czwartek, 25 października 2012

Wiadomość :D

Heej :D
Prowadzę razem z przyjaciółką nowy blog. :D http://wewillbeforeveryonug.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam :D A pro po rozdziału. Obiecuje że dodam go w sobotę lub w niedziele.
Cassie xoxo

sobota, 20 października 2012

Rozdział 11 - "To nie może być prawda!"

Szłam bez celu, prosto przed siebie. Nie ma to jak iść po mieście którego się nie zna, nie odbierać telefonu i nie mieć żadnej ciepłej bluzy, która by Cię rozgrzała.... Tak czasem mój umysł za dobrze nie myśli. Szczególnie rano, po południu i wieczorem.... Hmm czyżby to był cały dzień? Dobra kogo ja oszukuje - tak jest i tyle. Przysiadłam na krawężniku i przyszedł mi pewien pomysł do głowy... Czyli jest jeszcze dla mojego mózgu nadzieja. Ciesze się

<Zayn>
Stałem tam jak głupi. Wryty i nic nie zrobiłem. Dlaczego... Pewnie teraz siedzi gdzieś lub idzie i nie wie gdzie. Cholera. Po tym jak Alex wybiegła, wbiegła Vicky razem z Louisem. Patrzyła na mnie a Lou dał mi w twarz... Dość mocno... Zasłużyłem.
- Zayn coś ty znowu zrobił? Nie wystarczyło Ci że po tym wszystkim nadal Cię lubi a nawet więcej? Musiałeś to ciołku spieprzyć?- i też przywaliła mi z liścia...
- Dzięki Victoria zasłużyłem...- powiedziałem sarkastycznie i masowałem policzek
- No wiem. Jedź jej kurwa szukaj a my zostaniemy tu przez jedną noc, Liam już to załatwia.. - podała mi kluczyki i wypchnęła przed drzwi wejściowe. Chyba nie pozostało mi nic innego jak poszukać jej. Tylko gdzie ona jest.

<Alex>
- Na reście jesteś- powiedziałam wsiadając do auta.. Mojego auta.
- Szukałem zapasowych kluczyków. Ja tam nie wiem jak ty to robisz ale z 30 minut mi to zajęło. Kiepsko tłumaczysz.- powiedział Tom i pokazał mi język.
- No nawigacją GPS nie jestem. Bardzo przepraszam Panie...
- Panie...
- Pierwszy raz nie wiem jak dokończyć ripostę- cholera.. przy Zacku też tak miałam, może to i dobrze.
- Hah.. zagiąłem Cię. Jestem z siebie dumny.- powiedział odjeżdżając.
- Nie ciesz się tak.- powiedziałam wkładając słuchawki do uszów. Puściłam Metallica "Nothing Else Matters" Nie wiem czemu jakoś tak mnie naszło. Po jakimś trzecim razie znudziło mi się, więc zdjęłam je i popatrzyłam na Tom'a. Nic nie mówił więc znów je założyłam i po chwili znów zdjęłam. Tak powtórzyłam to z chyba 10 razy w końcu Tom nie wytrzymał i spytał
- Co ty kurwa odwalasz?
- Nudzi mi się! Wymyśl coś!!- chociaż byliśmy już blisko mojego domu ja nie chciałam tam wracać.
- Wiedziałem, że tak będzie.- powiedział i skręcił gdzieś. Nigdy nie widziałam tego hotelu
- Ty też mnie porywasz?- spytałam, nie powiem trochę się bałam
- Nie. Zabieram Cię na randkę.- jego uśmiech się powiększył a moje oczy się powiększyły. Szczerze czekałam na to od dawna. Jednak coś mnie nie po koiło. Nie wiem czemu więc wymyśliłam jakąś banalną wymówkę
- Ale nie jestem odpowiednio ubrana jak na taki hotel.- popatrzył na mnie jak na debila
- Zadbałem o to. Ciuchy masz w bagażniku. - kurwa... ma wspólną cechę z Harrym. Może sukienka będzie brzydka? Nie no to mało prawdopodobne patrząc na jego ubrania.
- A co z włosami? Nie pójdę tak!- już lepsza wymówka ale nadal nie za bardzo dobra
- W hotelu jest fryzjer.. jeszcze jakieś wymówki?- cholera przejrzał mnie.
- Nie nie... Dobra zgadzam się. - akurat zaparkowaliśmy przed hotelem. Wysiadłam i akurat zabrała mnie jakaś pani. Poszłyśmy do salonu zrobiła mi fryzurę, potem doniesiono sukienkę. Wszystko działo się tak szybko...
Stałam po środku korytarza, ubrana i umalowana na bóstwo. Przejrzałam się w lustrze, które było na środku ściany pomalowanej na czerwono. Lustro zdobione było złotymi kręciołkami. Moje włosy były rozpuszczone z lekkimi lokami. Przeglądałam się tak jeszcze chwilę gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu i obrócił mnie w jego stronę. Po tym delikatnie pocałował mnie w usta. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Tom’ a. Uśmiechał się do mnie z grymasem i romantyzmem. Podobało mi się to mimo, że to było dziwne po tak krótkiej  znajomości. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na salę restauracyjną. Po mile spędzonej kolacji zostaliśmy zaprowadzeni do limuzyny. Ciekawe gdzie podział się mój samochód... Bardzo chciałabym żeby nic mu nie było. Tom widząc moje zakłopotanie powiedział
- Spokojnie twój samochód jest w domu
- Skąd wiedziałeś?- spytałam a ten nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Dalej nie zadawałam już pytań.
 Samochód jechał kilkanaście minut i zatrzymał się przy parku. Tomy wysiadł i podał mi rękę. Chwyciłam się jej i wysiadłam. On przyciągnął mnie do siebie i złożył pocałunek na mojej szyi. Szliśmy przez park trzymając się w objęciach gdy nagle chłopak wziął mnie na ręce i zakręciliśmy się w koło. Było przyjemnie i romantycznie. Kiedy odstawił mnie na ziemię zdjęłam buty, wzięłam go za rękę i zaczęłam z nim biec. Kiedy dotarliśmy pod mój nowy dom namiętnie mnie pocałował. Drzwi otworzył Malik. Był wkurzony i zaskoczony. Walnął Tom’ a w gębe a mnie wciągnął do środka…
- Co ty Malik odwalasz?- krzyczałam na niego na cały dom. To nie może być prawda! Mój sen się sprawdza! On mnie puścił ale stanął przy drzwiach i nie pozwalał wyjść. Zaczęłam go walić pięściami bo brzuchy, ramionach a nawet kopać po nogach. To nic nie dawało.
- Wypuść mnie!!! Zayn do cholery jasnej wypuść mnie bo..
- Bo?- spytał nie ukrywając złości.
- Bo nie wiem ale mnie wypuść! Czemu to zrobiłeś?
- Bo wiem że by się skrzywdził! Znam go jasne? Nie chce żebyś potem cierpiała- po tych słowach przestałam na niego krzyczeć, przestałam wszystko... po prostu opadłam pod ścianą na podłogę
- Alex chciałem Ci powiedzieć ale jakoś nie było okazji..
- Ja się z nim całowałam...- wydukałam z siebie a Zayn mnie podniósł i przytulił. Trwaliśmy tak chwile aż zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z objęć Zayn' a i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam a w nich stał Tom cały wkurzony i zaczął mówić do Zayn' a
- Ty dupku! Mówiłeś że tym razem też mi nie przeszkodzisz, Kłamczuch pieprzony. Przyznaj sam chcesz ja wyruchać.
- Chwila co?- byłam tak oszołomiona że nie wiedziałam co robię. Moje kolano powędrowało w jego kroczę  a potem mój łokieć w jego kręgosłup. Spokojnie nic mu nie będzie. Zaledwie będzie go tylko mocno bolało. Zatrzasnęłam mu drzwi i rzuciłam się w ramiona Zayn' a. Ten wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Usiadł i położył mnie sobie na kolanach. I zaczął opowiadać
- Znam go od bardzo dawna. Chłopak zaliczał wszystkie dziewczyny które wpadły mu w oko. Był dla nich przyjacielem, potem zapraszał je na kolacje, seks i znikał z ich życia na zawsze. Miałem Ci powiedzieć ale jakoś tak nie było kiedy.- łzy zaczęły same płynąć mi z oczy. Malik przytulił mnie mocniej i całował w głowę. Odwróciłam głowę do jego twarzy i pocałowałam go. Tak! Ja pocałowałam go a nie na odwrót. Trwaliśmy tak dość długo aż Zayn mnie odepchnął i powiedział
- Nie całuj mnie bo nie chce żeby doszło do czegoś więcej
- Ale Zayn.... ja cię kocham i tego pragnę..

------------------------------------------------------------------------
No hej <3
Wiem wiem krótki ale za to dużo akcji nie spodziewane momenty i nie za dobry ale trudno. mam nadzieje że sie spodoba
Cassie oxox

niedziela, 14 października 2012

Do SPAMISTÓW

Bardzo proszę nie spamować mi w komentarzach swoimi blogami. jak już to oceńcie mi post i może wtedy możecie. To nie jest miłe jak taka nadzieja na nowy komentarz a tu jakiś SPAM. :P Z góry dziękuje
Cassie

Rozdział 10 - "Jesteś pewna że to przeze mnie?"

Po jakiś pięciu minutach zrozumiałam, że przecież mogę rozwiązać sobie opaskę… Geniusz ze mnie… No nic. Kiedy to już uczyniłam zrobiłam to samo z opaskami dziewczyn. Kiedy przyzwyczaiłyśmy się do światła zobaczyłam że możemy zobaczyć kto nas porwał. Kiedy wstałyśmy nasi porywacze musieli to zauważyć i zahamowali. Co nie wyszło nam za dobre, ponieważ wywaliłyśmy się na podłogę auta. Auć…. But Vicky wbił mi się w żebro. Coś czuję że będzie siniak… no nic o tym później… Zauważyłam że za dużo rzeczy odkładam na później… ale cóż taka już jestem. Jak się komuś nie podoba to ma problem. Nie zmienię się dla jednej osoby. Po moim małym dumaniu usłyszałyśmy jakieś krzyki, trzaskanie drzwiami i otwieranie drzwi. Oślepiło nas słońce, piękne słońce tyle że moje oczy się od tego odzwyczaiły i piekły mnie
- Zamknijcie drzwi!- krzyknęłam no bo co miałam zrobić? Lea leżała na mnie tym swoim cielskiem a nie mogłam nic zrobić bo każdy najmniejszy ruch oznaczał mocniej wbity obcas. Życie bywa okrutne… Mówiłam już? Jak nie to właśnie mówię. Dobra nie ważnie. Oczywiście nie zamknęli tych drzwi ale na szczęście oczy mi się już przyzwyczaiły.. Niestety nadal nie widziałam twarzy naszych porywaczy. Ktoś zdjął ze mnie Lea podniósł mnie a następnie pomogli Victorii. Trzymali mnie, to był ten sam chłopak co wcześniej. Rozejrzałam się wkoło. Małe miasto, domy i bloki, niektóre zniszczone a niektóre nie. Zawiał lekki wiatr i poczułam perfumy i smród papierosów… Kurwa ja ich zamorduje
- ZAYN PUSZCZAJ MNIE!- krzyknęłam do mojego „porywacza”
- Nie jestem Zayn!- debil powiedział swoim głosem
- Serio? To jak wytłumaczysz smród papierosów i że masz taki sam głos?- spojrzałam na resztę chłopaków. Wszyscy zrobili facepalm’a a Vicky i Lea były złe.
- Kurwa jakie z Was ciule!- krzyknęła Vicky zła jak cholera. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam.- Normalnie nie mogliście nas poprosić żebyśmy z Wami pojechały gdzieś? Co to za pomysł porywania nas? Co? Alex zaczyna mieć rację!! Jesteście debilami!!- wow…. Zatkało mnie nie powiem…. Wszyscy staliśmy jak sparaliżowani i patrzyliśmy się na nią. Ona się trochę uspokoiła i popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem żebym coś powiedziała.
- Dobra dekle zgaduje że to robota Zayn’ a, więc Zayn… Czemu do kurwy nędznej nas porwałeś?
- Teraz się zacznie- stwierdził Niall i usiadł na ziemi. Reszta poszła w jego ślady. No to się rozkręcimy.
- No bo tak mi się podobało! A co pojechałabyś gdybym Cię poprosił?
- Może! Wiesz co to słowa? Jak tak to super! Gratuluje.
- Kurde! Czy ty zawsze musisz być taka wredna?
- No jasne dla ciebie oczywiście że tak.
- Boże chciałem Cię wziąć na kolację z moją rodziną ale…
- Ale?
- Ale byś się nie zgodziła bo….
- Bo… - zaczął mnie wkurzać
- Teraz będzie jazda- powiedział Harry z zacieszem na gębie.
- Bo powiedziałem im że jesteś moją dziewczyną…- gęba mi się odtworzyła tak samo jak dziewczyną
- Po pierwsze… Co kurwa?! Po drugie… dobra zgadzam się- sama w sumie nie wierze co mówię. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze zdziwieniem.
- No co? Może i mnie wkurza ale skoro powiedział to rodzinie.. I ją okłamał- skierowałam to bardziej  do Zayn’ a- to cóż mogę zrobić. A tak a pro po… Bo widzę że wy jesteście ubrani do sytuacji. A my? Jesteśmy w szkolnych strojach. Nie zbytnio się nadają do kolacji… takiej uroczystej. No wiecie….
Harry aż się poderwał i powiedział
- Zadbałem o to. – otworzył te drzwi od samochodu z których nas wyciągnęli. Były tam piękne stroje dla naszej trójki. Wow… Harry rzeczywiście ma dobry gust.
- A przepraszam gdzie my się mamy przebrać?- powiedziała Lea
- No właśnie no chyba nie przy Was…. Jesteście nie wyrzytkami seksualnymi i co by to było? Napadli byście nas- dopowiedziała Vicky a ja pokiwałam tylko głową.
- Jesteście w Badford ktoś może Was nawet zgwałcić jak nie będziecie się przebierać- powiedział Zayn a my zaczęłyśmy się chichrać. Zaczęli się na nas gapić jak na debili.
- Z czego wy się tak śmiejecie?- spytał Niall
- Bo on pochodzi stąd i wiemy czemu jest nie wyżyty.- powiedziałyśmy a oni do nas dołączyli. Tylko Zayn stał nie wzruszony. No nic widać nie zna humoru. Dobra wzięłyśmy ciuchy i poszłyśmy się przebrać. Kiedy już to uczyniłyśmy ja, Vicky i Lea poszłyśmy się umalować do jakiegoś baru. No nawet ładny jak na taki budynek… Kilka chłopaków zaczęło na nas gwizdać nie przeszkadzało nam to. Weszłyśmy do łazienki, zero dziewcząt, tylko my. Dziewczyny wyszły wcześniej… mi dłużej zajmuje ukrycie wszystkich niedoskonałości.  Kiedy nareszcie skończyłam, poprawiłam jeszcze włosy i wyszłam. Pech chciał że trafiłam na jakiś dwóch osiłków. Cholera… Na nic mi się nie przyda moja umiejętność kopania ludzi żeby bolało. Za duzi i za silni.
- No hej mała- powiedział jeden z nich
- Mała to jest twoja pała- będą kłopoty ale cóż nie umiem się powtrzymać
- Oj spokojnie… Przekonasz się dziś jaka jest moja pała- powiedział i wziął mnie na ramiona. Pamiętać Shreka jak niósł Fionę? No to tak właśnie wyglądaliśmy….
- Puść mnie wielkoludzie!!!- krzyczałam i waliłam go w plecy. Nic nie działało. Cholera co ja mam zrobić i czemu do cholery ja mam takie szczęście. No dobra mam jedno wyjście… W końcu on się tu wychował…
- Zayn ratuj mnie! Zayn!- krzyczałam i wrzeszczałam. Ludzie słyszeli i widzieli nas ale nie reagowali. Jak widać wszyscy się ich tu boją
- Nie krzycz panienko. Żaden twój książę Cię nie uratuje.- wpadli w śmiech a ja byłam wkurzona i znów zaczęłam krzyczeć
- Zayn rusz tu tą swoją dupę i uratuj mnie przed niechlubną śmiercią z gwałtem!! Debilu!!!- krzyczałam. Musiał usłyszeć bo nagle pojawił się w drzwiach
- Ty zawsze wpadasz w jakieś kłopoty. Nie mogłabyś usiąść na dupie i się nie ruszać?... O kurwa..
- O Zayn.. A co ty tu robisz?
- Przyjechałem odwiedzić rodzinę… z moją dziewczyną- powiedział to Zayn przez zęby.
- Haha nagle sobie przypomniałeś o mieście? I kto jest tą twoją dziewczyną?- powiedział z kpiną ale i ze strachem w głosie. Dziwne.. taki osiłek boi się Zayn’ a.. No dobra nie ważne. Ważne żeby mnie uratował. Nie chce umierać… Jestem jeszcze za młoda i nie mam planów na przyszłość… no nie ma to sensu ale jakieś plany zawsze mogą się znaleźć po drodze. Prawda? No błagam żeby tak było. Zayn wskazał na mnie a raczej na mój tyłek. A skąd wiem że wskazał na mnie? Bo starałam się coś zobaczyć i to mi się udało. Jupi… ale nie jestem pewna czy mam się z czego cieszyć.
- Na serio? Ona cię chciała
- Ejj- powiedzieliśmy jak na zawołanie.- Ty też za piękny nie jesteś już wolę jego od Ciebie.- powiedziałam do wielkoluda. A ten mnie mocniej ścisnął i powiedział
- Zamknij się!- w sumie nie on to warknął
- Halo czy ktoś mnie w końcu uratuje!?- krzyknęłam to do Zayn’ a. Taka wiecie… mała podpowiedź
- No na spokojnie staram się przecież tak?
- No jak na razie to tylko ględzisz z tym ogrem.
- No chyba nigdy tu nie byłaś i nie wiesz co teraz robimy
- No masz rację nigdy tu nie byłam.. I nie chciałam to ty mnie porwałeś!- wiedziałam że teraz gapi mi się na tyłek W tych obcisłych spodniach strasznie mi widać dupę.
- Emm.. Panie Wielki mógłby pan mnie odwrócić? – po klepałam go po plecach a on posłusznie to zrobił- Dziękuje a więc do rzeczy. Świno nie gap mi się na tyłek jak tego nie widzę.
- Kto powiedział że ci się na tyłek gapię!
- A co innego byś robił stojąc przed moim tyłkiem wypiętym do ciebie?
- Nic po co mi patrzeć na twój tyłek?
- Bo jesteś nie wyżyty seksualnie i mam ładny tyłek. Prawda panie wielki?
- Oczywiście…
- Alex. Mów mi Alex
- Oczywiście Alex- jej z wroga zrobił się znajomy. Jakie ja mam szczęście
- Boże Alex zdecyduj ty się czy cię ratować czy nie. Bo na razie jak widać to to twój nowy kolega a nie porywacz.
- Porywaczem jesteś ty! Kto mnie tu na chama przywiózł!- chłopak postawił mnie na podłogę i dosiadł się do reszty naszych „widzów”. No pięknie… Ledwo co do miasta przyjechałeś a wszyscy cię już znają.
- Czyli to nie jest twoja dziewczyna?- spytał pan wielki
- Oczywiście że jestem/jest!- powiedzieliśmy chórkiem do niego.
- Uhh.. Mam tego dość! Gdzie nie pójdę wszyscy się na mnie patrzą jak na debila i to przez ciebie!
- Jesteś pewna że to przeze mnie? A może na serio nim jesteś?- wpadłam na pewien pomysł… Zaczęłam „płakać” i szlochać
- Czemu mówisz że jestem debilem… swojej własnej dziewczynie tak mówić.- Po tych słowach ogr
wstał i podszedł do Mulata.
- No właśnie Zayn czemu tak mówisz do swojej dziewczyny- podciągnął rękawy i zaczął pocierać pięści.
- No ja… Nie chcący…  Tak wyszło. Alex powiedz coś swojemu koledze! Proszę…..- powiedział już błagalnym tonem. Ja go zignorowałam i udałam że jest bardziej smutno. Spuściłam głowę i usłyszałam tylko takie siuu, fruuu i bum. Podniosłam głowę i zobaczyłam Malika leżącego pod ścianą a na nim krzesło i jakiś kawałek stołu. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać
- Na serio o to ci chodziło?- powiedział ledwo kiedy wychodziliśmy
- No nie ale też fajne- odwróciłam się jeszcze do nowego kolegi i wyszeptałam „dziękuje” A on mi odpowiedział „Nie ma za co” Och jaki on miły. I myśleć że chciał mnie zgwałcić. No nic jak widać ludzie się szybko zmieniają. Kiedy stamtąd wyszliśmy reszta już na nas czekała bardzo zaniepokojona… tak zaniepokojona że aż śpiewali i tańczyli sobie do jakiejś piosenki… podejrzewam że do Strachipsa… Znaczy starships’ a.
- Dzięki że się martwiliście- powiedziałam do nich układając Zayn’ a przy samochodzie.
- Nie ma za co kochanie. A tak a pro po… Co mu się stało.
- Przewrócił się!
- Poślizgnąłem się!-powiedzieliśmy razem…. Czy my kiedyś powiemy coś zgodnie.
- Poślizgnął się i się przewrócił. Ciapa z niego prawda Zayn?- popatrzyłam na chłopaka żeby to potwierdził a on na to tylko westchnął ramionami. Ja go chyba kiedyś zabije. Tak tak wiem… już to mówiłam… Ale no wolno mi się powtarzać
- Dobra to co jedziemy? Bo 17 coraz bliżej- powiedział Hazza
- Jasne. Zaraz przybędę żarełko- powiedział Niall i popędził do auta.
- Haha chyba nie mamy wyjścia- powiedziałam i pobiegłam za głodomorkiem. Reszta poszła w moje ślady i wyszło na to że Harry i Louis idą do bagażnika. Nie chce wiedzieć co tam się będzie działo…. Po jakiś 5 minutach dojechaliśmy na miejsce. Dom piękny, beżowo biały z małym podjazdem pod wejście. Nie za wyzywający. Po prostu taki ciepły, średni rodzinny domek. Zazdroszczę trochę. Ma całą rodzinę, normalny dom… No nic nie ważne. Zaparkowali wóz i poszliśmy pod drzwi. Kiedy zadzwoniłam drzwi otworzyła mi kobieta. Rozumiem że to Mama Malika
- Dzień dobry- przywitałam się i chciałam uścisnąć jej rękę ale ta mnie przytuliła i powiedziała
- Witaj w rodzinie! Cześć chłopcy- puściła mnie i przywitała się z resztą a potem poznała Vicky i Lea. Weszłam do domu. Bardzo ładnie i przytulnie urządzone. Takie jak z magazynów „Best Home”. Po prostu piękne na serio. Mama Malika ma bardzo dobry gust. Nagle usłyszałam jakieś tupanie i stały przede mną trzy dziewczynki. Podejrzewam że to siostry Zayn’ a.
- Cześć- przywitałam się a one od razu zaczęły się mnie pytać
- Od kiedy jesteś z Zaynem?
- Czemu nie ma o Was rozgłosu?
- Jak mocno go kochasz?
- Ejj. Nie tak szybko!- krzyknęłam bo to wkurzające. Kilkaset pytań na minutę….One momentalnie zamilkły i poszły gdzieś. Dziwne dzieci tak jak i Malik. Nagle od tyłu zaskoczył mnie męski głos.
- Witaj, jestem ojcem Zayn’ a, a ty musisz być Alex. Nowa dziewczyna mojego syna- o matko, już wiem po kim Zayn odziedziczył oczy. I całkowicie zapomniałam że jestem jego dziewczyną, znaczy Malika juniora a nie jego taty, żeby nie było.
-  Dzień dobry, miło mi pana poznać.- uścisnęłam jego dłoń.  Po tym nastała niezręczna cisza… Ups.. Uratowało nas wołanie na obiad-kolację… No coś pomiędzy. Wskazał mi jadalnię a ja posłusznie tam poszłam. Ukazał mi się duży, długi dębowy stół a przy nim krzesła, równie z dębu, okładzione biało-beżową poszewką. Obok stołu stał duży i dość wysoki wiśniowy kredens. Stały w nim różne kieliszki do wina, porcelanowe rzeczy, talerze i tym podobne. Wina chętnie się napije ale nie wiem czy mi pozwolą. No nic tym martwmy się później. Po mojej prawej stronie usiadła Victoria z czego się bardzo cieszę ale po mojej lewej stornie usiadł Zayn
- Po co tu usiadłeś?- spytałam przez zęby uśmiechając się do jego mamy
- Mama mi kazała- odpowiedział tak samo jak i ja
- O nagle zacząłeś słuchać matki? A kiedy ci mówiła żebyś facetów nie ruchał to co? Nie łaska było?- zajęłam się podaną przystawką nadal kłócąc się z Malikiem.
- A ty to co? Nie lepsza. Ojca się nie słuchałaś kiedy prosił cię byś została dziewczyną?- no wkurzył mnie i to bardzo. Ale no cóż ciągle tak robimy więc zaczynam się przyzwyczajać. Vicky musiała usłyszeć naszą kłótnię bo pod stołem kopnęła mnie w piszczel. Auć. Ale Malik też był skrzywiony czyli Liam też musiał go kopnąć. Czasem się zastanawiam czy oni w ogóle nas lubią. Żeby kopać ludzi pod stołem podczas obiadu. No co miałam zrobić oddałam jej… Nie potrzebnie bo zaczęła się wojna. Ja ją ona mnie. I tak cały czas… W końcu się zorientowałyśmy, że wszyscy się na nas gapią. Nie zręcznie. Wróciłyśmy do jedzenia spuszczając głowy w dół. Na szczęście wszyscy zapomnieli o tym i wrócili do jedzenia i rozmów. Malik się zakrztusił, Jupi nareszcie. Zrobił się cały czerwony na buzi i ciągle kasłał. Wszyscy zaczęli się koło niego krzątać a ja po prostu siedziałam i jadłam. Wszyscy nie wiedzieli co mają zrobić. Westchnęłam i wstałam. Wszyscy się odsunęli od niego i zrobili mi miejsce. Walnęłam go w plecy a kawałek pomidorka koktajlowego wyleciał mu z buzi. Tak trudno było to zrobić? No ale mam przyjemność walnięcia go. Jego głowa poleciała w sałatkę. Już myślałam że będę mogła zrobić to drugi raz kiedy się okazało że nic mu nie jest. A to pech, no nic. Z powrotem usiadłam do stołu i rozkoszowałam się pyszną sałatką. Mama Malika przytuliła mnie i powiedziała
- Dziękuje Ci uratowałaś mojego synka.
- Nie ma za co Proszę Pani. W końcu to mój… chłopak. – ledwo to powiedziałam ale jak mus to mus.
Tak minęły nam kolejne dwie godziny, na rozmowach i jedzeniu. I co? I nie usłyszałam od Zayn’ a żadnego dziękuje. No ja go chętnie zabije. Kiedy był już koniec kolacji Vicky, Lea, Lou, Harry, Liam a szczególnie Niall dorwali się do resztek. Ja poszłam za Zaynem na taras.
- Znów palisz? Znów Ci będzie z gęby jechało- powiedziałam widząc jak zapala
- A co cię to?- spytał obojętny
- Dużo. Nawet „Dziękuje” nie usłyszałam od ciebie- powiedziałam a ten się zakrztusił dymem.
- A niby że za co?- spytał
- Za co? Za to  że ci uratowałam to pieprzone życie, byś się udławił gdyby nie ja.- wkurzył mnie. Mulat podszedł bliżej, niebezpiecznie za blisko. Fajkę wyrzucił gdzieś na bok.
- Dobra już się nie złość bo złość piękności szkodzi… I jak już widać zaszkodziła- był coraz bliżej mnie. Wziął moją twarz w dłonie i przysuwał się coraz bliżej. Dotknął moich ust swoimi miękkimi, ciepłymi wargami. Delikatnie muskał je i robił to coraz namiętniej. Odwzajemniłam to, to coś cudownego jak on całuje. Ale przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Też mi tak podziękował i mnie zranił. Odepchnęłam go od siebie i dałam mu w twarz.
- Alex, co ty odwalasz? Przecież wiem że tego chcesz!- powiedział masując policzek
- Chce ale nie w ten sposób. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Też mi tak podziękowałeś! I co? I cierpiałam nie chce tego znowu!!- wykrzyknęłam mu z łzami w oczach i wybiegłam z domu. Nie wiem gdzie szłam. Po prostu szłam przed siebie. On nawet za mną nie poszedł. Po prostu stał tam i nic….

-----------------------------------------------------------------------
No siemaneczko misie ^^ Co tam? u mnie git chociaż nie wyspana... Ach ta szalona noc (Dzięki Vicki <3) Nowy rozdział takie trochę masło maślane no ale cóż mam nadzieje że się spodoba ;) Cassie xoxox

sobota, 6 października 2012

Rozdział 9 - "Co widzisz tam coś ciekawego?"


Kiedy rano się obudziłam, co jest dziwne, była 5!! Ja tam nie wiem co oni mi zrobili ale zaczynam za wcześnie wstawać. No nic trzeba się będzie przyzwyczaić… Pff co ja gadam. Poszłam do łazienki i ogarnęłam się do ładu. Delikatnie się umalowałam no i oczywiście ubrałam. Była 5:30 no długo mi to schodzi. No to się zemścimy na Liam’ ku i Harrym. Poszłam do łazienki Styles’ a po drodze mijając piękny widok jego gołej dupy.  No nie powiem nawet niezła ta dupcia, taka sexy. Boże jestem nie wyżyta seksualnie tak jak Zayn… O matko mam  jakąś wspólną cechę z Zayn’ em… O tym to może później. Dobra, pasta do zębów, płyn do kąpieli, pianka do golenia no i.. O kurwa zużyta prezerwatywa.. Fuj. O znalazłam! Zmywacz do paznokci tylko czemu on tu jest? Potem się dowiem. Dobra otwieramy pastę do zębów, akurat ma taką śmieszną odkręcaną. Wywalamy prawie całość, wlewamy płyn, zmywacz oraz piankę do golenia. Hmm.. to brzmi jak jakiś przepis…. No nic. Zakręciła, odłożyłam i ruszyłam do Liam. Gdy wychodziłam z łazienki Harry gwałcił kołdrę. Mamy kolejnego w rodzinie nie wyrzutków seksualnych. Kiedy wychodziłam z jego pokoju wpadłam na Zayn’ a
-Auu…. Co ty tu robisz?- powiedziałam szeptem
- A co ty tu robisz?- napiął te swoje piękne mięśnie i skrzyżował ręce na piersi.
- Spytałam pierwsza.
- No i? Jestem starszy, masz mi odpowiedzieć.
- Co tu robisz? Pewnie przyszedłeś do Harrego wyżyć się seksualnie – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Ten popatrzył w niebo i znów spojrzał na mnie z głupim uśmiechem na twarzy
- Co widzisz tam coś ciekawego? No na przykład siebie nie wyżytego seksualnie?
- Nie zobaczyłem tam ciebie głupią jak zawsze. Wiesz co może się przestańmy kłócić bo wszystkich obudzimy a na razie tego nie chce.
- Czemu? Bo wszyscy usłyszeli by twoje jęki podczas twojej masturbacji?- nie mogłam wytrzymać już taka jestem. Podobno od dzieciństwa miałam taki charakterek. W sumie to co mówił mi też szło na rękę. Bez słowa odeszłam i poszłam do Liam’ a. Trochę trudno było znaleźć jego pokój wśród tych wszystkich podobnych do siebie drzwi. W końcu znalazłam i weszłam. No przynajmniej ten normalnie śpi. Weszłam do łazienki i wykonałam te same czynności co u  Hazzy. Kiedy wychodziłam Liam ślinił się do poduszki. Ciekawe o czym myśli. Kiedy wychodziłam znów wpadłam na Zayn’ a
- Co ty mnie śledzisz?- powiedziałam masując głowę.
- Nie.. Po prostu zastanawiam się co ty odwalasz o 6 rano.
- To co ty co chwile mam głupie pomysły- ominęłam go, no przynajmniej się starałam bo ten przytrzymał mnie i przyciągnął do siebie. Swoją dłoń ścisnął mi na ramieniu i trzymał.
- Zayn puść mnie to boli!- szarpałam się ale to nic nie dawało.
- Przestaniesz ty mi wreszcie dokuczać?
- A co przeszkadza Ci to?
- Tak.- poluźnił uścisk a ja zabrałam ramie.
- To masz problem będziemy tak długo-powiedziałam i poszłam do siebie. Spakowałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie tosty z nutellą i zaczęłam jeść. Po chwili usłyszałam różne krzyki, tupoty i tym podobne ale ja nadal się rozkoszowałam się kanapkami. Kiedy skończyłam włożyłam talerz do zlewu i spojrzałam na zegarek. Była 7:30 jej szybko ten czas leci. Wzięłam torbę i IPhona i krzyknęłam
- Zbiórka wychodzimy do szkoły!!!!!!!!- usłyszałam tupanie i wszyscy byli na dole
- Matko…. Chyba pierwszy raz słyszę że chcesz iść do szkoły. Kto to jest i gdzie go poznałaś?- spytała Vicky a Zayn’ owi na te słowa oczy się rozszerzyły. Boże o co mu chodzi. 
- Opowiem Ci po drodze. Chodźcie.- kiedy wyszliśmy przed dom hieny stały wszędzie i robiły nam zdjęcia.
- O ja pierdole… skąd oni wiedzą o nowym domu?- wkurzyłam się nie powiem. No a wy byście się nie wkurzyli jakby co dziennie ktoś wam pstrykał zdjęcia. Zero prywatności. Ostatnio jak byłam w łazience to mi pstryknęli a potem cały Londyn wiedział jaki nosze stanik. Potem widziałam, że Zayn zanosi tą gazetę do pokoju.. Ja nie chce wiedzieć co on tam robił. Wszyscy szybko poszliśmy do swoich samochodów i z piskiem opon odjechaliśmy.
- Dobra no to gadaj kto to jest- powiedziała Lea poprawiając ubranie.
- To taki chłopak.. Nazywa się Tom, chodzi z nami do szkoły, znamy się z warsztatu, no przystojny.- gdy wypowiedziałam ostatnie słowa żałowałam tego. Dziewczyny zaczęły głośno piszczeć aż myśli nie słyszałam.
- Ogarnijcie się!- One nadal krzyczały- matko… Idioci, idioci wszędzie…- Na te słowa one przestały piszczeć i powiedziały
- Odezwała się ta mądra.- no a Vicky pokazała mi język. Na całe szczęście zadzwonił mi telefon
- Halo?- powiedziałam do słuchawki którą trzymała mi Victoria.
- Alex! Co się dzieje? Czemu chłopcy nie odpowiadają?- ta tata zadzwonił
- Dzięki, że pytasz czuje się dobrze- odpowiedziałam sarkastycznie
- Alex ja mówię serio!
- Tato, jadą cały czas za nami. Reporterzy nas napadli przed domem i…… O kurwa!- powiedziałam to ostatnie bo spojrzałam w lusterko. Zahamowałam jak szalona. Nie było Vana chłopaków, w ogóle nie było go widać.
- Alex! Alex co się stało. Mów ale to już!!- tata był wkurzony. Na przyszłość muszę pamiętać żeby złych rzeczy nie mówić na głos.
- Potem Ci opowiem. Kocham Cię pozdrów małą. Pa- wyciągnęłam komórkę z ręki Vicky i się rozłączyłam. Wybrałam numer do Harrego. Pierwszy sygnał…nic drugi sygnał… też nic. Wyczekałam tak do 5 i się rozłączyłam. Wściekłam się bo ten zawsze odbiera. Musiało się coś stać, ojciec mnie zabije. Ale w sumie dlaczego mnie to nie moja wina że się zgubili. Ruszyłam po odtrąbieniu mnie chyba po raz setny. 
- Co się stało?- spytała zdenerwowana Vicky.
- Nie ma chłopaków, nie odbierają- powiedziałam ze spokojem w głosie. Ona już sięgała po telefon ale nie chciałam żeby się martwiła więc dopowiedziałam- spoko są pod szkołą.
W duchu modliłam się żeby tam byli, moje przypuszczenia okazały się właściwe. Kiedy zaparkowałam koło chłopaków dziewczyny jak oparzone wysiadły i przytuliły ich. Ja natomiast spokojnie wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Niall gada za pewnie z Vanessą. Liam gdzieś dzwoni, Harry, Lea, Vicky i Louis gadają. Hmm… chwila.. brakuje mi Zayn’ a. Może się zgubił? Miejmy nadzieje.. Gdy zadzwonił dzwonek zaczęłam iść do Sali, przede mną matma. Będzie ciężko. Gdy weszłam do szkoły zobaczyłam coś przez co stanęłam w miejscu. Zayn gadał i flirtował do tego z Lexi. Stałam tam jak sparaliżowana. Ona mnie zobaczyła i przysunęła się do niego tak, że jej sztuczne cycki dotykały jego klaty. Przysuwała się do niego coraz bliżej, w końcu się pocałowali. Kiedy skończyli Zayn w końcu mnie zobaczył i miał minę typu „to nie tak jak myślisz”. Co mnie do jego życia. Nie jesteśmy razem, nie obchodzi mnie on. Lexi miała bardzo zadowoloną minę a ja nie. Ruszyłam się akurat stali przy mojej szafce. No pięknie , wyciągnęłam co musiałam i poszłam do klasy. Zayn poszedł za mną a Lexi próbowała go zatrzymać ale akurat pojawił się Zack i go puściła. Pewnie znów się pogodzą i będzie super. A ja znów wrócę do mojego świata. Kiedy wreszcie Zayn mnie dogonił zaczął coś dukać ale go nie słuchałam. Weszłam do klasy przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam w ławce. Pech chciał że ten głupek miał ławkę koło mnie. Kiedy wreszcie udało skupić mi się na lekcji, co jest dla mnie wyczynem, na moją ławkę spadła karteczka „Ja nie chciałem… Tak jakoś wyszło/ Zayn” Odpisałam mu „to twoje życie nic do niego nie mam. Jak lecisz do pierwszej lepszej kurwy to twoja sprawa. Nie wiem za co mnie przepraszasz bo nie jesteśmy razem” Oddałam mu kartkę i znów skupiłam się na lekcji. Widać jak mam zły humor mogę się skupić. Nic mi nie odpisał i dobrze. W końcu zadzwonił dzwonek jak oparzona wybiegłam z klasy prosto do szafki. Zabrałam książki do Wos’ u i kiedy już odchodziłam wpadłam na kogoś.
- Baranie uważaj jak chodzisz- uklękłam żeby zabrać książki
- Ładnie to tak do kolegi mówić?- od razu rozpoznałam ten głos
- Sorki Tom..- podniosłam swoje dupsko z ziemi i spojrzałam na chłopaka
- A co ty już zła od rana?- wziął ode mnie wcześniej upuszczone książki i poszliśmy korytarzem,
- Zayn…
- Rozumiem, więcej nie musisz mówić- uśmiechnął się do mnie zniewalająco.
- Jak mnie znalazłeś?
- Jakaś dziewczyna do mnie podeszła i dała mi karteczkę z numerem do twojej szafki. To było dziwne nie powiem- uspokajająco podrapał się w tył głowy. Victoria ja ją zabije, chociaż ją kocham.
- To dziwne..- nagle wpadliśmy na resztę. Byli wszyscy oprócz Niall’ a i Zayn’ a. To dobrze.
- Cześć- powiedziałam i groźnie spojrzałam na Vicky a ona wyszeptała „I love you” no to jej wyszeptałam „I hate you” a ona udała obrażoną. Przepraszam ale to raczej ja powinnam być obrażona. Dobra nie ważne.. O idzie Niall z tą dziewczyną… Wyrwałam się od Tom’ a… Chwila co? Dobra to później… Podeszłam do Niall’ a, a ten panicznie się zasłonił i powiedział
- Tylko nie bij!- obie wpadłyśmy w śmiech
- Cześć Vanessa jestem Alex- uścisnęłam dziewczynę kiedy ogarnęłam śmiech.
- Cześć Alex- dziewczyna była zaskoczona moim zachowaniem. Nie rozumiem czemu. Pewnie Niall coś jej na opowiadał. Nie będę go winić za to jaką ma opinię o mnie.
Odeszłam od gołąbków a oni poszli gdzieś dalej trzymając się za ręce. Dziś przyjdę do blondynka i pogadamy sobie. Wróciłam do reszty i z tego co widzę to Tom jest już przesłuchiwany lepiej niż przez FBI. Odciągnęłam go i poszliśmy na lunch.
- Przepraszam Cię za nich… Oni są dziwni- uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił tym samym. Nagle na kogoś wpadłam. No kurwa mać ile jeszcze razy? Znów powtórzyłam swoje pytanie
- Kurwa naucz się chodzić- znów zaczęłam zbierać te głupie książki. Nie możemy mieć nie wiem na przykład laptopów? Nie w sumie nie… Przy mojej umiejętności chodzenia szkoła musiałaby zapewnić mi ich z 20… tysięcy… Spojrzałam w górę nade mną stał Malik z Zack… kurwa.
- Alex naucz się może wreszcie chodzić.- powiedział Zack wrednie się uśmiechając
- Zack może wreszcie zmężniejesz- odpowiedziałam mu równie wrednie. Zayn i Tom przyglądali się z boku, jakby nie mogli mnie odciągnąć czy coś? Zack spojrzał na mnie spod łba i sobie poszedł. Czy nasza wojna kiedyś się zakończy? Tego nikt nie wie..
- Po co tu stoisz?- spytałam Zayn’ a który chyba się kłócił  z Tomem a kiedy podeszłam przestali.
- Bo lubię. Alex czemu się rano wściekłaś.
- Pomyśl deklu.- prychnęłam i poszłam na lekcje… Matko jestem głodna a nie dali mi zjeść. Teraz historia. Uczy nas Jackson czyli nasz dyrektor. Mały, łysy grubowaty czajnik. Czemu czajnik? Ponieważ na apelach stoi z ręką na biodrze a drugą macha do tego jest niski i okrągły… no i macie wytłumaczenie. Na lekcji koło mnie siedzi Vicky więc jakoś dajemy radę. Opanowałyśmy do perfekcji sztukę chowania magazynów za książkami. Raz nawet dostałyśmy 5 z pracy na lekcji bo według pana bardzo wczytałyśmy się w podręcznik od historii a tak naprawdę podziwiałyśmy modela od gaci Calvina. Teraz jakoś nie miałam ochoty na to, ciągle zastanawiam się nad tą sprawą z Zaynem, Tomem, Zackiem i resztą. Jakoś nie mogę przestać o tym myśleć. Nie wiem czemu. A pro po ich… Gdzie jest Niall? Zawsze mamy z nim historie. Szturchnęłam Vick ramieniem, zorientowała się i pokazała mi że nie wie. Nagle dostałam sms od Lea „nie wiecie gdzie jest Louis i Harry? Nie ma ich ze mną na biologii” Szybko żeby czajnik nie zauważył odpisałam „nie wiem, Niall’ a też nie ma” Jakoś udało mi się… znaczy nam przetrwać na lekcji i kiedy wychodziłyśmy wpadłyśmy na chłopaków.
- A wy gdzie byliście?- spytała Lea
- Zobaczycie. – powiedział Harry
- A kiedy?- spytała tym razem Victoria
- Zobaczycie.- Tym razem Niall
- Matko co wy tacy tajemniczy?- spytałam bo to trochę nudne.
- Zobaczycie- Liam
- Wkurzacie!- powiedziałyśmy we trzy a oni nam odpowiedzieli
- Wiemy!
Kolejne dwie godziny minęły nam Hmm…. Normalnie. Na każdej z nich nie było chłopaków. Tom gdzieś poszedł i zostałyśmy tylko my. Tak trochę głupio. Nareszcie nastała ostatnia godzina. Moja ulubiona lekcja plastyka. Jest raz na tydzień, wiem dziwne lubię jakąś lekcje ale ona daje mi pokazać co czuje. Jedyny wielki minus tej lekcji jest taki że chodzę na nią z Lexi. Raz trafiłyśmy do dyrektora bo zrobiłyśmy sobie nasza własną wojnę na farby. Chociaż dostałyśmy potem po 6 bo według naszej pani było to artystyczne to ojciec mnie nieźle ochrzanił za to. No nic raz się żyje. Lexi ciągle mi się przyglądała kiedy malowałam. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Pod koniec lekcji nadal nic nie wiedziałam, a za malunek dostałam 6+. Kiedy wyszłam z Sali ktoś mnie złapał od tyłu, zakrył mi oczy i unieruchomił. Po kilku sekundach byłam w jakimś samochodzie z Lea i Vicky. Mogłyśmy gadać ale nic nie widziałyśmy.

-------------------------------------------------------------------------------------
Pięknie zakończone <3 hue hue hue jestem okropna ^^ Prawda? Hmm jak myślicie co będzie? Przepraszam że tak długo nie dawałam rozdziału ale miałam dość dużo do nauki i tym podobne. Liczę na wasze opinie. Już 2.538 wyświetleń i 7 obserwatorów <3 O matko kocham was <3 ^^ Pozdrawiam Cassie xoxox