Dobra lwie!- zastanawiacie się czemu "lwie"? Odpowiedzieć jest prosta - Madagaskar. Ten film. Był tam król lew Alex. No i tak kiedyś byliśmy na tym w kinie i od tej pory zaczęłam tak na niego mówić. Wiem dziecinne ale zawsze się wściekał jak tak mówiłam. A teraz? Nic, żadnej reakcji. No ja się obrażę na niego.
Kiedy weszliśmy do poczuliśmy zapach fajek i spoconych gości. No można się przyzwyczaić po jakiś kilku godzinach, dniach lub miesiącach. Zależy od czasu przebywania tu. Po chwili dołączyli do nas Matt i Jack i mogliśmy zamówić kolejkę. Oczywiście ja jak to ja nie mogłam powstrzymać się przed ogłoszeniem naszych małych zawodów, które są tu bardzo popularne i ludzie to nagrywają pokazując ci jak się zachowywałeś. Pamiętam jak ktoś nagrał jak Matt i Jack podrywają barmana a ten stawia im arbuza i obydwoje zaczynają go całować. Potem zaczęli go gryźć i pluć w siebie tym. I tak w kółko. No jak to obejrzałam to prawie że się zsikałam ze śmiechu. Tam ci przez tydzień nie pojawiali się tu, bo się wstydzili. Wracając do tematu. Stanęłam na blacie i już wszyscy wiedzieli o co chodzi.
- Drodzy ludzie, będzie dziś tu małe zawody z piciem wódki. Jest ktoś chętny do kibicowania mi i tym... Hmm jak to ładnie ich nazwać.. Tym lamusom- pokazałam na chłopaków a wszyscy zaczęli gwizdać i robić takie "uuu". Zeszłam z gracją z blatu a na nim stały już trzy kieliszki wódki. Oczywiście barman napełniał już następne kieliszki....

--------------------------------------------------------------
No hej :D Ciężki tydzień za mną ale na reście PIĄTEK <3. Cieszycie się bo ja tak. No i macie rozdział... Mi się podoba ale liczę na wasze opinie. Taki trochę nudnawy ale liczę że fajny :D
Pozdrawiam Cassie xoxo

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 13 - "Wiązałam sznurówkę"

- Taa....znowu szkoła...- pomyślałam wstając dziś rano... No zgadnijcie o której... 5:59... Zajebiście, ludzie ja przez tych moich debili nie tylko mam zryty łeb i psychikę ale także metabolizm... czy jak to się tam nazywa. Dobra nie ważne... Wstałam, ogarnęłam się i skoro miałam trochę wolnego czasu, posprzątam w pokoju. Tak wiem ale na prawdę chce to zrobić. Mieszkamy tu dopiero 2 czy 3 dni a ja mam taki syf w pokoju że jeszcze dziwki a będzie burdel, a nie czekajcie... wystarczy że Zayn tu wejdzie... nie miłe ale no cóż taka już jestem. Nikt mnie nie zmieni. No dobra wracając do tematu, zaczynam sprzątać.. Hah jak śmiesznie to brzmi. No to do roboty.
Zobaczmy co my tu mamy... szpilki, conversy, vansy, jakieś bluzki, spodnie, trzy torby... No dużo tu tego. Spojrzałam na zegarek 6:30.... No długo mi to zajęło ale efekt jest nieziemski. Widać podłogę.... jedynie ale więcej nie chce mi się już sprzątać. Zaraz będzie wielki raban, bo wstaną wszyscy i kłótnie kto co je, kto zajmuje łazienkę, kto z kim jedzie. Chyba jednak polubię to wcześniejsze wstawania. Żadnych problemów. No dobra teraz śniadanie... Jak zwykle płatki z mlekiem. Wyciągnęłam mleko, miskę a po płatki zamierzałam sięgnąć teraz ale ktoś mnie wyprzedził
- Proszę kochanie - powiedział Zayn podając mi pudełko z płatkami
- Dziękuje...Czemu kochanie?- spytałam nasypując sobie cini minis
- Ćwiczę do dzisiejszego dnia. Jeśli pamiętasz to jesteśmy parą- a no tak... Fuck zapomniałam o tym. Widać za dobrze mi się spało.
- A no tak.. Zapomniałam mi...mi...miś....
- Miśku kurwa. Tak trudno to powiedzieć?- nie wiem po chuj ale się wkurzył... Dziwny jest
- No już nie bulwersuj się tak bo ci gacie pękną.- powiedziałam z pełną buzią a on zrobił facepalm' a.
- Na nic lepszego cię nie stać?- powiedział najwyraźniej załamany moją głupotą.
- Stać ale dla ciebie wysilać się nie będę.- on miał już coś mi odpowiedzieć kiedy nagle ktoś nam przerwał
- Dobra moje gołąbki... sorki że przeszkadzam ale czas do szkoły, więc jakbyście mogli... no jak tu ładnie to powiedzieć...RUSZCIE SWOJE DUPY!- była to Vicky trochę się śpieszyła. Dziś przesłuchania do drużyny tanecznej i zaciąga mnie i Lea tam. Uwierzcie mi że baardzo mi się nie chce ale ona mi żyć nie da jak nie pójdę. A nawet dobrze że tam idę, bo matmę i fizykę mam na tych godzinach. Szczerze pierwszy raz widzę jak śpieszy się do szkoły. Kiedyś to ja musiałam ją zwlekać z łóżka bo tej się dupy nie chciało ruszyć.. Dziwne nie prawda?
Zwlekłam się ze stołka, wzięłam komórkę, torbę i kluczyki do auta. Zayn sobie już poszedł za to przyszedł Harry... no i znów się zaczęło.
- No to jak piękna kochasz mnie?
- Nie.
- No co ty? Kłamiesz kochanie- jego mina bezcenna
- Nie.- już po prostu po każdym pytaniu odpowiadam nie
- Jaja sobie robisz?- przez jego minę chciało mi się śmiać
- Nie.- w sumie już go nie słuchałam
- Czy ty na wszystko odpowiadasz nie?- zaczął coś grzebać w kieszeniach i wyjął telefon. No nic nie podejrzewałam bo po co? Za głupi na sztuczki.
- Nie.
- Nie kochasz Zayn' a?
- Nie... Czekaj TAK.- dopiero po odpowiedzi zorientowałam się co to za pytanie
- Ha za późno!- powiedział Harold machając mi telefonem przed twarzą
- Harry coś ty zrobił?- byłam na niego wkurzona
- Nagrałem cię bejbe- powiedział zadowolony ze swojego czynu i zwiał. Znowu jakiś głupek nie wie że to nic nie da. Oj zemsta się szykuje.... Może zrobimy coś z jego lokami... albo z twarzą... o już wiem, popamięta mnie i to na dobre.
Zaczęłam biec za nim w stronę drzwi i zgadnijcie na kogo wpadłam. Niee nie na Zayn' a tylko na mojego kochanego braciszka. Przytulił mnie i zaczął mówić
- Oj Alex jak ja cię kocham..- zaczęłam się wyrywać ale to nic nie dawało
- Weź mnie zostaw.
- No ale ja cię kocham- już zrozumiałam
- Co dał Ci Harry za trzymanie mnie?
- 50 dolców do tego poznanie z jakimiś sexi laskami
- Dam ci 60 i...- cholera nie wiem co mu zaoferować. Nie zrobię moim znajomym takiego bólu poznania go.
- I?- zaczął się dopytywać mój wścibski braciszek
- I...- nerwowo zaczęłam myśleć ale nagle ktoś mnie uratował... no zgadnijcie kto to był? Nie nie Zayn.. chyba już wszystko dzieje się w okół niego... To była Vicky i zaczęła wrzeszczeć na Max' a.
- Kurwa zostaw ją bo jak ja ci zaraz...- nawet nie musiała kończyć zdania, on od razu mnie postawił i wyszedł na zewnątrz.
- Dzięki Vicky
- Nie ma za co a teraz rusz tą swoją dupę do auta albo będziesz przez nią mówić- uśmiechnęła się do mnie słodko i wskazała mi moje auto.
- Myślisz że się ciebie boje?
- Ja to wiem- no miała trochę racji
- Uczeń przerósł mistrza - powiedziałam i udałam że ocieram sobie łzę z oka a następnie ją przytuliłam. Ona go odwzajemniła, odwróciła mnie i kopnęła w dupę.
- A teraz ruchy i jedziemy!- zamknęła drzwi i poszła za mną. Zobaczyłam, że sznurówka mi się rozwiązała więc przystanęłam i zaczęłam ją wiązać. I co? Po chwili leżałam gębą na ziemi z bolącym tyłkiem i słyszałam śmiechy moim przyjaciół i brata i Victorie mówiącą
- Ja nie chciałam, przepraszam a teraz rusz dupę.- po tych słowach nie wytrzymałam wstałam, otrzepałam się i wskoczyłam Vice na plecy. Ta zaczęła się obracać w kółko jakby goniła swój własny ogon.
- Alex zejdź błagam!! Już nigdy tak nie zrobię ale zejdź ze mnie!
- Obiecaj - przeciągałam bo ta zabawa mi się bardzo podobała. Tak to bym już zeszła ale jest zbyt fajnie. I jeszcze okazja zobaczenia jej wkurzonej po tym jak się spóźni na te tańce...Bezcenne.
- Obiecuje a teraz złaź!- no dobra dam jej już spokój. Zeszłam z niej, podniosłam torebkę i weszłam do samochodu w którym siedział już Malik, Styles, Horan i Lea. Jeśli dobrze umiem liczyć to dla Smith nie ma już miejsca. Ale jej to chyba nie przeszkadza. Pokazała mi język i wsiadła do porshaka Tomilsona. Odpowiedziałam jej miłym, słodkim środkowym palcem i wsiadłam do auta.
- Ładna gleba kochanie- powiedział Styles z Malikiem a Lea walnęła Harolda w głowę.
- Należało ci się- powiedziałam do Harrego ruszając.
- O co poszło?- spytał mój "chłopak" od siedmiu boleści
- Wiązałam sznurówkę- powiedziałam pod nosem
- Co?- spytali sie wszyscy jak jakiś chórek
- Wiązałam sznurówkę- powiedziałam torchę głośniej ale te głuchoty też nie usłyszały
- CO!?
- Wiązałam sznurówkę!- wydarłam się na cały samochód a ci zaczęli się śmiać. Jakie szczęście że mamy blisko do szkoły. Kiedy tylko zaparkowałam na parkingu Niall wystrzelił jak z armaty i tyle go widzieliśmy. Pewnie umówił się z Vanessą. To dziwne.. W ogóle jej nie znam a lubię. Może dlatego że zabiera mi jednego z tych debili? Tak pewnie dlatego. Wysiadłam z auta i tego żałowałam. Tona reporterów zaczęła pstrykać mi zdjęcia. Cholera... pieprzone hieny. Zayn szybko zareagował, podszedł do mnie, przytulił mnie i zabrał mnie z tego całego szaleństwa. Kiedy tylko weszliśmy do szkoły było to samo. Tylko że uczniowie to robili. Co im nagle się zmieniło?
W tym całym tłumie zobaczyłam Lexi i Zack' a nie zadowolonych z tego że to ja jestem w centrum uwagi a nie oni. Jakieś iskierki wygranej i poczucia lepszości kazały mi zrobić coś co mi i jemu powinno się spodobać. Pocałowałam Zayn' a.. Ten z początku nie wiedział co zrobić ale po chwili odwzajemnił pocałunek i byliśmy tylko my. Nikogo więcej w okół nas nie było. No przynajmniej tak mi się zdawało. Jeżeli to oznacza miłość to chyba jestem zakochana od siedmiu boleści. Kiedy oderwaliśmy się od siebie słyszeliśmy głośne piski i klaskanie w dłonie. Zadzwonił dzwonek i w jednym momencie nikogo nie było. Oderwałam się od Zayn' a i poszłam w swoją stronę.

                                                                        ***
Nastała trzecia lekcja... lekcja tańca przez którą boli mnie dupa. Kiedy tylko przebrana weszłam na salę czekały na mnie już Vicky, Lea. Oprócz nas były jeszcze jakieś dziewczyny. Bodajże nazywają się Darcy, Harley, Jessica, Jessy, Sam i Nicole. A tej dziewczyny nie znam. Oliwkowa karnacja, piękne brązowe, kręcone włosy. Miły i uprzejmy uśmiech. Po prostu piękna jest ta dziewczyna. Nie możliwe żeby była instruktorką jest za młoda, może to jakaś nowa dziewczyna w szkole. Po jakiś 5 minutach kiedy nikt nie przychodził dziewczyna w kręconych włosach powiedziała
- Zaczynamy. Dobra... Emm... No to nazywam się Danielle i wasz dyrektor wynajął mnie do prowadzenia drużyny chillriderek.- po tych słowach spojrzałam morderczym wzrokiem na Victorie. ona się tylko do mnie słabo uśmiechnęłam. Nie pozostało mi nic innego jak wzięcie torby i wyjście z sali. Kiedy byłam już przy drzwiach instruktorka zatrzymała mnie słowami
- A ty gdzie się wybierasz?
- Sorry ale mnie jakoś nie kręci machanie pomponami i krzyczenie "Do boju!! Jej"- powiedziałam to ostatnie ze słodkim głosikiem.
- Ale nie ma żadnych wypisów. Przykro mi a teraz rusz się tu i zaczynamy trening.- powiedziała dziewczyna
- Trening? Krzyczenie i machanie pomponami. Ale mi trening- stanęłam na przeciwko dziewczyny i skrzyżowałam ręce na piersiach. Ona odwróciła się do mnie i powiedziała
- To może zostań i przekonaj się jak wygląda nasz trening, ale weź w nim udział...- no cóż zostanę i zobaczę ten morderczy trening...

                                                                        ***
Wszystkie padłyśmy na podłogę po 2 godzinach treningu. No dobra zwracam jej honor. Jednak ten trening jest morderczy. Mam dość..A ta cała Danielle stoi sobie mało zmachana i mówi do nas
- No na dziś koniec, możecie już iść. Alex zostań na chwile ze mną- powiedziała dziewczyna kiedy wychodziłam już z sali. Nawet nie można w sumie nazwać tego wychodzeniem. Raczej wywlekaniem swoich zwłok z sali.
- Co chcesz?
- No i co nadal uważasz że to nie jest sport?
- Nie no może trochę się przekonałam. - nie lubię nie mieć racji
- No to super. Czyli z nami zostajesz?
- Tak jasne. Mogę już iść?
- Tak oczywiście.- powiedziała i wróciła do pakowania się. Wywlokłam moje ciało do szatni, wzięłam orzeźwiający i czyszczący prysznic i ubrałam się. Wywlokłam moje zwłoki z szatni poszłam na lunch. Aleluja! Jeść. Wzięłam tace pełną naleśników i truskawek i usiadłam do mojego stolika razem z Vick i Lea. Co prawda nie odzywałam się od początku treningu do żadnej z nich bo mnie wciągnęły w ten szajs ale nie chce siedzieć sama z Simonem Pollem. Kujon i brzydal po prostu fuuj. Po chwili dołączyła cała banda, mój brat i Vanessa. Czas miło nam upłynął na gadaniu, walenia Niall' a po łapach za podbieranie mi naleśników, zdjęciach przez innych i słuchaniu muzyki. Zadzwonił dzwonek i zaczął się prawdziwy chaos. A co ja robiłam. Siedziałam i czekałam aż oni wyjdą. kiedy wszyscy już wyszli ja na spokojnie zabrałam torbę, odstawiłam tacę i wyszłam ze stołówki. Na spokojnie szłam pustym korytarzem do sali biologicznej. Wiem że ona i tak się spóźni. Co dziennie płacze w kiblu bo ją mąż zostawił dla dwa razy młodszej i dwa razy chudszej kobiety. Kiedy weszłam do sali podgwizdując ona już tam siedziała. Cholera mam przesrane
- Witam panno Jonson. Jakieś wytłumaczenie?- zaczęła profesorka...Już miałam coś powiedzieć kiedy Malik wstał z krzesła i powiedział
- To moja wina proszę pani. Kazałem jej pójść za mnie do dyrektora po..- zaczęłam mu pokazywać żeby się zamknął ale ten dalej brnął w swoje - po to żeby załatwiła nam salę na piątkowy występ.- wypalił coś beznadziejnego i był z siebie dumny.
- Dobrze. Sprawdzimy to- powiedziała wyjmując komórkę z kieszeni spodni i wybierając numer. Pokazałam Malikowi facka i szpenełam
- To żeś teraz spieprzył sprawę.
- Co jest?
- Mamy kozę, po szkole. Przez ciebie.
- Panna Jonson ma rację. Właśnie załatwiłeś Wam dwie godziny kozy
- Ale czemu ja też mam mieć karę? To on to wymyślił!
- Trudno, Proszę podziękować Pani chłopakowi i zająć miejsce- spiorunowałam Malika wzrokiem i zajęłam miejsce....

----------------------------------------------------------------------
Ach mam wenę :D
Nowy rozdział i o dziwo mi się podoba :D Miłej lektury. Dziękuje Vicky która mnie poganiała (Dzięki Piękna!) I Madzi która mnie zmuszała słodząc mi że kocha jak pisze. Liczę na opinie
Cassie xoxo

czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 12 - "Chwila stop! Kiedy niby..."

Patrzył się na mnie osłupiały i spytał
- Coś ty ćpała?
- Zayn... Ale ja mówię serio ćwoku!- powiedziałam jeszcze ze spokojem w głosie.
- Taa jasne.. a ja święty jestem.- powiedział, wstał i zaczął przewalać wszystkie lampy, poduszki i tym podobne. Teraz to ja się podniosłam i usiadłam na kanapie która cudem jeszcze żyła,
- Zayn co ty odpierdalasz?
- Gdzie są kamery? Ha?! Chcecie ze mnie głupka zrobić? Bardzo śmieszne. Uśmiałem się.- zaczął przeglądać telewizor od góry do dołu. Podeszłam do niego i odwróciłam go do siebie przodem i pocałowałam. Odwzajemnił to
- Dobra po tym to ci wierze- powiedział i zaczął mnie całować jeszcze bardziej namiętnie niż zwykle. Przyłożył mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Podniósł mnie by mieć lepszy dostęp do mojej szyi. Kiedy delikatnie zaczął muskać moją skórę na szyi, ja zdejmowałam a raczej próbowałam zdjąć mu bluzkę. Po kilku próbach udało mi się to, z czego byłam baardzo dumna. Zayn zaczął iść ze mną po schodach cały czas mnie całując. Czułam jak jego kolega napręża się coraz mocniej. Kiedy otworzył drzwi jego pokój wyglądał jeszcze gorzej nisz jak tu byłam po raz pierwszy i ostatni. Na ścianach były jakieś rysunki, w powietrzu dym papierosowy i wszędzie jakieś kondomy. Kiedy Zayn dosłownie rzucił mnie na łóżko ja wstałam i powiedziałam
- Ja się tu kochać nie będę. Jakiś syf nie pokój- chłopakowi gęba aż opadła prawie do podłogi. Teraz dopiero zauważyłam jak wygląda. Kondom w ręku, spodnie opuszczone do kostek a koszula rozpięta i prawie zrzucona z jego torsu.
- To chodźmy do ciebie- powiedział po chwili namysłu z iskrą w oczach.
- Nie. Już nie chce - powiedziałam i wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Poszłam do siebie i przebrałam się w coś luźnego. Weszłam na facebook' a i twittera i co zobaczyłam? Na tablicy miałam mnóstwo postów typu "Szczęścia życzę", "Na reście znów będziesz szczęśliwa" Nie rozumiałam o co chodzi. W końcu napisała do mnie Vicky
V: Hej...
A: Hej, o co chodzi z tymi postami. Wiesz?
V: No właśnie wiem... jest tu taka mała afera o to....
A: Gadaj co wiesz!
V: Jedna ze sióstr Zayn' a napisała do jakiejś plotkarskiej strony że jesteście razem. Wysłała jakieś zdjęcie twoje zrobione na kolacji i teraz wszyscy o tym trąbią...
Po tym trzasnęłam moim laptopem tak że nie jestem pewna czy będzie działać.Postanowiłam wyjaśnić to z Zayn' em. Kiedy otworzyłam drzwi w nich stał już Malik.
- Kurwa...- powiedzieliśmy razem
- To wszystko twoja wina!- zaczęłam
- Moja?
- Tak twoja! Musiałeś kłamać rodzince?
- A co miałem powiedzieć!? Że nie mam dziewczyny, tak tylko jakaś ładna dziewczyna przyszła ze mną dla towarzystwa?
- TAK! Albo chociaż że jestem twoją przyjaciółką! Ale nie dziewczyną! Teraz mój laptop nie żyje, moja popularność zmaleje.
- Kurwa a co mnie.... Czekaj co? Jak to twój laptop nie żyje- Malik zaczął się krztusić śmiechem.
- No normalnie... złość + ja = nie żywy laptop. - po tym zdaniu Mulat zaczął się śmiać nie ubłagalnie. Krztusił się i nie mógł nic powiedzieć.
- Pieprz się!- powiedziałam i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam co jest w środku. Hmm zobaczmy... jakieś serki, truskawki, lody, nutella, naleśniki... chwila chwila... nutella i naleśniki! Mniam mam co jeść.. Kiedy w reście wyjęłam moją kolację wpadłam na Zayn' a i co? I moja kolacja leżała na ziemi a szkło od nutelli prawie wbiło mi się w nogę.
- Zayn Kurwa moja kolacja!!! Zlizuj to z podłogi i rób mi nowe.- po tych słowach on pokiwał głową a ja wyszłam z kuchni. Po jakiś 20 minutach czekania w jadalni dostałam moją upragnioną kolację. Chłopak podał mi talerz z 5 naleśnikami i usiadł przede mną ciągle głupio się uśmiechając. Ale on to ma tak zawsze. Pierwszy kęs on zaczyna się śmiać, drugi kęs słychać go na całą okolicę, trzeci kęs a ten zwalił się z krzesła.
- ZAYN! O co ci kurwa chodzi?
- Bo... hahah... Ja.... hahaha... Zrobiłem... hahah
- Wysłów się!
- Naleśniki z podłogi.... hahahahahhaha- po tych słowach resztke z buzi wyplułam na niego.
- Debil kurwa, debil, fuj fuj fuj.- zaczęłam wycierać język o koszulkę.
- Też cię lubię- powiedział kiedy przestał się śmiać.
- No to masz problem bo ja nadal cię nie lubię- powiedziałam i pokazałam mu język. Ten podszedł do mnie i  mnie przytulił. Typowe....
- Zayn ogarnij się!
- Ale Alex pamiętasz mówiłem Ci że cię kocham i to prawda.
- Ale ja cię nie kocham. Ogarnij się w reście!- powiedziałam i odeszłam od niego.
- Dobry żart Alex, nie nabiorę się znowu. - założył ręce na piersi i przybrał poważny wyraz twarzy. Tak poważny że aż mi się śmiać chciało.
- To nie żart, zrozum to. Taka jest prawda, przykra ale jest.
- Nie... Alex przyznałaś się dzisiaj całując mnie.
- Kłamałam.- coś wymyśliłam na poczekaniu, przecież nie może znać prawdy
- Teraz na pewno tak - śmie mi zaprzeczać
- Ej dobra nie spinaj dupy i tak  teraz musimy być razem bo i mnie i ciebie zniszczą jak tak nie będzie- zmieniałam dość zręcznie temat.
- Ta masz...- nagle Zay przerwał i nie usłyszałam upragnionych słów "Masz rację" Będę płakać
- Zayn co mówiłeś?- spytałam z nadzieją że dokończy
- Cicho nie słyszysz że ktoś jest w domu albo w ogrodzie?
- Nie. Ja się nie przejmuję takimi sprawami.- powiedziałam i usiadłam z powrotem na krześle od stołu. Ten zaczął się skradać jak jakiś facet z FBI. No za bardzo mu to nie wychodziło ale na jego dupę można było się popatrzeć... Znaczy nie... nie można było... znaczy tak ale nie... O matko lepiej przestanę o tym.
Kiedy ten dekl się skradał ja po prostu wstałam i podeszłam do drzwi tarasowych, otworzyłam je i powiedziałam
- Widzisz? Nikogo nie ma. Twoja chora, zboczona i irytująca wyobraźnia to sobie wymyś....- nie zdążyłam dokończyć zdania bo coś lub ktoś pociągnął mnie do tyłu za bluzkę. Cholera.
- Kurwa czy ja ją zawsze muszę ratować?- usłyszałam wkurzony, zmieszany i poirytowany głos Zayn' a ale na pewno nie zmartwiony.. Jak się wydostanę to mu przywalę
- Kim kolwiek jesteś. PUŚĆ MNIE!- krzyknęłam do osoby która mnie ciągnęła już po ziemi za nogę. Ja nie wiem jak ona/on to zrobił/a.
- Oj nie Alex. Prześpisz się ze mną czy tego chcesz czy nie.- od razu rozpoznałam ten głos.
- Kurwa Tom ogarnij się i mnie zostaw.
- Nie ma mowy, zrobiłaś to z tym mulatem to zrobisz to też ze mną
- Chwila stop! Kiedy niby zrobiłam to z mulatem?- ten zatrzymał się ale nadal mnie trzymał.
- No już ze 4 razy z tego co mi mówił....- powiedział a ja myślałam że zaraz wybuchnę
- Mam pytanie? Puścisz mnie a zgwałcisz kiedy indziej? Proszę mam do załatwienia jedną sprawę.
- Dobra niech ci będzie.- powiedział i puścił. Czasem faceci są durni. Przywaliłam mu w buźkę a ten runął na ziemię. Kiedy w reście Zayn tu dobiegł - zastanawia mnie czemu tak długo - był zaskoczony że nic mi nie jest i że mój gwałciciel leży nie przytomny na ziemi zamiast mnie.
- Co Zayn dziwisz się że nie leże zgwałcona? Pewnie byś skorzystał po raz... hmm... 5?- chłopak zorientował się i zaczął uciekać. Głupek nie wie że nic mu to nie da? Pobiegłam za nim i co? Chłopak trafił w drzwi tarasowe upadając na ziemie. Pewnie je zamknął i nie pamiętał. Usiadłam na nim i sobie siedziałam. Nie powiem całkiem wygodny on jest.
- Alex ja nie chciałem. Tak jakoś mi się to wymsknęło.
- Taa jasne a ja kocham Hazze.
- Na serio? Dzięki kochana!- powiedział męski głos i ktoś mnie objął
- Harry kurwa nie strasz!
- Co wy tu robicie?- spytała Vicky patrząc na naszą pozę. Od razu zeszłam z niego i powiedziałam
- Raczej to ja powinnam się o to zapytać. - wstałam i patrzyłam jej prawie w oczy. No w końcu ona miała szpilki a ja nie.
- Po tym jak Ci napisałam o tym, chłopaki zaczęli się bać że będą tylko we 4 w zespole więc zamówiliśmy taxi no i jesteśmy.
- Jezu.. jakie z was debile... nic bym mu nie zrobiła... chyba...
- Wiemy że byś to zrobiła więc nie kłam- powiedział Liam
- Co Wy macie z tym kłamaniem?- powiedziałam zasmucona. Nagle zobaczyłam Niall' a z naleśnikiem w ręku.
- Niall skąd masz tego naleśnika?
- Leżał na talerzu na stole w jadalni- powiedział blondynek z pełną buzią a ja z Zaynem zaczęliśmy się śmiać. Nikt nie rozumiał o co chodzi a Niall bojąc się o zdrowie wyrzucił gdzieś tego naleśnika. Mądry wybór.
Lea i Vicky machnęły rękami i powiedziały
- Widzicie nie było trzeba się martwić.
- Ja idę spać nie wiem jak wy. - powiedział Lou i poszedł. A w jego ślady ruszyli Niall, Vicky i Lea. Zostaliśmy tylko ja, Zayn i Harry... To ja chyba też wybiorę się do pokoju.
- To co kochanie na serio mnie kochasz?- powiedzieli równocześnie
- Nie. Harry ty masz dziewczynę, Zayn ty nigdy nie będziesz miał dziewczyny. A teraz dobranoc i papa.- Powiedziałam i ruszyłam don pokoju stali tam zdziwieni i nagle usłyszałam
- Czyli mnie kochasz ale nie chcesz tego powiedzieć! Ha!!!- boże Harry powinien się leczyć... Takie to życie z nimi....

-----------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem miałam dodać w weekend ale nie miałam czasu na dokończenie go :C Wybaczcie. Mam nadzieje że wam się spodoba. Proszę o każdą opinię. Miłej lektury
Cassie xoxo