piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 14 - "Koledzy"

Kiedy usiadłam już na miejscu, pech chciał że Malik zajął sobie miejsce za mną i ciągle mnie dźgał co sprawiało, że śmiesznie ruszałam się na krześle. Co chwile biologiczka gapiła się na mnie (oczywiście zadała nam i do domu i na pracę na lekcji koszmarną ilość zadań za co zostanę razem z Malikiem zlinczowana) i o mało nie dała nam kolejnych dwóch godzin kozy ale na szczęście zadzwonił dzwonek i szybko zerwałam się z miejsca. Wyszłam z sali prawie że biegiem by klasa mnie nie złapała i nie zabiła. Było już po lekcjach więc wszystkie książki włożyłam do szafki i wyszłam na parking. Już chciałam odjechać kiedy podbiegł Malik i powiedział
- Ej a ty gdzie? Mamy kozę!
- A co ty taki grzeczny się zrobiłeś?
- No bo... nie chce mieć kłopotów. - ja go zabije. Niby Bad Boy a tu nagle z takim czymś wyskakuje. Nie w takim Zaynie się zakochałam.... Znaczy nie polubiłam takiego grzecznego Zayn' a. Nagle podeszli Lea, Harry i Vicky z Louisem
- Ja to obleje i nie żyje - zaczął lamentować Styles. Wysiadłam z auta i oparłam się o maskę. Postanowiłam być miła i spytałam
- Co się stało Harry?- powiedziałam a ten zrobił zbolałą minę i zaczął nawijać jak szalony. Teraz żałuje że się  spytałam.
- No bo matma, fizyka, chemia, biologia, geografia i WOS to dla mnie czarna magia. Nauczyciele się na mnie uwzięli i teraz mam zagrożenia z trzech przedmiotów które wymieniłem. Grożą mi że nie zdam a jak nie zdam to nie dość że Lea mnie zabije to do tego jeszcze mama, ojczym, siostra, chłopaki i Paul.
- Zapomniałeś o mnie!- powiedziałam no bo też bym chciała zabić Hazze.
- Nie nie zapomniałem. Jakoś nie wiem czemu chciałabyś mnie za to zabić...- zaczął się usprawiedliwiać
- Bez powodu...- miałam dokończyć ale zadzwonił dzwonek i Malik złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę szkoły.
- Nie nie nie nie, ja tam nie idę- krzyczałam zapierając się nogami i łapiąc się Vicktori.
- O co chodzi! Alex puść moją marynarkę bo ją pognieciesz!- powiedziała waląc mnie po łapach
- On załatwił nam dwie godziny kozy!- krzyczałam starając się utrzymać tej marynarki.
- Potem ci opowie jak!- powiedział Malik nie wytrzymując biorąc mnie na ramiona. Znów wyglądałam jak Fiona na barkach Shreka. Kopałam go w brzuch ale jego to nie ruszało (no dobra starałam się kopać ale też się liczy)
- Zostaw mnie!
- Nie- byliśmy coraz bliżej wejścia do szkoły - nie masz już jak - powiedział stawiając mnie przed salą. Chciałam już sobie pójść ale akurat przyszła Pani Branson - nauczycielka od kozy. Słyszałam że czasem zasypia i można robić co się chce. Może ja wyjdę? Jak tylko zaśnie co jest mało prawdopodobne ponieważ nie wygląda na śpiącą. Kiedy otworzyła klasę dobiegła jeszcze dwójka dziewczyn i trójka chłopaków. Wszystkich znam, no w końcu ma się te znajomości.
- Alex? Pierwszy raz cię tu widzę..- powiedział, co jest zabawne mój imiennik - Alex.
- Ten Mulat mnie wkopał Alex.- powiedziałam przytulając chłopaka i całując go w policzek
- Och.. Tęskniłem za tym - powiedział chłopak ściskając mnie mocniej.
- Haha. Tak wiem. Jak można za mną nie tęsknić. - cała nasza czwórka (bo te dziewczyny się nie liczą) wpadła w śmiech. Mulat stał tak wgapiony w nas z tępą minom.
- A ten co się tak gapi? - spytał Matt
- Nie rozumie o co nam chodzi...- powiedziałam spoglądając na Zayn' a i pokazując mu ręką żeby usiadł w ławce. Kiedy już odszedł Alex i Matt w tym samym momencie spytali się
- To co idziesz dziś z nami na małą działkę?- ach tak... załamanie po zerwaniu z Zackiem
- Nie. Wiecie że z tym skończyłam. Nie pytajcie mnie więcej. Jasne?
- Tak jest sir!- powiedzieli i zasalutowali mi. Po tym wpadliśmy w śmiech i zorientowaliśmy się że baba właśnie zasnęła.
- No to co piwko czy wódka?- spytał Jack, mój trzeci zły kolega. Rzadko się odzywa... co dziwne bo na takiego nie wygląda.
- Wódka - powiedziałam biorąc torbę i zbierając się do wyjścia - Czekajcie!- powiedziałam przy drzwiach
- Co jeszcze?- spytali zdziwieni chłopacy
- Obecność- palnęłam się w twarz, podeszłam do biurka, zrobiłam co trzeba i podeszłam spowrotem do drzwi przy których o dziwo stał Malik.
- A ty tu czego?- spytałam Mulata
- No chyba nie myślałaś że pójdziesz na piwo beze mnie- powiedział i uśmiechnął się tym swoim aroganckim uśmieszkiem.
- Dobra nie chce mi się kłócić.- machnęłam na niego ręką i spytałam reszty - to co tam gdzie zawsze?
- Jasne. - powiedział Alex i dał wskoczyć mi na swoje plecy.
- Jak za dawnych czasów- zaśmiał się Alex i zaczął się kręcić w kółko.
- No nie do końca- powiedziałam przez śmiech
- Jak to?- spytał chłopak zatrzymując się w miejscu
- No bo wydoroślałeś. Nie jesteś jak dziecko.
- Dzięki ty też.... chyba
- Chyba wydoroślałam?
- Może?- zaczął się droczyć ze mną
- Może co?
- Co?
- Dobra zaraz ci przywalę. - powiedziałam a wtedy chłopak szybko zaczął biec. Kurczowo się go trzymałam ale i tak czułam że zaraz spadnę. Na szczęście mój imiennik się zatrzymał i żyje. To cud. A czemu się zatrzymał? Bo doszliśmy do mojego auta.
- O nie nie jedziesz ze mną!- powiedziałam zsiadając z mojego "rumaka"
- Czemu?- powiedział i zrobił słodką minkę psiaka. Cholera on mnie zna.
- No dobra. Malik jedziesz z tyłu. - powiedziałam wsiadając do auta. Ten jak jakiś posłusny piesek zrobił to co powiedziałam, wyciągnął telefon i zaczął coś stukać na klawiaturze. Jakie dziecko... Po chwili usłyszałam
- ALEX!
- Co kurwa?- powiedziałam razem z Alexem.
- Mówię do Alex Alex- spojrzeliśmy się na niego jak na debila.
- No do dziewczęcej Alex, przynajmniej mi się wydaje że dziewczęcej.- powiedział pod nosem ale i tak słyszałam.
- Co chcesz?- spytałam ruszając z tego nie szczęsnego parkingu szkolnego. Pomachałam na do widzenia do kamery.
- Bateria mi siadła. Daj swojego Iphona.
- Chyba cię rypie.- powiedziałam przyśpieszając na krajówkę.
- No chyba nie. Daj mi go bo będę ci całą drogę tak
- Dzieciak- powiedziałam dając mu telefon. Ten uśmiechnął się i za chwile uśmiech zszedł mu z buźki.
- Alex!
- Co znowu?- no ja z nim nie wytrzymam. Nawet zdania nie mogę zamienić z Alex' em.
- Masz blokadę!
- No inaczej bym ci nie dała.- jakie nie rozumne z niego dziecko.
- Foch- powiedział i się zamknął. Jak miło, na reście to zrobił. Mogłam od razu dać mu ten telefon.
- No to co damulko. Znów się zakładamy kto więcej wypije?
- No pewnie chłoptasiu, pewnie znów przegrasz- uśmiechnęłam się do niego szyderczo. Spojrzałam w lusterko, Malik przyglądał się nam i po chwili powiedział
- Też biorę udział w zawodach
- Ty? Pff proszę cię chłopak z boysbandu? Nie sądzę żebyś mnie pokonał- powiedział Alex. No to teraz się zacznie.
- Uważaj bo chłoptasiu. Myślisz że jeżeli śpiewam nie umiem pobić w piciu takiego chłoptasia jak ty?
- Eee tak
- Uspokójcie się bo i tak nie wygracie ze mną.. - powiedziałam bardzo pewna siebie a oni? Oni zaczęli się śmiać nie ubłagalnie. A to chamy.
- Co się śmiejecie? Zakład to zakład. Zobaczymy - powiedziałam podjeżdżając pod nasz ulubiony pub. To stara rudera na obrzeżach Londynu. Mały ceglany budynek, udekorowany w stylu lat 70. No wiecie taki tradycyjny pub. Kochałam tam chodzić z moimi przyjaciółmi kiedy zostałam porzucona.
- No dobra Zayn, to właśnie to nasze miejsce.
- Obskurne... takie w twoim stylu- powiedział zadowolony z siebie i wysiadł z auta. Jak ja go chce zabić.
- Nie przejmuj się nim damulko- powiedział Alex wychodząc z auta
- Dobra lwie!- zastanawiacie się czemu "lwie"? Odpowiedzieć jest prosta - Madagaskar. Ten film. Był tam król lew Alex. No i tak kiedyś byliśmy na tym w kinie i od tej pory zaczęłam tak na niego mówić. Wiem dziecinne ale zawsze się wściekał jak tak mówiłam. A teraz? Nic, żadnej reakcji. No ja się obrażę na niego.
Kiedy weszliśmy do poczuliśmy zapach fajek i spoconych gości. No można się przyzwyczaić po jakiś kilku godzinach, dniach lub miesiącach. Zależy od czasu przebywania tu. Po chwili dołączyli do nas Matt i Jack i mogliśmy zamówić kolejkę. Oczywiście ja jak to ja nie mogłam powstrzymać się przed ogłoszeniem naszych małych zawodów, które są tu bardzo popularne i ludzie to nagrywają pokazując ci jak się zachowywałeś. Pamiętam jak ktoś nagrał jak Matt i Jack podrywają barmana a ten stawia im arbuza i obydwoje zaczynają go całować. Potem zaczęli go gryźć i pluć w siebie tym. I tak w kółko. No jak to obejrzałam to prawie że się zsikałam ze śmiechu. Tam ci przez tydzień nie pojawiali się tu, bo się wstydzili. Wracając do tematu. Stanęłam na blacie i już wszyscy wiedzieli o co chodzi.
- Drodzy ludzie, będzie dziś tu małe zawody z piciem wódki. Jest ktoś chętny do kibicowania mi i tym... Hmm jak to ładnie ich nazwać.. Tym lamusom- pokazałam na chłopaków a wszyscy zaczęli gwizdać i robić takie "uuu". Zeszłam z gracją z blatu a na nim stały już trzy kieliszki wódki. Oczywiście barman napełniał już następne kieliszki....

--------------------------------------------------------------
No hej :D Ciężki tydzień za mną ale na reście PIĄTEK <3. Cieszycie się bo ja tak. No i macie rozdział... Mi się podoba ale liczę na wasze opinie. Taki trochę nudnawy ale liczę że fajny :D
Pozdrawiam Cassie xoxo

7 komentarzy:

  1. jesteś genialna <3 czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest genialne! Dajesz kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne i genialne czekam na kolejny z zniecierpliwieniem i ciekawością ;******** ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty jak zawsze ♥ Czekam na kolejny : )

    OdpowiedzUsuń
  5. O Kur*a !
    Ile wyświetleń *-*
    Alkocooool leje sie strumieniami <3
    Brakuje MNIe <3
    Ale brakuje Cb i Zayna, no wiesz ... ;3
    Loffki <3
    ZAPOMNIAŁAM hASŁA !! Wiem kochasz mnie >.<

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Lieber Award ! Więcej na : http://and-you-and-i.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nominacja do Liebster Award więcej na - http://anita-jenifer-story-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń