*Dwa tygodnie później*
- Kochanie to nie będzie boleć.
- Łatwo ci mówić kretynie.
- No pewnie, to nie ja tu leże- się wziął i odezwał. Fakt ja tu leżę i to mi będą to cholerstwo zdejmować ale on nie ma prawa mówić mi że coś będzie tak a coś tak.
- Weź się już nie odzywaj szczerbaty- powiedziałam praktycznie przez zęby. Chłopak przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, kilka razy przejechał językiem po zębach i powiedział
- Ale ja nie jestem szczerbaty.
- Ale jak się nie zamkniesz to będziesz.- po tych moich zacnych słowach Malik puścił moją rękę i usiadł na jakimś krzesełku przy ścianie, daleko ode mnie. I całe szczęście bo nie ręczę za siebie. Mimo iż jesteśmy parą i zrobiono nam chyba z kilka milionów zdjęć, które są we wszystkich gazetach, nadal strasznie się kłócimy. Jednakże nie wyobrażam sobie mojego życia bez tego. Gdybyśmy przestali, czułabym się tak jakby ktoś zabrał ode mnie część mojego życia, część mnie. Nie chcę być w przesłodzonym związku w którym co chwilę ktoś mówi ci "kocham cię" lub "jak pięknie dziś wyglądasz, z resztą jak zawsze" i tym podobne. Kiedy słyszę takie coś gdy przechodzę obok jakiś par to po prostu rzygać mi się chce. Na szczęście Zayn bardzo dobrze o tym wie, więc nie przesadza z takimi rzeczami.
Po upragnionych 5 minutach przyszedł lekarz z małą piłą, by rozciąć mój gips. Zaczęłam się nawet do niego przyzwyczajać ale kiedy Victoria przypomniała mi, że to dziś go zdejmuję- budząc mnie rano wiaderkiem wody, bo jak zwykle nie chciałam wstać- ucieszyłam się jak diabli. A potem Malik zaoferował, że pójdzie ze mną i miałam mieszane uczucia. Nie to, że go tu nie chcę, ale on czasem potrafi coś z chrzanić coś całkiem nie chcący. W końcu lekarz - czyli mój wujek - wziął się do rozcinania tego cholerstwa. Cały czas się stresuję, że niechcący weźmie za głęboko zanurzy ten gips i trafię na ojom. A jak wiemy ja nie lubię szpitali a strach już pomyśleć o najprostszym zabiegu czyli zszywaniu tego co facet by nawyrabiał. Jednak mam trochę zaufania do wujka. Nie wiem czemu, w końcu go nie znam ale kiedy opowiadał o mamię czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko. Taka męska wersja Victorii. Zabiłaby mnie gdyby się o tym dowiedziała. Lepiej zatrzymać to dla siebie. W końcu z moich rozmyślań wyrwał mnie Charles
- Już po wszystkim. Do zobaczenia wieczorem. - Zayn wydał z siebie głośne "Uff" i już wstawał z fotela kiedy ja zaczęłam
- Jak to już?- Zayn ponownie usiadł na krześle i powiedział sam do siebie "trochę to potrwa" jak widać dobrze mnie zna.
- Alex nie dramatyzuj. Rozciąłem gips i jesteś wolna. A teraz idź już mam wielu pacjentów. - mężczyzna wygonił mnie kiwnięciem głowy w kierunku drzwi. Stanęłam osłupiona tak samo jak Zayn. Jeszcze nikt nie postawił mi się w taki sposób i nie skończył mojego monologu "złości" jak to nazywają niektórzy. W końcu Charles wstał, wziął mnie za nadgarstek i wyprowadził na zewnątrz.
- Zachowujesz się dziecinnie Alex. Zupełnie jak twoja matka.- po tych słowach już zupełnie zgłupiałam. Po chwili z gabinetu wyszedł Zayn i powiedział do mojego kochanego wujka
- Szybko to załatwiłeś. Dzięki- przybili sobie żółwika i lekarz zniknął w gabinecie a my zostaliśmy na korytarzu.
- Alex choć już- Zayn zaczął jęczeć jak najęty i właśnie wygląda jak dwuletnie dziecko chcące iść na plac zabaw. Jednak ja mam to gdzieś. Nikt przez tyle lat nie powiedział mi tak miłego komplementu. No dobra trzeba iść bo 5 letni Zayn zsika się w spodnie.
- No już. Jezu jaki z ciebie dzieciak.
- I za to mnie kochasz.
- Możliwe...- brunet złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Kiedy tak szliśmy przez korytarze pełne pacjentów, pielęgniarek i innych ludzi tutaj obecnych, moją uwagę przykuła grupka małych pacjentek. Stały w grupce i co chwilę przyglądają nam się i pokazują na nas swoimi małymi rączkami. Zauważyłam również że dwie z nich mają chustki na głowach czyli dwie możliwości. Rak lub białaczka. Współczuję im. Stanęłam jak wryta w miejscu i prawię nie wybiłam Zaynowi barku
- Alex! Jesteś silna jak krowa!- powiedział brunet masując swoje ramię
- Dostaniesz za tą krowę a teraz choć.- pociągnęłam go w stronę małych dziewczynek. One na nasz widok od razu ucichły i udawały, że nas nie widzą. Słodkie.
- Cześć- przykucnęłam przy dziewczynkach a zaraz po mnie Zayn. Zdezorientowany szepnął do mnie
- Co ty taka miła? Brałaś coś? I to beze mnie?- po tych słowach zaśmiał się i zwrócił do dziewczynek, które nieśmiało się na nas patrzyły - Co tak same stoicie?
- Bo my.. Ty... jesteś Zayn Malik i my..- no pięknie nawet tu go znają chwili wytchnienia nie ma. Ale one mogę długo nie pożyć. Cóż sława jest męcząca- My.. może byśmy mogły zrobić sobie z tobą zdjęcie.
- Pewnie- wziął od jednej z dziewczynek komórkę, którą dopiero teraz zauważyłam. Wstaliśmy a ja ruszyłam do wyjścia. Musiałam zapalić by przemyśleć kilka spraw. To zawsze mi pomaga. Odwróciłam się jeszcze by popatrzeć na Malika i dziewczynki. On i one byli zachwyceni, wyglądają tak jakby to były jego dzieci od dawna.
Gdy wyszłam z budynku odczułam na skórze jak cholernie zimno jest. Mimo iż jest dopiero początek stycznia i nie ma śniegu ni grama to jest zmino. Nie pojmuję tego.
Wyjęłam z kieszeni paczkę fajek, wyciągnęłam jednego i podpaliłam zapalniczką, To moja ulubiona, dostałam ją od Max'a gdy dowiedział się że to robię. Mój brat jest kochany a tak mało z nim rozmawiam. Gdy stałam tak zauważyłam że mogłam ubrać się cieplej niż, poszarpane dżinsy, bluzka i bluza i buty emu. Teraz jest mi cholernie zimno i jeszcze muszę czekać tu na Malika bo on ma kluczyki. Po jakiś 5 minutach oczekiwania na tego głąba on nareszcie wyszedł z budynku. Patrząc na niego o mało nie padłam na ziemię.
Nie rozumiem jak mogłam się oszukiwać że go nie lubię. Za dwa dni skończy 20 lat będzie to ciekawy dzień. Chłopak podszedł do mnie, przytulił i pocałował w usta
- Przepraszam, że tak długo
- Nic się nie stało- chłopak przytulił mnie bardziej po czym odszedł na pół kroku, zdjął kurtkę i mi ją podał.
- Nie Zayn dzięki. Na serio nie trze...- założył mi kurtkę na moje zmarznięte ramiona i uciszył pocałunkiem w usta. Takie uciszenie to ja rozumiem. Zaczęliśmy całować się coraz bardziej namiętnie, nasze języki stykały, praktycznie "tańczyły" razem. Było tak cudownie i nagle usłyszałam dobrze znany mi dźwięk aparatu i hamującej furgonetki. Nie ma to jak prywatność. Momentalnie przestaliśmy się całować i ruszyliśmy w stronę auta. Zayn objął mnie ramieniem i tak szliśmy przez cały parking. Następnym razem powiem mu by zaparkował bliżej. No ale cóż każdy popełnia błędy, a już w szczególności on.
Nareszcie wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z piskiem opon. Przez chwilę myślałam, że hieny pojadą za nami ale na szczęście nic takiego się nie stało. Po chwili Zayn zaczął śmiać się jak głupi. Teraz gapię się na niego i nie rozumiem co go tak śmieszy, jednak widząc go tak uśmiechniętego również chce mi się śmiać. No i zaczęłam się śmiać. Przez jakieś następne 5 minut śmialiśmy się i nagle usłyszałam głośne trąbienie. Odruchowo złapałam kierownicę i wróciłam na właściwy pas.
- Zayn ty dupku patrz się na drogę a nie śmiejesz się jak na dragach.- krzyknęłam na niego wkurwiona, opadając na fotel pasażera. Ręce mi się trzęsą ze strachu. Mogła bym mu zrobić wielki wywód na ten temat ale jestem zbyt roztrzęsiona
- Skąd wiesz, że nie jestem?- śmiesznie poruszał brwiami na co ja walnęłam go delikatnie w brzuch i popatrzyłam w stronę okna. Za szybą panował typowy zimowy nastrój... no może prawie. Zamiast śniegu pada deszcz ale tak to zimno w chuj. Mijaliśmy różne rodzaje drzew, których i tak nie rozróżniam. Spojrzałam na moje buty, które były przemoknięte do skarpetek. Tak sobie myślę, że nie potrzebnie rano dostałam butem w twarz. Tak właśnie dziś rano dostałam Emu w twarz od Victorii. Szłam sobie spokojnie po holu w kierunku drzwi, gdy usłyszałam jak brunetka mnie woła. Po czym odwróciłam się w jej stronę i dostałam prosto w twarz moim własnym butem, po czym upadłam na podłogę. Ona stanęła nade mną i powiedziała
- Zapomniałaś to ci rzuciłam... Jak widać bardzo celnie.- miałam ochotę ją zabić ale nie było czasu, gdyż
musiałam jechać. Brunetka tym razem ubrana całkiem swobodnie - gdyż szła rano na randkę z Lou - miała na sobie i za pewnie nadal ma czarny top, dżinsową kurtkę bez rękawów, czarne spodnie typu leginsy oraz czarne "sznurowane" buty na obcasie. Zastanawiam się czy nie jest jej zimno w taki mróz ale mieli iść do kina czy coś tam. Cieszę się z jej związku, gdyż odkąd stałam się taka jaka jestem praktycznie z nikim się nie umawiała. Jedynie przelotne flirty czy coś.
Czasem zaczynam zauważać, że byłam dla niej kulą u nogi. Ale ma problem, przyjaźń to przyjaźń, ona przetrwa wszystko.
- Ej a może zatrzymamy się dziś w jakimś motelu? - spytał Zayn łapiąc mnie za rękę. Zawsze wiedział że to mnie uspokaja tak trochę.
- Chętnie- nie pewnie uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam uścisk dłoni.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Długo oczekiwany rozdział :)
Jak dla mnie trochę denny ale mam nadzieje że się spodoba.
Matko chciałabym Wam strasznie podziękować za tyle wejść oraz komentarzy. Po prostu nie wierzę w to co osiągnęłam w zaledwie po 20 rozdziałach bloga. Wchodzę na inne blogi i widzę po 40 parę rozdziałów a mniej obserwatorów, wyświetleń itp. Czyżbym była aż tak dobrą pisarką? :3 No nic mam dla Was wiadomość, rozdziały będą częściej dodawane gdyż w piątek rozpoczynam ferie *.*
Bardzo chciałabym podziękować Wiktorii za "pomoc" w rozdziale tj. kazanie mi go dokończyć xd no i chciałabym polecić jej blog, który jest cholernie interesujący :D --> Blogg
No więc zapraszam do komentowania i mam jedną prośbę czytasz=komentujesz nawet najprostsze "super czekam na next" mile widziane. :)
pozdrawiam BlueBerry <3
- Kochanie to nie będzie boleć.
- Łatwo ci mówić kretynie.
- No pewnie, to nie ja tu leże- się wziął i odezwał. Fakt ja tu leżę i to mi będą to cholerstwo zdejmować ale on nie ma prawa mówić mi że coś będzie tak a coś tak.
- Weź się już nie odzywaj szczerbaty- powiedziałam praktycznie przez zęby. Chłopak przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, kilka razy przejechał językiem po zębach i powiedział
- Ale ja nie jestem szczerbaty.
- Ale jak się nie zamkniesz to będziesz.- po tych moich zacnych słowach Malik puścił moją rękę i usiadł na jakimś krzesełku przy ścianie, daleko ode mnie. I całe szczęście bo nie ręczę za siebie. Mimo iż jesteśmy parą i zrobiono nam chyba z kilka milionów zdjęć, które są we wszystkich gazetach, nadal strasznie się kłócimy. Jednakże nie wyobrażam sobie mojego życia bez tego. Gdybyśmy przestali, czułabym się tak jakby ktoś zabrał ode mnie część mojego życia, część mnie. Nie chcę być w przesłodzonym związku w którym co chwilę ktoś mówi ci "kocham cię" lub "jak pięknie dziś wyglądasz, z resztą jak zawsze" i tym podobne. Kiedy słyszę takie coś gdy przechodzę obok jakiś par to po prostu rzygać mi się chce. Na szczęście Zayn bardzo dobrze o tym wie, więc nie przesadza z takimi rzeczami.
Po upragnionych 5 minutach przyszedł lekarz z małą piłą, by rozciąć mój gips. Zaczęłam się nawet do niego przyzwyczajać ale kiedy Victoria przypomniała mi, że to dziś go zdejmuję- budząc mnie rano wiaderkiem wody, bo jak zwykle nie chciałam wstać- ucieszyłam się jak diabli. A potem Malik zaoferował, że pójdzie ze mną i miałam mieszane uczucia. Nie to, że go tu nie chcę, ale on czasem potrafi coś z chrzanić coś całkiem nie chcący. W końcu lekarz - czyli mój wujek - wziął się do rozcinania tego cholerstwa. Cały czas się stresuję, że niechcący weźmie za głęboko zanurzy ten gips i trafię na ojom. A jak wiemy ja nie lubię szpitali a strach już pomyśleć o najprostszym zabiegu czyli zszywaniu tego co facet by nawyrabiał. Jednak mam trochę zaufania do wujka. Nie wiem czemu, w końcu go nie znam ale kiedy opowiadał o mamię czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko. Taka męska wersja Victorii. Zabiłaby mnie gdyby się o tym dowiedziała. Lepiej zatrzymać to dla siebie. W końcu z moich rozmyślań wyrwał mnie Charles
- Już po wszystkim. Do zobaczenia wieczorem. - Zayn wydał z siebie głośne "Uff" i już wstawał z fotela kiedy ja zaczęłam
- Jak to już?- Zayn ponownie usiadł na krześle i powiedział sam do siebie "trochę to potrwa" jak widać dobrze mnie zna.
- Alex nie dramatyzuj. Rozciąłem gips i jesteś wolna. A teraz idź już mam wielu pacjentów. - mężczyzna wygonił mnie kiwnięciem głowy w kierunku drzwi. Stanęłam osłupiona tak samo jak Zayn. Jeszcze nikt nie postawił mi się w taki sposób i nie skończył mojego monologu "złości" jak to nazywają niektórzy. W końcu Charles wstał, wziął mnie za nadgarstek i wyprowadził na zewnątrz.
- Zachowujesz się dziecinnie Alex. Zupełnie jak twoja matka.- po tych słowach już zupełnie zgłupiałam. Po chwili z gabinetu wyszedł Zayn i powiedział do mojego kochanego wujka
- Szybko to załatwiłeś. Dzięki- przybili sobie żółwika i lekarz zniknął w gabinecie a my zostaliśmy na korytarzu.
- Alex choć już- Zayn zaczął jęczeć jak najęty i właśnie wygląda jak dwuletnie dziecko chcące iść na plac zabaw. Jednak ja mam to gdzieś. Nikt przez tyle lat nie powiedział mi tak miłego komplementu. No dobra trzeba iść bo 5 letni Zayn zsika się w spodnie.
- No już. Jezu jaki z ciebie dzieciak.
- I za to mnie kochasz.
- Alex! Jesteś silna jak krowa!- powiedział brunet masując swoje ramię
- Dostaniesz za tą krowę a teraz choć.- pociągnęłam go w stronę małych dziewczynek. One na nasz widok od razu ucichły i udawały, że nas nie widzą. Słodkie.
- Cześć- przykucnęłam przy dziewczynkach a zaraz po mnie Zayn. Zdezorientowany szepnął do mnie
- Co ty taka miła? Brałaś coś? I to beze mnie?- po tych słowach zaśmiał się i zwrócił do dziewczynek, które nieśmiało się na nas patrzyły - Co tak same stoicie?
- Bo my.. Ty... jesteś Zayn Malik i my..- no pięknie nawet tu go znają chwili wytchnienia nie ma. Ale one mogę długo nie pożyć. Cóż sława jest męcząca- My.. może byśmy mogły zrobić sobie z tobą zdjęcie.
- Pewnie- wziął od jednej z dziewczynek komórkę, którą dopiero teraz zauważyłam. Wstaliśmy a ja ruszyłam do wyjścia. Musiałam zapalić by przemyśleć kilka spraw. To zawsze mi pomaga. Odwróciłam się jeszcze by popatrzeć na Malika i dziewczynki. On i one byli zachwyceni, wyglądają tak jakby to były jego dzieci od dawna.
Gdy wyszłam z budynku odczułam na skórze jak cholernie zimno jest. Mimo iż jest dopiero początek stycznia i nie ma śniegu ni grama to jest zmino. Nie pojmuję tego.
Wyjęłam z kieszeni paczkę fajek, wyciągnęłam jednego i podpaliłam zapalniczką, To moja ulubiona, dostałam ją od Max'a gdy dowiedział się że to robię. Mój brat jest kochany a tak mało z nim rozmawiam. Gdy stałam tak zauważyłam że mogłam ubrać się cieplej niż, poszarpane dżinsy, bluzka i bluza i buty emu. Teraz jest mi cholernie zimno i jeszcze muszę czekać tu na Malika bo on ma kluczyki. Po jakiś 5 minutach oczekiwania na tego głąba on nareszcie wyszedł z budynku. Patrząc na niego o mało nie padłam na ziemię.
Nie rozumiem jak mogłam się oszukiwać że go nie lubię. Za dwa dni skończy 20 lat będzie to ciekawy dzień. Chłopak podszedł do mnie, przytulił i pocałował w usta
- Przepraszam, że tak długo
- Nic się nie stało- chłopak przytulił mnie bardziej po czym odszedł na pół kroku, zdjął kurtkę i mi ją podał.
- Nie Zayn dzięki. Na serio nie trze...- założył mi kurtkę na moje zmarznięte ramiona i uciszył pocałunkiem w usta. Takie uciszenie to ja rozumiem. Zaczęliśmy całować się coraz bardziej namiętnie, nasze języki stykały, praktycznie "tańczyły" razem. Było tak cudownie i nagle usłyszałam dobrze znany mi dźwięk aparatu i hamującej furgonetki. Nie ma to jak prywatność. Momentalnie przestaliśmy się całować i ruszyliśmy w stronę auta. Zayn objął mnie ramieniem i tak szliśmy przez cały parking. Następnym razem powiem mu by zaparkował bliżej. No ale cóż każdy popełnia błędy, a już w szczególności on.
Nareszcie wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z piskiem opon. Przez chwilę myślałam, że hieny pojadą za nami ale na szczęście nic takiego się nie stało. Po chwili Zayn zaczął śmiać się jak głupi. Teraz gapię się na niego i nie rozumiem co go tak śmieszy, jednak widząc go tak uśmiechniętego również chce mi się śmiać. No i zaczęłam się śmiać. Przez jakieś następne 5 minut śmialiśmy się i nagle usłyszałam głośne trąbienie. Odruchowo złapałam kierownicę i wróciłam na właściwy pas.
- Zayn ty dupku patrz się na drogę a nie śmiejesz się jak na dragach.- krzyknęłam na niego wkurwiona, opadając na fotel pasażera. Ręce mi się trzęsą ze strachu. Mogła bym mu zrobić wielki wywód na ten temat ale jestem zbyt roztrzęsiona
- Skąd wiesz, że nie jestem?- śmiesznie poruszał brwiami na co ja walnęłam go delikatnie w brzuch i popatrzyłam w stronę okna. Za szybą panował typowy zimowy nastrój... no może prawie. Zamiast śniegu pada deszcz ale tak to zimno w chuj. Mijaliśmy różne rodzaje drzew, których i tak nie rozróżniam. Spojrzałam na moje buty, które były przemoknięte do skarpetek. Tak sobie myślę, że nie potrzebnie rano dostałam butem w twarz. Tak właśnie dziś rano dostałam Emu w twarz od Victorii. Szłam sobie spokojnie po holu w kierunku drzwi, gdy usłyszałam jak brunetka mnie woła. Po czym odwróciłam się w jej stronę i dostałam prosto w twarz moim własnym butem, po czym upadłam na podłogę. Ona stanęła nade mną i powiedziała
- Zapomniałaś to ci rzuciłam... Jak widać bardzo celnie.- miałam ochotę ją zabić ale nie było czasu, gdyż
musiałam jechać. Brunetka tym razem ubrana całkiem swobodnie - gdyż szła rano na randkę z Lou - miała na sobie i za pewnie nadal ma czarny top, dżinsową kurtkę bez rękawów, czarne spodnie typu leginsy oraz czarne "sznurowane" buty na obcasie. Zastanawiam się czy nie jest jej zimno w taki mróz ale mieli iść do kina czy coś tam. Cieszę się z jej związku, gdyż odkąd stałam się taka jaka jestem praktycznie z nikim się nie umawiała. Jedynie przelotne flirty czy coś.
Czasem zaczynam zauważać, że byłam dla niej kulą u nogi. Ale ma problem, przyjaźń to przyjaźń, ona przetrwa wszystko.
- Ej a może zatrzymamy się dziś w jakimś motelu? - spytał Zayn łapiąc mnie za rękę. Zawsze wiedział że to mnie uspokaja tak trochę.
- Chętnie- nie pewnie uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam uścisk dłoni.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Długo oczekiwany rozdział :)
Jak dla mnie trochę denny ale mam nadzieje że się spodoba.
Matko chciałabym Wam strasznie podziękować za tyle wejść oraz komentarzy. Po prostu nie wierzę w to co osiągnęłam w zaledwie po 20 rozdziałach bloga. Wchodzę na inne blogi i widzę po 40 parę rozdziałów a mniej obserwatorów, wyświetleń itp. Czyżbym była aż tak dobrą pisarką? :3 No nic mam dla Was wiadomość, rozdziały będą częściej dodawane gdyż w piątek rozpoczynam ferie *.*
Bardzo chciałabym podziękować Wiktorii za "pomoc" w rozdziale tj. kazanie mi go dokończyć xd no i chciałabym polecić jej blog, który jest cholernie interesujący :D --> Blogg
No więc zapraszam do komentowania i mam jedną prośbę czytasz=komentujesz nawet najprostsze "super czekam na next" mile widziane. :)
pozdrawiam BlueBerry <3
Bububububu bleblwble oszalałaś jest cudowny. Zajebista pisarka. Masz cudowny dar. No wiesz zapomniałam hasełka/anonimowaMadzia <3
OdpowiedzUsuńAhh trafiłam tu dopiero wczoraj i dzisiaj skończyłam czytać.. jestes zajebista aww.. uwielbiam twoje opowiadania i tak strasznie się ucieszyłam jak w końcu złączyłaś Zayna i Alex <3 Jeszcze raz świetne i masz talent ! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPhoebe..:*
Kochana! Ponieważ się smutasz że jest mało komentów to dodaje go. Rozdział cudny i wg i nie mogę się doczekać kolejnego! Także dawaj go a w ferie wejdź na któregoś z moich blogów (Polecam "Spotkanie Po Koncercie" albo "One Direction + One New Person")
OdpowiedzUsuńWierna czytelniczka
Alex
Super i już czekam na kolejny i serdecznie zapraszam do siebie kocham-zabawe.blogspot.com i love-fun-joy.blogspot.com Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńSuuuper :D Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział:D Czekamy na kolejny oby szybko:D
OdpowiedzUsuńsuper, genialny =) i z niecierpliwością oczekuję na następny :D
OdpowiedzUsuńdalej bo jak nie FOCH
OdpowiedzUsuńjak zwykle genialny .! ;3
OdpowiedzUsuńojaaaaaaaaaaaa super, dawaj następny ewnkfjcerjv
OdpowiedzUsuńa przy okazji zapraszam do siebie http://lastfirstkissstory.blogspot.com/ NOWY !
Fajny :D Dawaj następny :3
OdpowiedzUsuńSuper dalej <3
OdpowiedzUsuń