niedziela, 14 października 2012

Rozdział 10 - "Jesteś pewna że to przeze mnie?"

Po jakiś pięciu minutach zrozumiałam, że przecież mogę rozwiązać sobie opaskę… Geniusz ze mnie… No nic. Kiedy to już uczyniłam zrobiłam to samo z opaskami dziewczyn. Kiedy przyzwyczaiłyśmy się do światła zobaczyłam że możemy zobaczyć kto nas porwał. Kiedy wstałyśmy nasi porywacze musieli to zauważyć i zahamowali. Co nie wyszło nam za dobre, ponieważ wywaliłyśmy się na podłogę auta. Auć…. But Vicky wbił mi się w żebro. Coś czuję że będzie siniak… no nic o tym później… Zauważyłam że za dużo rzeczy odkładam na później… ale cóż taka już jestem. Jak się komuś nie podoba to ma problem. Nie zmienię się dla jednej osoby. Po moim małym dumaniu usłyszałyśmy jakieś krzyki, trzaskanie drzwiami i otwieranie drzwi. Oślepiło nas słońce, piękne słońce tyle że moje oczy się od tego odzwyczaiły i piekły mnie
- Zamknijcie drzwi!- krzyknęłam no bo co miałam zrobić? Lea leżała na mnie tym swoim cielskiem a nie mogłam nic zrobić bo każdy najmniejszy ruch oznaczał mocniej wbity obcas. Życie bywa okrutne… Mówiłam już? Jak nie to właśnie mówię. Dobra nie ważnie. Oczywiście nie zamknęli tych drzwi ale na szczęście oczy mi się już przyzwyczaiły.. Niestety nadal nie widziałam twarzy naszych porywaczy. Ktoś zdjął ze mnie Lea podniósł mnie a następnie pomogli Victorii. Trzymali mnie, to był ten sam chłopak co wcześniej. Rozejrzałam się wkoło. Małe miasto, domy i bloki, niektóre zniszczone a niektóre nie. Zawiał lekki wiatr i poczułam perfumy i smród papierosów… Kurwa ja ich zamorduje
- ZAYN PUSZCZAJ MNIE!- krzyknęłam do mojego „porywacza”
- Nie jestem Zayn!- debil powiedział swoim głosem
- Serio? To jak wytłumaczysz smród papierosów i że masz taki sam głos?- spojrzałam na resztę chłopaków. Wszyscy zrobili facepalm’a a Vicky i Lea były złe.
- Kurwa jakie z Was ciule!- krzyknęła Vicky zła jak cholera. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam.- Normalnie nie mogliście nas poprosić żebyśmy z Wami pojechały gdzieś? Co to za pomysł porywania nas? Co? Alex zaczyna mieć rację!! Jesteście debilami!!- wow…. Zatkało mnie nie powiem…. Wszyscy staliśmy jak sparaliżowani i patrzyliśmy się na nią. Ona się trochę uspokoiła i popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem żebym coś powiedziała.
- Dobra dekle zgaduje że to robota Zayn’ a, więc Zayn… Czemu do kurwy nędznej nas porwałeś?
- Teraz się zacznie- stwierdził Niall i usiadł na ziemi. Reszta poszła w jego ślady. No to się rozkręcimy.
- No bo tak mi się podobało! A co pojechałabyś gdybym Cię poprosił?
- Może! Wiesz co to słowa? Jak tak to super! Gratuluje.
- Kurde! Czy ty zawsze musisz być taka wredna?
- No jasne dla ciebie oczywiście że tak.
- Boże chciałem Cię wziąć na kolację z moją rodziną ale…
- Ale?
- Ale byś się nie zgodziła bo….
- Bo… - zaczął mnie wkurzać
- Teraz będzie jazda- powiedział Harry z zacieszem na gębie.
- Bo powiedziałem im że jesteś moją dziewczyną…- gęba mi się odtworzyła tak samo jak dziewczyną
- Po pierwsze… Co kurwa?! Po drugie… dobra zgadzam się- sama w sumie nie wierze co mówię. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze zdziwieniem.
- No co? Może i mnie wkurza ale skoro powiedział to rodzinie.. I ją okłamał- skierowałam to bardziej  do Zayn’ a- to cóż mogę zrobić. A tak a pro po… Bo widzę że wy jesteście ubrani do sytuacji. A my? Jesteśmy w szkolnych strojach. Nie zbytnio się nadają do kolacji… takiej uroczystej. No wiecie….
Harry aż się poderwał i powiedział
- Zadbałem o to. – otworzył te drzwi od samochodu z których nas wyciągnęli. Były tam piękne stroje dla naszej trójki. Wow… Harry rzeczywiście ma dobry gust.
- A przepraszam gdzie my się mamy przebrać?- powiedziała Lea
- No właśnie no chyba nie przy Was…. Jesteście nie wyrzytkami seksualnymi i co by to było? Napadli byście nas- dopowiedziała Vicky a ja pokiwałam tylko głową.
- Jesteście w Badford ktoś może Was nawet zgwałcić jak nie będziecie się przebierać- powiedział Zayn a my zaczęłyśmy się chichrać. Zaczęli się na nas gapić jak na debili.
- Z czego wy się tak śmiejecie?- spytał Niall
- Bo on pochodzi stąd i wiemy czemu jest nie wyżyty.- powiedziałyśmy a oni do nas dołączyli. Tylko Zayn stał nie wzruszony. No nic widać nie zna humoru. Dobra wzięłyśmy ciuchy i poszłyśmy się przebrać. Kiedy już to uczyniłyśmy ja, Vicky i Lea poszłyśmy się umalować do jakiegoś baru. No nawet ładny jak na taki budynek… Kilka chłopaków zaczęło na nas gwizdać nie przeszkadzało nam to. Weszłyśmy do łazienki, zero dziewcząt, tylko my. Dziewczyny wyszły wcześniej… mi dłużej zajmuje ukrycie wszystkich niedoskonałości.  Kiedy nareszcie skończyłam, poprawiłam jeszcze włosy i wyszłam. Pech chciał że trafiłam na jakiś dwóch osiłków. Cholera… Na nic mi się nie przyda moja umiejętność kopania ludzi żeby bolało. Za duzi i za silni.
- No hej mała- powiedział jeden z nich
- Mała to jest twoja pała- będą kłopoty ale cóż nie umiem się powtrzymać
- Oj spokojnie… Przekonasz się dziś jaka jest moja pała- powiedział i wziął mnie na ramiona. Pamiętać Shreka jak niósł Fionę? No to tak właśnie wyglądaliśmy….
- Puść mnie wielkoludzie!!!- krzyczałam i waliłam go w plecy. Nic nie działało. Cholera co ja mam zrobić i czemu do cholery ja mam takie szczęście. No dobra mam jedno wyjście… W końcu on się tu wychował…
- Zayn ratuj mnie! Zayn!- krzyczałam i wrzeszczałam. Ludzie słyszeli i widzieli nas ale nie reagowali. Jak widać wszyscy się ich tu boją
- Nie krzycz panienko. Żaden twój książę Cię nie uratuje.- wpadli w śmiech a ja byłam wkurzona i znów zaczęłam krzyczeć
- Zayn rusz tu tą swoją dupę i uratuj mnie przed niechlubną śmiercią z gwałtem!! Debilu!!!- krzyczałam. Musiał usłyszeć bo nagle pojawił się w drzwiach
- Ty zawsze wpadasz w jakieś kłopoty. Nie mogłabyś usiąść na dupie i się nie ruszać?... O kurwa..
- O Zayn.. A co ty tu robisz?
- Przyjechałem odwiedzić rodzinę… z moją dziewczyną- powiedział to Zayn przez zęby.
- Haha nagle sobie przypomniałeś o mieście? I kto jest tą twoją dziewczyną?- powiedział z kpiną ale i ze strachem w głosie. Dziwne.. taki osiłek boi się Zayn’ a.. No dobra nie ważne. Ważne żeby mnie uratował. Nie chce umierać… Jestem jeszcze za młoda i nie mam planów na przyszłość… no nie ma to sensu ale jakieś plany zawsze mogą się znaleźć po drodze. Prawda? No błagam żeby tak było. Zayn wskazał na mnie a raczej na mój tyłek. A skąd wiem że wskazał na mnie? Bo starałam się coś zobaczyć i to mi się udało. Jupi… ale nie jestem pewna czy mam się z czego cieszyć.
- Na serio? Ona cię chciała
- Ejj- powiedzieliśmy jak na zawołanie.- Ty też za piękny nie jesteś już wolę jego od Ciebie.- powiedziałam do wielkoluda. A ten mnie mocniej ścisnął i powiedział
- Zamknij się!- w sumie nie on to warknął
- Halo czy ktoś mnie w końcu uratuje!?- krzyknęłam to do Zayn’ a. Taka wiecie… mała podpowiedź
- No na spokojnie staram się przecież tak?
- No jak na razie to tylko ględzisz z tym ogrem.
- No chyba nigdy tu nie byłaś i nie wiesz co teraz robimy
- No masz rację nigdy tu nie byłam.. I nie chciałam to ty mnie porwałeś!- wiedziałam że teraz gapi mi się na tyłek W tych obcisłych spodniach strasznie mi widać dupę.
- Emm.. Panie Wielki mógłby pan mnie odwrócić? – po klepałam go po plecach a on posłusznie to zrobił- Dziękuje a więc do rzeczy. Świno nie gap mi się na tyłek jak tego nie widzę.
- Kto powiedział że ci się na tyłek gapię!
- A co innego byś robił stojąc przed moim tyłkiem wypiętym do ciebie?
- Nic po co mi patrzeć na twój tyłek?
- Bo jesteś nie wyżyty seksualnie i mam ładny tyłek. Prawda panie wielki?
- Oczywiście…
- Alex. Mów mi Alex
- Oczywiście Alex- jej z wroga zrobił się znajomy. Jakie ja mam szczęście
- Boże Alex zdecyduj ty się czy cię ratować czy nie. Bo na razie jak widać to to twój nowy kolega a nie porywacz.
- Porywaczem jesteś ty! Kto mnie tu na chama przywiózł!- chłopak postawił mnie na podłogę i dosiadł się do reszty naszych „widzów”. No pięknie… Ledwo co do miasta przyjechałeś a wszyscy cię już znają.
- Czyli to nie jest twoja dziewczyna?- spytał pan wielki
- Oczywiście że jestem/jest!- powiedzieliśmy chórkiem do niego.
- Uhh.. Mam tego dość! Gdzie nie pójdę wszyscy się na mnie patrzą jak na debila i to przez ciebie!
- Jesteś pewna że to przeze mnie? A może na serio nim jesteś?- wpadłam na pewien pomysł… Zaczęłam „płakać” i szlochać
- Czemu mówisz że jestem debilem… swojej własnej dziewczynie tak mówić.- Po tych słowach ogr
wstał i podszedł do Mulata.
- No właśnie Zayn czemu tak mówisz do swojej dziewczyny- podciągnął rękawy i zaczął pocierać pięści.
- No ja… Nie chcący…  Tak wyszło. Alex powiedz coś swojemu koledze! Proszę…..- powiedział już błagalnym tonem. Ja go zignorowałam i udałam że jest bardziej smutno. Spuściłam głowę i usłyszałam tylko takie siuu, fruuu i bum. Podniosłam głowę i zobaczyłam Malika leżącego pod ścianą a na nim krzesło i jakiś kawałek stołu. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać
- Na serio o to ci chodziło?- powiedział ledwo kiedy wychodziliśmy
- No nie ale też fajne- odwróciłam się jeszcze do nowego kolegi i wyszeptałam „dziękuje” A on mi odpowiedział „Nie ma za co” Och jaki on miły. I myśleć że chciał mnie zgwałcić. No nic jak widać ludzie się szybko zmieniają. Kiedy stamtąd wyszliśmy reszta już na nas czekała bardzo zaniepokojona… tak zaniepokojona że aż śpiewali i tańczyli sobie do jakiejś piosenki… podejrzewam że do Strachipsa… Znaczy starships’ a.
- Dzięki że się martwiliście- powiedziałam do nich układając Zayn’ a przy samochodzie.
- Nie ma za co kochanie. A tak a pro po… Co mu się stało.
- Przewrócił się!
- Poślizgnąłem się!-powiedzieliśmy razem…. Czy my kiedyś powiemy coś zgodnie.
- Poślizgnął się i się przewrócił. Ciapa z niego prawda Zayn?- popatrzyłam na chłopaka żeby to potwierdził a on na to tylko westchnął ramionami. Ja go chyba kiedyś zabije. Tak tak wiem… już to mówiłam… Ale no wolno mi się powtarzać
- Dobra to co jedziemy? Bo 17 coraz bliżej- powiedział Hazza
- Jasne. Zaraz przybędę żarełko- powiedział Niall i popędził do auta.
- Haha chyba nie mamy wyjścia- powiedziałam i pobiegłam za głodomorkiem. Reszta poszła w moje ślady i wyszło na to że Harry i Louis idą do bagażnika. Nie chce wiedzieć co tam się będzie działo…. Po jakiś 5 minutach dojechaliśmy na miejsce. Dom piękny, beżowo biały z małym podjazdem pod wejście. Nie za wyzywający. Po prostu taki ciepły, średni rodzinny domek. Zazdroszczę trochę. Ma całą rodzinę, normalny dom… No nic nie ważne. Zaparkowali wóz i poszliśmy pod drzwi. Kiedy zadzwoniłam drzwi otworzyła mi kobieta. Rozumiem że to Mama Malika
- Dzień dobry- przywitałam się i chciałam uścisnąć jej rękę ale ta mnie przytuliła i powiedziała
- Witaj w rodzinie! Cześć chłopcy- puściła mnie i przywitała się z resztą a potem poznała Vicky i Lea. Weszłam do domu. Bardzo ładnie i przytulnie urządzone. Takie jak z magazynów „Best Home”. Po prostu piękne na serio. Mama Malika ma bardzo dobry gust. Nagle usłyszałam jakieś tupanie i stały przede mną trzy dziewczynki. Podejrzewam że to siostry Zayn’ a.
- Cześć- przywitałam się a one od razu zaczęły się mnie pytać
- Od kiedy jesteś z Zaynem?
- Czemu nie ma o Was rozgłosu?
- Jak mocno go kochasz?
- Ejj. Nie tak szybko!- krzyknęłam bo to wkurzające. Kilkaset pytań na minutę….One momentalnie zamilkły i poszły gdzieś. Dziwne dzieci tak jak i Malik. Nagle od tyłu zaskoczył mnie męski głos.
- Witaj, jestem ojcem Zayn’ a, a ty musisz być Alex. Nowa dziewczyna mojego syna- o matko, już wiem po kim Zayn odziedziczył oczy. I całkowicie zapomniałam że jestem jego dziewczyną, znaczy Malika juniora a nie jego taty, żeby nie było.
-  Dzień dobry, miło mi pana poznać.- uścisnęłam jego dłoń.  Po tym nastała niezręczna cisza… Ups.. Uratowało nas wołanie na obiad-kolację… No coś pomiędzy. Wskazał mi jadalnię a ja posłusznie tam poszłam. Ukazał mi się duży, długi dębowy stół a przy nim krzesła, równie z dębu, okładzione biało-beżową poszewką. Obok stołu stał duży i dość wysoki wiśniowy kredens. Stały w nim różne kieliszki do wina, porcelanowe rzeczy, talerze i tym podobne. Wina chętnie się napije ale nie wiem czy mi pozwolą. No nic tym martwmy się później. Po mojej prawej stronie usiadła Victoria z czego się bardzo cieszę ale po mojej lewej stornie usiadł Zayn
- Po co tu usiadłeś?- spytałam przez zęby uśmiechając się do jego mamy
- Mama mi kazała- odpowiedział tak samo jak i ja
- O nagle zacząłeś słuchać matki? A kiedy ci mówiła żebyś facetów nie ruchał to co? Nie łaska było?- zajęłam się podaną przystawką nadal kłócąc się z Malikiem.
- A ty to co? Nie lepsza. Ojca się nie słuchałaś kiedy prosił cię byś została dziewczyną?- no wkurzył mnie i to bardzo. Ale no cóż ciągle tak robimy więc zaczynam się przyzwyczajać. Vicky musiała usłyszeć naszą kłótnię bo pod stołem kopnęła mnie w piszczel. Auć. Ale Malik też był skrzywiony czyli Liam też musiał go kopnąć. Czasem się zastanawiam czy oni w ogóle nas lubią. Żeby kopać ludzi pod stołem podczas obiadu. No co miałam zrobić oddałam jej… Nie potrzebnie bo zaczęła się wojna. Ja ją ona mnie. I tak cały czas… W końcu się zorientowałyśmy, że wszyscy się na nas gapią. Nie zręcznie. Wróciłyśmy do jedzenia spuszczając głowy w dół. Na szczęście wszyscy zapomnieli o tym i wrócili do jedzenia i rozmów. Malik się zakrztusił, Jupi nareszcie. Zrobił się cały czerwony na buzi i ciągle kasłał. Wszyscy zaczęli się koło niego krzątać a ja po prostu siedziałam i jadłam. Wszyscy nie wiedzieli co mają zrobić. Westchnęłam i wstałam. Wszyscy się odsunęli od niego i zrobili mi miejsce. Walnęłam go w plecy a kawałek pomidorka koktajlowego wyleciał mu z buzi. Tak trudno było to zrobić? No ale mam przyjemność walnięcia go. Jego głowa poleciała w sałatkę. Już myślałam że będę mogła zrobić to drugi raz kiedy się okazało że nic mu nie jest. A to pech, no nic. Z powrotem usiadłam do stołu i rozkoszowałam się pyszną sałatką. Mama Malika przytuliła mnie i powiedziała
- Dziękuje Ci uratowałaś mojego synka.
- Nie ma za co Proszę Pani. W końcu to mój… chłopak. – ledwo to powiedziałam ale jak mus to mus.
Tak minęły nam kolejne dwie godziny, na rozmowach i jedzeniu. I co? I nie usłyszałam od Zayn’ a żadnego dziękuje. No ja go chętnie zabije. Kiedy był już koniec kolacji Vicky, Lea, Lou, Harry, Liam a szczególnie Niall dorwali się do resztek. Ja poszłam za Zaynem na taras.
- Znów palisz? Znów Ci będzie z gęby jechało- powiedziałam widząc jak zapala
- A co cię to?- spytał obojętny
- Dużo. Nawet „Dziękuje” nie usłyszałam od ciebie- powiedziałam a ten się zakrztusił dymem.
- A niby że za co?- spytał
- Za co? Za to  że ci uratowałam to pieprzone życie, byś się udławił gdyby nie ja.- wkurzył mnie. Mulat podszedł bliżej, niebezpiecznie za blisko. Fajkę wyrzucił gdzieś na bok.
- Dobra już się nie złość bo złość piękności szkodzi… I jak już widać zaszkodziła- był coraz bliżej mnie. Wziął moją twarz w dłonie i przysuwał się coraz bliżej. Dotknął moich ust swoimi miękkimi, ciepłymi wargami. Delikatnie muskał je i robił to coraz namiętniej. Odwzajemniłam to, to coś cudownego jak on całuje. Ale przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Też mi tak podziękował i mnie zranił. Odepchnęłam go od siebie i dałam mu w twarz.
- Alex, co ty odwalasz? Przecież wiem że tego chcesz!- powiedział masując policzek
- Chce ale nie w ten sposób. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Też mi tak podziękowałeś! I co? I cierpiałam nie chce tego znowu!!- wykrzyknęłam mu z łzami w oczach i wybiegłam z domu. Nie wiem gdzie szłam. Po prostu szłam przed siebie. On nawet za mną nie poszedł. Po prostu stał tam i nic….

-----------------------------------------------------------------------
No siemaneczko misie ^^ Co tam? u mnie git chociaż nie wyspana... Ach ta szalona noc (Dzięki Vicki <3) Nowy rozdział takie trochę masło maślane no ale cóż mam nadzieje że się spodoba ;) Cassie xoxox

10 komentarzy:

  1. Heheheh było zaje <3
    Fajny rozdział tylko mało mnie xd
    Całuje a i szybciej ten next rodział :P
    Pozdrów Tomka xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba <3
      Zawsze na to narzekasz baby <3
      Da może radę ;) Ja cb też
      Oki ^^

      Usuń
  2. [ SPAM ] przepraszam, ale dopiero założyłam blog i chciałabym jakoś przyciągnąć czytelników, więc serdecznie zapraszam na : http://our-invisible-hearts.blogspot.com/ :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle sie śmieje. Hahaha te sytuacje były komiczne! Ja chce kolejny!!!
    Zapraszam też do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dzieki milo mi to slyszec. Zwielka checia wchodze na twojego bloga jestem na 9 rozdziale :3

      Usuń
    2. Haha dzieki milo mi to slyszec. Zwielka checia wchodze na twojego bloga jestem na 9 rozdziale :3

      Usuń
  5. Kochanie kiedy następny ? Cassie myśle ciągle o twoim blogu ! Wciągnęłaś mnie.. Jestem od niego uzależniona ... !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha miło mi to słyszeć następny będzie wtedy kiedy napisze ;)

      Usuń