środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 2 "Kto mi zjadł płatki!!Niall!!"

Rano obudził mnie wrzask Max’ a
- Kto mi zjadł płatki!!!! Niall!!!- boże jakie cioty. Chciałam jeszcze chwilę pospać bo była 10. Kiedy wtuliłam się w poduszkę do pokoju wparowały dziewczyny. No pięknie te to już na pewno nie dadzą mi pospać.
- Wstawaj!-krzyknęły i się na mnie rzuciły
- Jest 10 w sobote! Dla mnie to jak środek nocy więc dajcie mi spać!
- Nie dziś. Zayn powiedział że zabiera nas wszystkich nad wodę.
- O to tym bardziej nie chce wstawać- zepchnęłam je z siebie i zakryłam się kołdrą.
- A właśnie. Miałaś nam opowiedzieć co się stało. I domyślam się że chodzi tu o niego.- powiedziała Lea
Odkryłam się kołdrą jakby mnie oparzyła. Musiałam im powiedzieć. Usiadły na łóżku a ja zaczęłam mówić. Wyrzuciłam z siebie moje uczucia i łzy same ze mnie popłynęły.
- A wczoraj na łóżku znalazłam karteczkę z napisem „przepraszam” Jeśli on myśli że to wystarczy to jest w dużym  błędzie.
- No już kochanie nie płacz.- powiedziała Vick przytulając mnie.
- Właśnie. Przez takiego dupka nie warto płakać. Idź zrób się na bóstwo a potem z nim pojedziemy. Musisz mu pokazać, że masz to i go gdzieś.
- Właśnie.  A my zejdziemy teraz na dół popatrzeć na twojego włoskiego ogrodnika z niezłą dupcią.- Vick puściła do mnie oczko i razem z Lea pobiegły. Z tego co słyszałam o mało się ze schodów nie zwaliły. Moje dwa kochane debile.  Wstałam z łóżka i mało co a bym się zabiła. Wpadłam w mój wielki bałagan i o coś się potknęłam. Jak się okazało była to torebka od Gucci’ego.
Szybko znów wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, byłam cała czerwona od płaczu. Szybko weszłam pod prysznic. Stałam tam chyba tak z 20 minut. Zebrałam się w sobie i wyszłam z łazienki opatulona w miękki ręcznik. Wyjęłam z szafy i ubrałam się w czarny kostium kąpielowy a na to luźny biały top i czarne krótkie spodenki.  Jako buty założyłam czarne Convers. W końcu nie będę prowadzić w japonkach. Zrobiłam jeszcze szybko delikatny wodoodporny makijaż i zeszłam na śniadanie jeśli jeszcze jakieś było.
Kiedy zeszłam do jadalni na stole wszędzie były porozrzucane płatki i rozlane mleko. No pięknie ledwo tu zamieszkali a gorszy chlew robią niż ja z bratem.  Nie ja to posprzątam o na pewno nie.  Poszłam do kuchni i cudem znalazłam ostatnią paczkę moich płatków. Zrobiłam sobie je i usiadłam przy blacie. Gdy zaczęłam jeść usłyszałam
- Do samochodów!! Ale ale…. Gdzie jest Alex?
No pięknie nawet śniadania nie można zjeść.  Wstałam wzięłam kluczyki i torebkę i poszłam przed dom. Tam stali moi nowi współlokatorzy, dziewczyny i Max.
- No dobra to kto ze mną jedzie?- Dziewczyny popatrzyły się na mnie dziwnie.
- Ja z tobą nie jadę. Ty możesz nas zabić ze swoją jazdą- powiedziała Vick
- No właśnie. Ja chce żyć- potwierdziła Lea.
- Jezu jakie z was tchórze. Jeżdżę tylko trochę szybciej niż inni- wywróciłam oczami ale po chwili oprzytomniałam.
- Czyli co jadę sama?- uśmiech zagościł mi na twarzy.
- Na to wygląda- powiedział loczek- Ja bym z tobą pojechał ale wiesz mam miliony fanek które wolały by żebym żył więc.. wybacz mała.
- Tylko nie mała bo jak ci przywalę w ten śliczny ryjek to nie będzie ci już do śmiechu- podeszłam do niego i popatrzyłam w jego zielone oczy. Co prawda byłam średniego wzrostu ale nie lubię jak ktoś mnie tak nazywa.
- Ha czyli jednak jestem śliczny.- jebnął smile i odszedł ode mnie. No pięknie.
Gdy szłam w kierunku garażu usłyszałam głos Zayn’a
- Ja z tobą pojadę. - odwróciłam się a wszyscy stali jak wryci i patrzyli się na niego z miną typu „WTF?”.
- Nie sądzę żebym cię do samochodu wpuściła. – powiedziałam przez zęby.
- A jednak musisz.- uśmiechnął się do mnie z tym swoim grymasem na twarzy. A niech go szlak.
- Dobra.- zaczęłam iść- idziesz czy nie mulacie. – on jakby automatycznie podbiegł do mnie.
- Mogę prowadzić?- spojrzałam na niego jak na debila. Ha nareszcie ja na kogoś.
- Chyba w snach lub po mojej śmierci. – Do auta szliśmy w ciszy tylko on rzucił do reszty
- Do zobaczenia na plaży jak przeżyje.- Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ta bardzo śmieszne. Chce tego to proszę bardzo.
Kiedy byliśmy już w aucie, włączyłam pierwszą lepszą stacje i ruszyliśmy.
- Alex… Ja przepraszam za to co zrobiłem. Wiem głupie i debilne. Możesz nazwać mnie ćwokiem, debilem, kretynem…
Tak wymieniał chyba z 20 minut. Ciekawe ile sobie tą mowę przygotowywał.
- Dobra zamknij się już i słuchaj. Wybaczę Ci ale to nie znaczy że jest tak jakbyśmy dopiero się poznali. Nie ufam ci, nie lubię cię i nie wiem co będzie debilu. Zachowujmy się tak jakbyśmy się zachowywali normalnie.. ćwoku.
- Okej… debilu.- hmm no pięknie od pocałunku do obelg. Kiedy zobaczyłam że jesteśmy na krajowych zwiększyłam prędkość do 120. Chłopak siedział jakby był wbity w ten fotel. Teraz czas na moją zemstę. Zatrzymałam się na jakimś poboczu daleko od jakiej kol wiek drogi ruchu. Praktycznie na pustkowiu i jakieś 30 kilometrów od plaży.
- Chyba opona poszła- powiedziałam to tak normalnie jak się dało.
- Sprawdzę to. Ok?- zapytał się mnie mulat
- Po co się pytasz?
- Bo nie można dotykać twojego auta bez pozwolenia- jak miło zapamiętał.
- Idź. Ja poczekam. – kiedy tylko wysiadł i zamknął drzwi. Ja włączyłam silnik,  zamknęłam drzwi na zamek, uchyliłam okno i powiedziałam
- To za karę. Za pocałunek i za to że uważasz że kogoś mogła bym swoją jazdą zabić. Miłego spaceru. Papa – i ruszyłam tak szybko że aż się zakurzyło. Spojrzałam w lusterko. Stał z otwartą buźką a po chwili zaczął krzyczeć a nawet i biec. Debil nie wie że to nic nie da. Nagle jednak coś się we mnie obudziło. Kazało mi się zatrzymać i go wpuścić. Po chwili jednak to uczucie zniknęło i ruszyłam dalej. Po 20 minutach byłam na plaży a po 10 dojechała reszta.
- Hej Alex. Gdzie Zayn?- spytał Liam
- A co was Zayn? Ważne że ja jestem- uśmiechnęłam się do nich jak najmilej mogłam.
- To co idziemy na piasek?- i ruszyłam w stronę piachu. Spojrzałam za siebie oni zaczęli na mnie biec jak jacyś szaleńcy. Też zaczęłam biec. W końcu na plaży mnie dopadli i przewrócili na piach.
- Gdzie Zayn.- spytał Harry siedząc na mnie razem z Louisem.
- Co wy tacy ciężcy? Jest gdzieś na drodze na plaże . – wszyscy na mnie spojrzeli morderczym wzrokiem.
- Jak mogłaś?- Niall spojrzał na mnie z wyrzutem
- Sam prosił- powiedziałam wstając i otrzepując się z piachu. – Zresztą już doszedł.- pokazałam na niego.
On stanął jak wryty i wykrzyczał
- ALEX!!!!.

1 komentarz:

  1. Hhahahaaa, świetne:*
    Ale troszkę mi Zayna, słodziaka żal.
    No,ale, w sumie na to zasłużył.
    Jeszcze raz genialny *___*
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    one-love-one-band-one-direction.blogspot.com
    (proszę zostaw koma **

    OdpowiedzUsuń